Biały Dom twierdzi, że ograniczona wymiana informacji z talibami ratuje życie; krytycy twierdzą, że naraża to afgańskich sojuszników na niebezpieczeństwo.

Decyzja o przekazaniu konkretnych nazwisk Talibom, którzy zasłynęli z brutalnego mordowania Afgańczyków współpracujących z USA i innymi siłami koalicji podczas konfliktu wprowadziła w zdumienie i oburzyła wojskowych.

Urzędnicy amerykańscy w Kabulu przekazali talibom listę nazwisk amerykańskich obywateli, posiadaczy zielonej karty i afgańskich sojuszników, aby zezwolić na ich wjazd na kontrolowany przez talibów zewnętrzny obszar lotniska w mieście.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Posunięcie, opisane w POLITICO przez trzech przedstawicieli władz USA i Kongresu, miało na celu przyspieszenie ewakuacji dziesiątek tysięcy ludzi z Afganistanu, po tym, jak talibowie przejęli kontrolę nad krajem, a administracja Bidena zaczęła polegać na talibach w kwestii zachowania bezpieczeństwa poza lotniskiem.

„Zasadniczo po prostu wszystkie te osoby zostały umieszczone na liście do eliminacji” – skomentował jeden z urzędników Ministerstwa Obrony, który podobnie jak inni wypowiadał się pod warunkiem zachowania anonimowości. „To po prostu przerażające i szokujące”.

Zapytany o te relacje przez portal POLITICO podczas czwartkowej konferencji prasowej prezydent Joe Biden powiedział, że nie jest pewien, czy istnieją takie listy, ale nie zaprzeczył, iż czasami Stany Zjednoczone przekazują nazwiska talibom.

Rzecznik Centralnego Dowództwa Sił USA odmówił komentarza.

Po upadku Kabulu, w pierwszych dniach ewakuacji, wspólny wojskowy i dyplomatyczny zespół koordynacyjny USA na lotnisku dostarczył talibom listę osób, które USA zamierzały ewakuować. Nazwiska te obejmowały Afgańczyków, którzy służyli u boku USA podczas  20-letniej wojny i ubiegali się o specjalne wizy imigracyjne do Ameryki. Wymieniono również obywateli USA, obywateli o podwójnym obywatelstwie i   stałych rezydentów.

Od 25 sierpnia tylko posiadacze amerykańskiego paszportu i zielonej karty byli akceptowani jako kwalifikujący się do ewakuacji.

W pisemnych i ustnych komunikatach gen. Frank McKenzie, dowódca Centralnego Dowództwa USA i kontradmirał Peter Vasely, szef sił lądowych USA w Afganistanie, nazywali talibów „naszymi afgańskimi partnerami” .

Wiadomość pojawia się zaledwie kilka godzin po tym, jak dwa ataki terrorystyczne Państwa Islamskiego wstrząsnęły obszarem tuż za lotniskiem, zabijając co najmniej czterech amerykańskich marines i raniąc dziesiątki innych.