Czy Polska może porozumieć się z Ukrainą w sprawie właściwego upamiętnienia ludobójstwa na Wołyniu? Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski wątpi, by przy obecnej polityce władz naszego kraju było to prawdopodobne. Temat jest traktowany podrzędnie, a wobec polskiej bierności na Ukrainie rozwija się przekonanie o rzekomym bohaterstwie tych, którzy odpowiadają za mordy.
– Sytuacja jest żenująca. Od 30 lat na mapie świata znajduje się niepodległa Ukraina, Polska 30 lat temu obaliła komunizm. Wydawało się, że ta sprawa zostanie wcześniej czy później wyjaśniona. Natomiast pomimo upływu lat ciągle jest problem – powiedział ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski w rozmowie z red. Marcinem Austynem.
– Do tej pory nie wiemy ile osób zginęło. Są różne koncepcje, moim zdaniem już zmurszałe i nieaktualne, jak Piłsudskiego czy Giedroycia, według których Ukraina ma odgrywać ogromną rolę w niepodległości Polski. W imię tego klasa polityczna świadomie, niezależnie jakie to było ugrupowanie, nie chciała poruszyć takich tematów jak prawda o ludobójstwie czy pochowanie ofiar. To, co jest najboleśniejsze dla rodzin, to brak ekshumacji i pochówku ofiar. Co więcej na Ukrainie obowiązuje zakaz pochówku ofiar, choć kraj ten otrzymuje ogromną pomoc materialną, polityczną i wojskową od Polski – wskazał kapłan.
– Jeżeli chodzi o PiS to może to jest najboleśniejsze, bo PiS składał obietnice, których nie dotrzymał do dnia dzisiejszego – dodał, zaznaczając, że także inne ugrupowania niczego tu nie załatwiły.
– Strona ukraińska wykorzystuje te wszystkie kroki do tyłu żeby odbijać tę piłeczkę, mówiąc: no tak, coś było na Wołyniu, ale Polacy też nie są święci, najlepiej o tym zapomnieć – ocenił ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.
– W chwili, kiedy nie ma zdecydowanych działań ze strony kolejnych prezydentów Rzeczypospolitej, bo niestety prezydenci Bronisław Komorowski czy Lech Kaczyński też nie chcieli tego problemu rozwiązać, gdy nie ma ostrego stanowiska ze strony MSZ, ambasady polskiej czy ministra kultury i dziedzictwa narodowego, które to ministerstwo jest za to odpowiedzialne, to mamy taką sytuację, że strona ukraińska jest coraz bardziej harda – jak Polacy się tak lękają i boją, to oni nie mają żadnego interesu w tym, żeby ekshumować czy pochować – zaznaczył.
Red. Marcin Austyn zwrócił uwagę, że wkrótce nie będzie już żadnych świadków tamtych wydarzeń. Zapytał, czy w tej sytuacji sprawa nie zostanie tym więcej zapomniana. Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski podzielił te obawy.
– Odchodzą już świadkowie. Mają po 90 lat, pamiętają tamte wydarzenia z lat dziecięcych. Jeżeli umrą świadkowie, to skąd wiedza, gdzie są groby, gdzie pochówki? Gdyby nawet dzisiaj ruszyła ta akcja na przykład w przyszłym roku, to okaże się, że nie ma tych, którzy to widzieli i mogliby zaświadczyć i wskazać groby. Szukanie mogił to jest obecnie ogromna praca rozpisana na lata, może nawet na dziesiątki lat – powiedział.
W rozmowie zwrócono też uwagę na problem kultu bandytów na Ukrainie.
– Gdyby Ukraińcy chcieli odwołać się do uczciwych bohaterów, nie byłoby tego sporu – wskazał.
Kapłan przypomniał, że Bandera jest też odpowiedzialny za ludobójstwo nie tylko Polaków, ale i żydów. Obecnie mija 80. rocznica dwóch wielkich pogromów we Lwowie. – Kiedy do Lwowa wkroczyły razem z Niemcami oddziały ukraińskie, to Bandera przez kilkanaście dni sprawował tam władzę. Doszło wówczas do straszliwej rzezi żydów lwowskich – podkreślił. – Młodzi Ukraińcy już od 30 lat mają łopatą do głowy wkładane, że ich bohaterami są ludobójcy. To jest na niekorzyść samych Ukraińców – dodał kapłan.
Jak podkreślił, są różnice inicjatywy upamiętniające wydarzenia na Kresach, ale wychodzą one od środowisk oddolnych. Państwo w tym nie pomaga; dobrze, jeżeli chociaż nie przeszkada.
Premier Morawiecki: zbrodnia wołyńska to jedna z największych tragedii w dziejach narodu. Nigdy nie zapomnimy
„Nigdy nie zapomnimy o męczeńskiej śmierci wielu dziesiątek tysięcy Polaków, jak też o bohaterstwie tych, którzy stawali w ich obronie. Nigdy też nie pozwolimy na wymazanie z pamięci czy zakłamanie tej strasznej i ważnej części dziejów” – napisał na Facebooku szef polskiego rządu dzieląc się z czytelnikami także własną rodzinną historią dotyczącą wołyńskiej tragedii.
„Zbrodnia Wołyńska to jedna z największych tragedii w dziejach narodu polskiego i zarazem jeden z najbardziej przerażających aktów ludobójstwa. Zaplanowana i z niewysłowionym okrucieństwem realizowana przez OUN – UPA w piekło cierpienia zamieniła nie tylko Wołyń, ale też liczne wioski Podola, Pokucia czy Małopolski Wschodniej” – przypomniał premier Morawiecki.
„W PRL-u należała do tematów zakazanych, ale w moim rodzinnym Wrocławiu o tej straszliwej rzezi opowiadano w domach, w kościołach odprawiano Msze święte w intencji pomordowanych. Z wielkim bólem i trudem o wydarzeniach tych opowiadała mi moja Mama, która urodziła się i mieszkała w Stanisławowie. Od września 1939 w mieście tym szalał terror oprawców sowieckich a od lata 1941 niemieckich. W tych czasach, w których nikt nie był pewien, czy dożyje następnego dnia, na kresowych wioskach, zwłaszcza od 1942 r., najbardziej obawiano się jednak śmierci z rąk morderców ukraińskich, praktykujących dziesiątki sposobów mordu bestialskiego i krańcowo okrutnego” – napisał w mocno osobistym wyznaniu prezes Rady Ministrów.
„Ofiarą straszliwej rzezi padały też osoby niepolskiej narodowości, w tym także Ukraińcy nie chcący brać udziału w potwornej zbrodni i udzielający pomocy Polakom. Nigdy nie zapomnimy o męczeńskiej śmierci wielu dziesiątek tysięcy Polaków, jak też o bohaterstwie tych, którzy stawali w ich obronie. Nigdy też nie pozwolimy na wymazanie z pamięci czy zakłamanie tej strasznej i ważnej części dziejów” – zapewnił premier Morawiecki.
„Pragniemy zrozumienia i jak najlepszych relacji z wszystkimi naszymi sąsiadami. Są one jednak możliwe tylko i wyłącznie na gruncie całkowitej prawdy także o najboleśniejszych doświadczeniach przeszłości” – dodał zamieszczając także zdjęcie podpisane: „fotografia: Wieś Przebraże w pow. łuckim – uchodźcy w bazie samoobrony. Fot. AIPN”.
Źródło: Facebook
Z okazji Narodowego Dnia Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II Rzeczypospolitej Polskiej prezydent RP Andrzej Duda opublikował przesłanie. W tekście czytamy o wymierzonej w Polaków czystce etnicznej oraz skierowaniu zbrodni wobec przedstawicieli innych narodów. Przesłanie zwraca także uwagę na bezimienne mogiły wyrosłe na zgliszczach dawnych domostw.
„ Czcigodni Weterani, Drodzy Kresowiacy, Szanowni Państwo!
Już po raz piąty obchodzimy święto państwowe ustanowione w 2017 roku dla upamiętnienia obywateli polskich, którzy padli ofiarą ludobójstwa z rąk ukraińskich nacjonalistów. Czcimy pamięć naszych przodków, krewnych, sąsiadów, których kilkadziesiąt tysięcy poniosło śmierć, a ponad ćwierć miliona musiało ratować się ucieczką, na zawsze opuszczając rodzinne wsie i miasteczka. Zbrodnie te wymierzone były w Polaków, a ich celem była czystka etniczna na ziemiach południowo-wschodnich II Rzeczypospolitej: Wołyniu, Podolu i Małopolsce aż po linię Sanu. Ale zabijano również każdego, niezależnie od jego pochodzenia, kto prześladowanym niósł pomoc lub ich ukrywał” – pisze w przesłaniu na 11 lipca prezydent RP.
„O tych wszystkich ludziach – o naszych zamordowanych rodakach oraz o sprawiedliwych, którzy zginęli za wierność chrześcijańskiemu przykazaniu miłosierdzia wobec bliźnich i w imię międzyludzkiej solidarności – myślimy dzisiaj, w tym Narodowym Dniu Pamięci. Wspominamy więc ich życie w latach pokoju, kiedy Polacy, Ukraińcy, Żydzi, Ormianie i liczni przybysze innych narodowości, pokojowo współistniejąc, razem zagospodarowywali żyzne kresowe ziemie, przez wieki tworząc barwną wieloetniczną społeczność. I jednocześnie wspominamy straszny los ofiar rzezi, często okrutnie, bestialsko zgładzonych. Wspominamy też miejsca, gdzie nasi rodacy zostali pogrzebani – bezimienne mogiły ukryte wśród łąk i lasów wyrosłych na zgliszczach domostw, gdzie spoczywają kości tych, którzy tam dawniej mieszkali i pracowali. Wreszcie, wspominamy czasy, kiedy o ich martyrologii nie mówiono głośno, a pamięć przechowywały kresowe rodziny i środowiska, za co jesteśmy głęboko wdzięczni” – czytamy w tekście Andrzeja Dudy.
„Wolna Polska składa dziś hołd swoim zabitym córkom i synom. Pamiętamy o wszystkim, co ich spotkało, aby z historii wyciągać wnioski na przyszłość. Dla nas, współczesnych Polaków, bolesna pamięć o tamtym ludobójstwie jest nade wszystko zobowiązaniem wobec następnych pokoleń do umacniania siły, suwerenności i bezpieczeństwa Rzeczypospolitej. Pamięć o cierpieniu i śmierci naszych rodaków wzywa nas także do budowania dobrych relacji z narodem i państwem ukraińskim – na fundamencie prawdy, wspólnych doświadczeń i współczesnych dążeń. Jestem przekonany, że tak działając, wypełnimy testament naszych męczenników, którzy ponieśli śmierć tylko dlatego, że byli Polakami” – kończy swój tekst prezydent Polski.
Źródło: prezydent.pl