Michalinka: Znów złotko

        Nie, nie olimpijskie. I tym razem nie anielskie – nawiązuję do michalinki ‘Anioł za pół milion’, który poruszył wielu czytelników. Okazuje się, że taki anioł/anielica za pół miliona zdarza się nadzwyczaj często. Wyjątkowo czytelnicy podzielili się swoimi żałościami spowodowanymi przez aniołów. Kto na tym wygrywa? Zazwyczaj anioł/anielica. Kto traci? Najczęściej dzieci z pierwszego małżeństwa i pierwsza, zazwyczaj zaharowana, żona.

        Przy czym sprawca najczęściej brnie w zaparte nie widząc prawdy i tego jak został omotany i wykpiony. Lezie jak przysłowiowa ćma do ognia. Ciekawe. Warte dalszych badań i analiz. Czy jest to zjawisko masowe, czy w swej masowości specyficzne do naszej grupy? Czy też może emigranckie znoje i frustracje powodują zanik rozumu i empatii i pewne frycki dają się tak głupio ograć. A test jest prosty, jeśli nie ma dóbr do wyszarpania to i nie ma anioła wokół. Jak ktoś może być tak zły i podły? A może, może. U niektórych jest to zapisane genetycznie. Najstarsza córka Zygmunta Starego i królowej Bony Anna Jagiellonka nie została wydana za mąż do późna, bo żądano za nią zbyt wysokiego posagu. To jest taki rodzaj posagu, który pierwotna rodzina funduje aniołowi. Zauważcie, że złote anioły nie spływają na ścieżki tych co są na zasiłku. Ci oglądający programy telewizyjne zapewne pamiętają taki cykl o tym, jak poślubić milionera. Jak nie milioner, to nie ma co się trudzić. Anioły są zainteresowane tylko i wyłącznie tymi z ‘housami’. Nie pomaga to, że taki podstarzały z reguły apsztifikant udaje bardzo majętnego, kosztem swojej naturalnej rodziny.

        Ale wracamy do złotka nie anielskiego. Chodzi o złotko ogólnie dostępne. To które cieszy nasze oko o tej porze roku, i w Polsce, i w Kanadzie. Na łąkach, w przydrożnych rowach, na polanach, w zaniedbanych ogrodach. To nasza piękna złota nawłoć, po kanadyjsku ‘golden rod’. U nas w Polsce też się na to mówiło złote bicze. Łacińska nazwa to solidago. Jest około 100 gatunków nawłoci. Występuje ona w obu Amerykach, Europie i Azji, czyli jest bardzo powszechnie występującą rośliną wieloletnią. Ta występujące u nas ma nazwę nawłoci kanadyjskiej (solidago canadensis). Podobnie jak i astry (należy do tej samej rodziny) zwiastuje zmierzch lata. Co prawda jeszcze nam go trochę zostało do 22 września, ale wakacje zbliżają się szybko ku końcowi, wieczory się już skróciły, a kometa Perseusza na nieboskłonie przeleciała. Jak można zatrzymać letnią chwilkę?  Nazbieraniem kwiatu nawłoci na ziółka. Najlepiej je zebrać jak jest sucho i zawiesić w pęczkach w przewiewnym miejscu. Jak dobrze wyschną włożyć do torby papierowej i przechowywać w ciemnym miejscu. Można też włożyć do słoików – wtedy zioła zachowują dłużej intensywny aromat. Działają moczopędnie, napotowo, i regulują trawienie. Jak z wszystkimi ziołami, należy zasięgnąć porady lekarza, jeśli się zażywa jakieś poważne lekarstwa. I jak zwykle nie przesadzać. Jeden kubek dziennie, wystarczy. Pięć to zdecydowana przesada. A jak będziecie parzyć takie zebrane przez siebie ziółka nawłoci, to przypomnicie sobie miejsce gdzie je zbieraliście w piękny letni dzień. I samo to poprawi nasze zimowo długie samopoczucie. A ono już zaczyna do nas zasuwać szybkimi krokami. Więc radujmy się póki co złotem dookoła.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

MichalinkaToronto@gmail.com                                Toronto, 17 sierpnia, 2021