Kanadyjscy przedsiębiorcy w dużej mierze popierają decyzję rządu Quebecu dotyczącą wprowadzenia systemu paszportów covidowych. Canadian Chamber of Commerce twierdzi, że w ten sposób będzie można złagodzić skutki kolejnych fal pandemii i uniknąć wprowadzenia kolejnych lockdownów. Perrin Beatty , przewodniczący Izby, mówi, że bez paszportów ludzie będą traktowani jak zakładnicy. System zaświadczeń z kolei da im więcej wolności w codziennym życiu.
Beatty podkreśla, że 80 proc. Kanadyjczyków po 12 roku życia wyraziło już chęć zaszczepienia się. Jest to jednak zbyt mało, żeby mówić o osiągnięciu odporności stadnej. A mali przedsiębiorcy nie mogą sobie pozwolić na kolejny lockdown. Beatty dodaje, że paszporty covidowe są też nieodzowne w przypadku podróży międzynarodowych.
„Ja się zaszczepiłem i gdybym miał iść np. na koncert, to czułbym się pewniej ze świadomością, że ludzie, którzy się wokół mnie tłoczą, też są zaszczepienia”, mówi szef Izby Handlowej.
Nie wszyscy zgadzają się z decyzją rządu Quebecu. Premier Ontario, Doug Ford, zapewnił, że w jego prowincji nie będzie systemu niegraniczącego dostęp do określonych usług i aktywności. Koncepcję paszportów odrzuca też premier Alberty Jason Kenney.
Toronto Region Board of Trade w zeszłym miesiącu zwróciło się do rządu z wnioskiem o wprowadzenie systemu paszportów covidowych dla działalności biznesowej inne niż niezbędna. CEO rady, Jan De Silva, mówi, że decyzja o szczepieniu jest indywidualna, ale idąc na imprezę masową albo do restauracji trzeba brać pewną „odpowiedzialność moralną”. Małe biznesy nie wytrzymają kolejnego lockdownu, dodaje.
Z ostatniego sondażu przeprowadzonego przez Leger wynika, że 58 proc. Kanadyjczyków i 37 proc. Amerykanów popiera paszporty covidowe dla wszystkich niezbędnych i niekoniecznych aktywności. Montreal Board of Trade przeprowadził swoje badanie wśród przedsiębiorców i 78 proc. wyraziło poparcie dla systemu certyfikatów szczepiennych.