Rolnicy domagają się prawa do wykonywania napraw we własnych traktorach. Nierzadko czekanie na serwisanta, który zreperuje ciągnik, oznacza dla farmera spore straty finansowe. Przedstawiciele przemysłu popierają użytkowników maszyn, ale inni twierdzą, że potrzebna jest odpowiednia ustawa.

Cole Siegle z Alberty, który uprawia zboże, mówi, że nie miał czasu do stracenia, gdy w trakcie żniw zaczął mu się psuć kombajn. Wystąpiła usterka w komputerze pokładowym maszyny. Jej usunięcie zajęłoby niewiele czasu, jeśli ktoś dysponuje odpowiednim sprzętem. Tymczasem Siegle musiał czekać na technika z serwisu, który przyjechał, wykonał diagnostykę i zresetował system. Pięć minut pracy, a unieruchomiło maszynę na dwie godziny. Gdyby kombajn pracował w tym czasie, mógłby zebrać rzepak o wartości 20 000 dolarów, szacuje Siegle.

W takich sytuacjach rodzi się pytanie, czy potrzebne jest prawo pozwalające farmerom na wykonywanie napraw, i czy przypadkiem taka ustawa nie zalegalizowałaby przeróbek mających wpływ na bezpieczeństwo i poszanowanie własności intelektualnej, a ponadto nie wpłynęła na rozwój innowacji. Problem pojawiał się już wcześniej, ale nabrał mocy, gdy coraz więcej urządzeń wyposażanych jest w skomplikowane komputery.

Siegle tłumaczy, że nie zamierza przecież zmieniać niczego w oprogramowaniu. Chciałby tylko odszyfrować kod usterki, przeprowadzić reset komputera i dalej używać maszyny za pół miliona dolarów.

Do dyskusji o naprawach włączył się w zeszłym miesiącu amerykański prezydent Joe Biden, który zlecił federalnej komisji ds. handlu, by zajęła się sprawą ograniczania przez producentów możliwości serwisowania sprzętu w warsztatach niezależnych lub wykonywania napraw we własnym zakresie przez użytkowników. W oświadczeniu wydanym przez Biały Dom czytamy, że producenci sprzętu, w tym ciągników, używają specjalistycznych narzędzi, oprogramowania i systemów diagnostycznych, by uniemożliwić wykonywanie napraw stronom trzecim. Takie praktyki zmuszają farmerów do płacenia dilerom za coś, co mogą zrobić sami lub zlecić niezależnemu mechanikowi, który wykona naprawę sporo taniej.

Jeśli w amerykańskim prawie nastąpią zmiany, odczują je też Kanadyjczycy.

John Schmeiser, dyrektor Western Equipment Dealers Association (WEDA), która reprezentuje ponad 2000 dilerów sprzętu w Ameryce Północnej, uważa, że jeśli chodzi tylko o prawo do wykonywania napraw i szybkie odszyfrowanie kodu błędu, to żadna ustawa nie jest potrzebna. Podkreśla, że takie możliwości już istnieją. Grupa lobbingowa reprezentująca północnoamerykańskich producentów sprzętu rolniczego, Association of Equipment Manufacturers (AEM), podkreśla, że zawsze popierała możliwość wykonywania przez rolników samodzielnych napraw i działanie Bidena nic nie zmienia.

Alberta Wheat and Barley Commissions, reprezentująca około 17 000 farmerów z prowincji, uważa jednak, że użytkownicy sprzętu czuliby się pewniej, gdyby sprawa została określona w ustawie. Chodziłoby o umożliwienie wykonywania diagnostyki, czynności obsługowych i napraw bez naruszenia zabezpieczeń cyfrowych (technological protection measure, TPM) i bez łamania prawa o własności intelektualnej.