Proszę więc czytać, proszę zapamiętywać, proszę dzielić się przeczytanym z najbliższymi i nie tylko z nimi, a na koniec proszę nieść światu wieść: trzeba. Należy. Warto. Może być przyzwoicie i może być odpowiedzialnie, a podzielona rzeczywistość, jak ją zdiagnozował Marek Hłasko: w połowie nie do życia, a w połowie nie do wytrzymania, wciąż jeszcze pozwala się spoić. Kto wie, może nie jest jeszcze za późno? Na normalność?
***
To nierozsądne, sprzeciwiać się lawinie, metodą stawania na drodze lawiny. Bywa natomiast, że warto samemu przeistoczyć się w taką lawinę. Cała sztuka, a sztuka to wielka, zawiera się wówczas w tym, by zapamiętać to pierwsze, a na to drugie nauczyć się dobierać odpowiedni czas. Oraz właściwe miejsce.
***
Czas? Ani on twój, ani mój, ani czyj. Niczyj też nie. A dlaczego ważny? Bo mija. Bezpowrotnie. “Raz tylko dany ci czas” – zauważył przed laty Jacek Kleyff. Co rusz ten czy ów błyśnie z tym samym odkryciem. Ale Kleyff dodał do banału kolejny. Mianowicie coś w rodzaju, że jeden świt przypada na jeden dzień, i że na ten sam jeden dzień przypada jeden zmrok. I że do dostateczny powód, by wyrównać krok. Czy jakoś podobnie. Równajmy więc, albo zrównają nas, a ziemię udepczą i moczem zroszą.
Tego ostatniego też doczekamy od świata – w znaczeniu my, Polacy – o ile świata nie przestaniemy przepraszać, a ludzi złej woli za uzdy krótko przy pyskach nie chwycimy.
***
“Jesteśmy ludźmi wolnymi, więc zachowujmy się jak ludzie wolni” – wołał śp. Janusz Kurtyka. Słusznie. A jeśli odebrać człowiekowi wiedzę o tym, czym jest wolność?
***
Trzymający władzę wiedzą, że im płacimy, że płaci im tak zwany elektorat, ale wiedzą też, kto faktycznie władzę im powierzył. Kto tak sterował nurtem, by wypłynęli oni, a pozostałych by nurt porwał i pogrążył. Mieliby działać wbrew egoistycznym, partykularnym interesom? Mowy nie ma.
***
Pozory mylą. To znaczy nie ma grzechu bez kary. Aksjologia kompromisów nie uznaje, a że nie zna się na negocjacjach, nie zna się też na miłosierdziu. Tyle w aksjologii widziano miłosierdzia, co w socjopacie litości. Na dokładkę socjopatę dasz radę oszukać bądź okiełznać, natomiast litości u aksjologii nie wymodlisz.
Mówię przez to, również, że nasze grzechy zawsze nas dościgną, a nie zwalczane potwory zawsze urosną. W ogóle potwory są groźne, co więcej, ich użycie we własnym interesie nigdy rozsądne nie jest. Kulturowym marksistom wydaje się, że panują nad potworami, z czego cieszyć się mogą wyłącznie potwory. Podsumowując: winter is coming, można powiedzieć, tyle tylko, że tu skończy się gorzej niż tam. Ale o szczegółowe wyjaśnienia tych kwestii proszę już pytać Tyriona Lannistera.
***
Ojciec do syna: “Obyś miał dzieci takie jak ja!”. Nagana czy pochwała?
***
Polityka wciąż uznawana jest za sztukę rządzenia, niemniej coraz wyraźniej widać, że jej celem stało się dobro rządzących plus dobro biznesu, takiego czy siakiego, ewentualnie tak zwanej Gai, czy tam natury, matki Ziemi, itp. – a nie rozwój i dobro wspólnoty en masse. W konsekwencji, między innymi oczywiście, ludzie przeciętni, konfrontowani z faktami, łacno wpadają w dysonans poznawczy, dopóki myślą. Kiedy natomiast zostaną ogłupieni dostatecznie, by myślenie zarzucić, zaczynają bez ustanku – choć nieświadomie – domagać się oszustw, które mogłyby poprawić im samopoczucia. Samopoczucia, dodajmy, do zera oskrobane pazurami codzienności. Będą zatem oszukiwani i to już bez końca. W taki sposób mianowicie, by im samopoczucia poprawiać. Poprawiać. I jeszcze poprawiać. I bardziej. Weź pigułkę, zakrzep się, przepraszam: zaszczep się, to dla twojego dobra i w ogóle ratujemy cię przed tobą samym i twoją niewiedzą. My wiemy, a ty głupi jesteś więc słuchaj.
***
Ile daje ci państwo i jak bardzo o ciebie państwo dba, dowiadujesz się codziennie z państwowej telewizji, nazywanej publiczną. A ile twoje państwo ci zabiera, odchudzając twój portfel, też wiesz? Nie wiesz? Aha. I co, nadal nie zamierzasz interesować się polityką.
***
Najgorszy jest ślepiec, który nie chce przejrzeć na oczy. Najgorszy, bo najbardziej rozumowi wrogi.
***
Na rzeczywistość należy patrzeć z jedynej możliwej perspektywy, to jest z perspektywy etyki – życie ludzkie i ludzkie czyny traktując jako obszar przynależny wyborom o charakterze moralnym. Przy czym wniosek z powyższego do zapamiętania brzmi: wrogiem prawdy i człowieka przyzwoitego nie jest oszukana większość, lecz treserzy tej większości oraz mocodawcy treserów.
***
Ambicje “zmieniania świadomości ludu” są nonsensowne. To utopia. Należy zmieniać świadomość elit. A jeszcze lepiej – ludzi do poziomu elit aspirujących.
***
Człowiek rozsądny z całą pewnością wybrałby na swoich przedstawicieli tych, którzy nie oszukują, nie kradną i bliźnich nie niewolą. Wszelako, gdy odpowiednio profesjonalnie i długotrwale pokazywać ludziom, czego chcą i jak rozumieją świat, to czego ludzie ci zechcą? Jak świat zrozumieją? Jak długo rozsądni pozostaną?
Czyli co dzieje się z ludźmi, gdy odpowiednio wcześniej poddać nieszczęśników odpowiedniej tresurze, wpierw skutecznie przerabiając na idiotów, a następnie każąc wybierać swoich przedstawicieli w warunkach deficytu wiedzy?
***
Wszystko, co pogrzebane, jest martwe. Mówię o świecie. Tak świat działa. Niemniej Rzeczpospolita to wątek odmienny. Dotąd w Rzeczpospolitej nie każde martwe pogrzebano. Nie każdą zbrodnię osądzono. Więcej nawet, boć winnym i współwinnym pozwolono współtworzyć przestrzeń wspólną – i to ostatnie uważam za najoczywistszą egzemplifikację stanu większości umysłów nadwiślańskich. Czym rokują wspólnocie jak najgorzej.
I żeby mi zaraz nie było to czy tamto: w tym miejscu niczego nikomu nie zarzucam. Konstatuję. Konstatacja albowiem, to jest zrozumienie, w którym miejscu równi pochyłej się znaleźliśmy, to bardzo dobry początek dla prób uniknięcia kompletnej porażki.
***
Jak pokonać wroga przed walką? Zanim zaatakuje, odbierz mu pewność siebie.
***
Powinnością jest przeciwstawić rozsądek szaleństwu. Rozsądek człowieka przyzwoitego szaleństwu orędowników postępu i nowoczesności. Albo to, albo po nas. Świat zachłysnął się albowiem współczesnością do tego stopnia, że ludzie, i tak na co dzień błyskotliwi nieprzesadnie, zaczęli zachowywać się niczym szaleńcy.
***
Jak to się robi? Jak tresuje się ludzi? Otóż w odróżnieniu od świata zwierząt, gdzie na początkowym etapie zwykle przydaje się bat, u ludzi zaczyna się od upchania w głowach tego i owego. Kończy się także na upychaniu. Tym sposobem z człowiekiem można zrobić więcej niż ze zwierzęciem. Jakby to nie brzmiało. Można zbudować z człowiekiem wspaniały świat, ale można też dowolny świat spopielić. Wystarczy starannie dobrać odpowiednie emocje i za pomocą starannie dobranych słów, umieścić w ludzkich głowach. Zaprawdę powiadam nam: tresura ludzi zawsze zaczyna się od słów i na słowach się kończy.
***
By rozumieć, że Polska od dawna już nie istnieje realnie, trzeba zrozumieć, co znaczy “realnie istnieć” w odniesieniu do państwa. Tu leży sedno. Niestety, rozumienie istoty rzeczy przez większość jest nie na rękę zbyt wielu “Polakom”, rozstrzygającym o jakości intelektualnej nadwiślańskiej przestrzeni wspólnej.
***
Dzisiaj wszystko zależy od słów? Owszem. Ale zawsze wszystko od słów zależało. Słowa tworzą, ludzie czynią.
***
Człowiek nie jest ani mądry z natury, ani z natury nie jest głupi. Z czasem jednakowoż większość zgłupieje (zamiast zmądrzeć), ale nie dlatego bynajmniej, że tak działa świat, lecz dlatego, że “człowieków” przez całe ich życie tresuje się na głupców. Dzieje się tak, ponieważ współczesnym światem rządzą oszuści, złodzieje i bandyci – to jest ludzie, którzy bezmyślność większości starannie pielęgnują. To ich być albo nie być. Tylko wtedy, ogłupiwszy ludzi, mogą ogłupionych nieustannie kontrolować, niewolić, nadal oszukiwać oraz bezkarnie okradać.
***
Ludzie umierają. Większość umiera po prostu. Bo każdy odejść z tego świata musi. Tylko prawdziwym szczęściarzom dane zostaje umrzeć za to, w co wierzą, i za tych, których kochają.
***
Tak zwany polityk, współczesny, jest kłamcą. Niekoniecznie z urodzenia. Ale z wychowania i ambicji na pewno. Wyrafinowany dostatecznie, tak zwany polityk skuteczny, mógłby z sumieniem nieskalanym powtórzyć za byłym oficerem brytyjskiego wywiadu i kontrwywiadu, znanym jako John le Carré: “Jestem kłamcą. Urodziłem się po to, by kłamać. Kształcono mnie na kłamcę i szkolono mnie na kłamcę w środowisku, które kłamaniem zarabia na życie”.
Pozamiatane. Proszę wyznanie powyższe przeczytać ponownie: “Jestem kłamcą. Urodziłem się po to, by kłamać. Kształcono mnie na kłamcę i szkolono mnie na kłamcę w środowisku, które kłamaniem zarabia na życie”. I teraz wiemy już, dlaczego tak zwani politycy pod adresem tak zwanego elektoratu powiedzą wszystko, co da się powiedzieć, wmawiając komu zdołają, że ci właśnie to pragnęli usłyszeć. Mało tego, bo cokolwiek powiedziane zostanie, będzie też należycie uzasadnione. Takie sztuczki.
***
Czego by nie sądzić o słowach, zanikają. Odfruwają wpierw w dal, a zaraz potem w nicość, wraz z ludźmi, którzy je wypowiadali, i wraz z ich słuchaczami. Tylko zapisane pozostaje. Zapisane przez niektórych pozostaje wiecznie. Między innymi dlatego właśnie warto czytać Herodota. Symbolicznie, symbolicznie.
Krzysztof Ligęza
Kontakt z autorem: widnokregi@op.pl