Jak zatrzymać nieubłaganie zmierzające ku końcowi lato?
Jeden pan nie może, bo jedyne co pamięta z tegorocznego lata, to niekończące się dni duszności. W kółko o tym opowiada i o tym, że biliśmy rekordy gorąca. Choć w 1947 roku były podobne temperatury, a przecież wcześniej to tak skrupulatnie i dokładnie temperatur nie mierzono i nie przechowywano, bo nie było odpowiednich do tego instytucji, na które ktoś przecież musi łożyć pieniądze i centralnie nimi zarządzać. Na przykład instytut meteorologiczny Kanady. I też pamięta, jak lało bez przerwy (choć tylko kilka dni), i że tornado znów było w Barrie. To prawda, ale czy tylko to zdarzyło się tego lata? Skoro on pamięta tylko duszne dni i ulewy to go spytałam czy się cieszy, że to ‘okropne’ lato zbliża się do końca? No bo skoro same złe rzeczy pamięta, to byłoby naturalne, aby z tej nieprzyjemnej sytuacji wyjść. Ale ta zrzędoła jak się nie żachnie.
– A co ty sobie nie myślisz? – pyta. – Przecież zima w Kanadzie trwa ponad pół roku.
To fakt bez możliwości zmiany. Tak po prostu jest. I nawet jeśli się klimat ociepli, to i tak będzie to pół roku szarości za oknem. Skoro tak, to by się przynajmniej cieszył latem i tym co ono oferuje. Przecież poza upalnymi i bardzo dusznymi dniami, lato to lato. Nawet z zilionami gąsienic nieparek (gypsy moth), które zaatakowały Ontario. Ale to zdaje się lato jest radosne tylko dla mnie i dla takich jak ja. A dla takiego jak on to zawsze będzie pod górkę, i albo za duszno, albo za gorąco, albo za sucho, albo za deszczowo. I co myślicie, że to dotyczy tylko pogody? Macie rację – nie tylko. W życiu też mu się nie układa. Same wilki dookoła niego, a on baranek. To że pod koniec swego życia jest w trudnej sytuacji to oczywiście nie jego wina, tylko byłej żony, ale tej pierwszej. Drugiej też, tylko ta to był kuty na cztery nogi babor. I jak mu już nic nie zostało, to złapała innego, lepszego do oskubania. Tak na moje oko to ten facet na biednego nie wygląda. Jeździ niezłą bryką, mieszka w kondo w dobrej lokalizacji, wyjeżdża a to do Polski, a to na Florydę. Nie wspomnę o takich oczywistościach wynikających z pobytu w Kanadzie jak darmowa opieka medyczna, spokojny nie nękany wojnami kraj, ogólny dobrobyt. Boję się jednak o tym wspomnieć, bo na pewno się ze mną nie zgodzi. I mi zacznie opowiadać jak to lekarz przepisał mu lekarstwa, które go trują. Tak mi kiedyś powiedział.
– Czy powiedziałeś lekarzowi, że te przepisane lekarstwa nie działają tak jak powinny i poprosiłeś o zmianę leków?
– A po co mam do tego ‘konowała’ chodzić.
I już. Lekarz, który kształcił się przez wiele lat jest konowałem, więc problem zdrowotny będzie zapewne rozwiązywał u pani Handzi, która się zna, bo na Internecie przeczytała artykuł, w którym było, że mu szkodzą pomidory.
No i powiedzcie mi jak taki facet złapie w garść radość lata, jeśli ani odrobiny radości w nim samym nie ma? Taki będzie się robił coraz bardziej zrzędny i same złe rzeczy będą go spotykały.
A lato? I tak przejdzie. Więc trzeba je za ogon łapać póki co i na nim poszybować do babiego lata. Gwarantuję i piękne widoki, i piękne wspomnienia.
Toronto, 4 września, 2021