Wracamy do domu. Udało się nam mieć ze sobą wszystkie Dzieci i Wnuczkę. To były pierwsze wakacje z Marysią na Kanadyjskich Kaszubach. Cudowny czas. Pierwsza kąpiel w jeziorze Wadsworth, pierwsze ognisko, pierwszy zachód słońca i pierwszy komar na Jej nodze. I pierwsza piosenka zaśpiewana przez Babcię:
„Hej las mówię Wam, szumi las mówię Wam, a w lesie mówię Wam, Sosenka spodobała mi się jeden raz Harcerka Marysieńka.”
Kolejne pokolenie stawia swe kroki w naszej Małej Polsce.
Jak to dobrze, że jest Wnuczka. Dzieci chcą iść własną drogą, czasem nudzą się na Kaszubach, siedzą jak na igłach…
Moje myśli biegną do czasów, gdy moje trzy Małe Niedźwiedziątka nie mogły nadążyć za swą Mamą Niedźwiedzicą na stokach narciarskich, na pieszych i rowerowych szlakach, na pływalni. Mijały lata i Mama Niedźwiedzica stopniowo pozostawała w tyle, aby teraz nie nadążać za Nimi. „Poczekajcie, poczekajcie” – woła. A One nie chcą czekać… Idą własną drogą.
Tak. Najtrudniej jest dać Dzieciom odejść. I choć to normalna kolej rzeczy, to jednak wyciska czasem z oczu łzy. Idźcie z Bogiem swą własną niepowtarzalną drogą Moje kochane Dzieci.
Jak to dobrze, że są Kaszuby z Ich Sercem – Obrazem Matki Boskiej w Kaplicy pod Sosnami. Mam nadzieję, że w tym zabieganym życiu, pełnym niewiadomych, uda się nam czasem tam spotkać.
Jak dowiedzieliśmy się na wczorajszej Mszy Świętej, Kaplica pod Sosnami wymaga remontu. Mam nadzieję, że dzięki ofiarności wszystkich Polaków będzie ona mogła służyć przyszłym pokoleniom i być kolebką polskości w Kanadzie, a nasze Dzieci i Wnuki będą tam mogły spotkać swych Rodziców, Dziadków i Pradziadków, a po Ich śmierci modlić się za Ich dusze.
I choć to już kolejny rok bez obozów harcerskich to cały czas nadzieja w sercu się tli, że na drugi rok zobaczymy Naszych werblujących Milusińskich dumnie wkraczających do Kaplicy pod Sosnami.
Z wakacyjnymi pozdrowieniami
Aneta Rucińska-Woznowski