Zastanawiam się skąd ten skokowy wzrost szaleństwa w przestrzeni publicznej? Świat zaczyna nam się nieźle rozhuśtywać i osoby, wydawałoby się, piastujące poważne funkcje publiczne plotą takie androny, że strach się bać. Oto pani gubernator stanu Nowy Jork, kobieta w sile wieku, która odziedziczyła stanowisko po Andrew Cuomo, zapewniła w niedzielę, że szczepionki „są od Pana Boga”, a ci którzy nie dają się nimi zaszprycować grzeszą, „sprzeciwiając się woli Bożej”. Pani gubernator zaapelowała następnie do słuchaczy w miejscowym ekumenicznym półkościele, by „byli jej apostołami”. Gdyby to nie było bluźnierstwo, byłoby może nawet komiczne.
Słowa od jakiegoś czasu tracą zupełnie na znaczeniu. Może tak, ma być, bo przecież logika i sens, to wraz z matematyką i muzyką klasyczną „objaw białej supremacji”. Tak już uczą na „uniwersytetach” w USA.
Podczas kampanii wyborczej premier Trudeau oskarżył przeciwników szczepienia o „mizoginizm”, czyli… nienawiść do kobiet. Przez dobrą chwilę nie mogłem połączyć jednego z drugim (a przecież świat to układ naczyń połączonych gdzie wszystko łączy się ze wszystkim) ostatecznie przyszło mi do głowy, że kobiety widoczne w dużej liczbie wśród przeciwników przymusu wyszczepiania muszą nienawidzić siebie samych.
Przeciwnicy nowych szczepionek nie dość, że przedstawiani sę jako przeciwnicy jakichkolwiek szczepień, to jeszcze równani z białymi supremasistami (cokolwiek to oznacza). Tu również zachodzi pewna intelektualna niedogodność, bo można wśród niezaszczepionych z wyboru zauważyć wielu ludzi niebiałych… Jak to dopasować?
Na naszym kanadyjskim podwórku do niedawna słowem powtarzanym od rana do wieczora była „tolerancja”. Dzisiaj jednak ma ona obowiązywać „z pewnymi ograniczeniami”; dzisiaj wskazano nam wroga ludu, dla którego tolerancji mieć nie możemy, i w którego mamy walić, jak w bęben, aby ocalić świat i wrócić do tego jak było.
Podzielono nas na ludzi i podludzi, z czego można wnosić, że dalej już łatwo pójdzie… Ludzie lubią, gdy im władza pozwoli wyżyć się na kimś innym; no nie?
Z pewnością będziemy mieli niezaszczepionych o co winić, bo jak czytamy w Bloombergu niebawem może być i głodno i chłodno; przerywane są łańcuchy dostaw z Azji, kontenerowce stoją nie w tym miejscu oceanów, co trzeba, inflacja zżera pieniądz. Co poniektórzy mówią nawet, żeby zakupy pod choinkę zrobić już teraz, bo potem może być za późno.
Ale może właśnie o to chodzi, żebyśmy się przyzwyczaili do zamieszania i pozwolili na militarne przeformatowanie społeczeństwa. Widać to na australijskim przykładzie, gdzie hordy paramilitarnych osiłków w mundurach policji, bezkarnie terroryzują własne społeczeństwo, wybijając mu myśli antypaństwowe z głowy. Australia położona jest blisko jednego z pierwszych potencjalnych teatrów wojennych więc dobrze, aby ludzie nie mieli tam złudzeń.
Nas w Kanadzie bierze się tymczasem pod inżynierię społeczną. Kanadyjska armia prowadziła operacje psych-op na naszych głowach; czyli tricki przećwiczone w Afganistanie przerzucili na nasz rynek krajowy. Jest to o tyle ciekawe, że właśnie mieliśmy wybory i działania psychopowe, których celem było zwiększenie miłości do rządu, mogły wpłynąć na rezultat głosowania. Armia stosowała inżynierię społeczną po to, by wezbrała w nas chęć wyszczepiania i rządowa bogobojność. Być może na efekty tych kombinacji liczyła partia rządząca rozpisując wybory w tym niecodziennym czasie… Wyszło jednak tak, jak wyszło, czemu patrząc na rezultat afgańskiej ekspedycji nie można się dziwić. Mimo to premier Trudeau, który po wyborach ma dokładnie to samo co przed, ogłosił, że wygrał i daliśmy mu mandat do przenicowania nas na szaro.
Świadkami tego będziemy już w najbliższych miesiącach więc radzę Państwu uzbroić się w dystans do siebie samych, dystans do rzeczywistości za oknem oraz duże poczucie humoru.
Andrzej Kumor