Federalny nakaz szczepień obejmujący pracowników publicznych nie tylko jest nadużyciem władzy, ale też może okazać się, że został przygotowany naprędce i zawiera całą masę luk pranych. Zgodnie z tym, jak wymóg został sformułowany, najpewniej nie będzie obejmował dwóch trzecich urzędników i pracowników federalnych, to jest 212 000 osób.
Chodzi o to, że nakaz szczepień odnosi się do pracowników podstawowej administracji publicznej (“core public administration”). Kto jest uznawany za takiego pracownika, a kto nie? Podstawowymi pracownikami nie są na przykład pracownicy poczty, inspektorzy mięsa, pracownicy infolinii departamentu pracy i rozwoju społecznego albo strażnicy Parks Canada. Nakaz będzie natomiast dotyczyć przykładowo strażników więziennych i strażników granicznych.
Jednak to, że będzie dotyczyć, to jeszcze nic nie znaczy. Przyznawanie się do szczepień ma być sprawą honorową. Okazanie dowodu szczepienia nie jest wymagane. Pracownicy “podstawowej administracji publicznej” będą zobowiązani do wypełnienia oświadczenia przez internet.
Dla porównania warto przypomnieć, że na przykład restauratorzy są zobowiązani do sprawdzania certyfikatów szczepień klientów. Pracownicy federalni będą musieli tylko stwierdzić, że się zaszczepili.
Czy rząd świadomie uchwalił dziurawą ustawę? Można dopatrywać się różnych przyczyn. Może chciał zaproponować cokolwiek, by udawać konsekwencję, a z założenia nastawił się na pozwy podważające konstytucyjność ustawy i protesty związków zawodowych. Gdyby ustawa zawierała mniej luk, federalna biurokracja mogłaby stracić dziesiątki tysięcy pracowników. Tyle wakatów trudno by było zapełnić kompetentnymi kandydatami.