To już drugi w okresie pandemii Canada Day. Dziękuję Bogu, że przeżyliśmy, powiększyła się Rodzina, urodziła się wnuczka, Mama wróciła do domu po ciężkiej chorobie.
Siedzę nad tym samym jeziorem Wadsworth na Kanadyjskich Kaszubach, ziemi pierwszych polskich osadników w Kanadzie. Podziwiam piękno przyrody, wsłuchuję w śpiew ptaków, szum fal bijących o brzeg, podziwiam zachód słońca i myślę…
Jutro Canada Day. Radość miesza się ze smutkiem. Nie sposób udawać, że nic się nie stało.
215 szczątków Indigenous Kids znaleziono w Kamloops na byłym terenie Residential School, 751 w Saskatchewan, 182 w British Columbia.
Burzone są pomniki pierwszego Premiera Kanady Johna Macdonalda, palone ponad 100-tu letnie koscioly katolickie. Dokąd to prowadzi?
W czerwcu podczas spaceru po Kingston napotkałam w parku Indigenous People wyrażających swój ból i cierpienie z nadzieją na sprawiedliwość dla tych najmłodszych.
Następnego dnia po raz pierwszy od czasu lockdown uczestniczyłam we Mszy Św. W tamtejszej Katedrze. Czułam się bardzo dziwnie. Było mi wstyd.
Są trzy magiczne słowa: proszę, przepraszam i dziękuję, ktore mają ogromna moc. Dlaczego tak ciężko ich użyć?
Jako matka składam wyrazy współczucia całej Indigenous Community. Nie znajduję słów na wyrażenie tej tragedii.
To okrutne hasło:” Take the Indian out of the Child” przypomina mi próbę germanizacji i rusyfikacji Polskich Dzieci podczas zaborów i Drugiej Wojny Światowej, tragedie Zydow.
Trudno milczeć kiedy dzieje się zło.
Mój śp Tata mówił, że nie można palić mostów, ale je budować.
Z nadzieją na budowanie mostów w Kanadzie, tym pięknym, tolerancyjnym i akceptującym każdego człowieka kraju.
Aneta Rucińska- Woźnowski
„ Jak to dobrze, że jesteśmy różni”