W północnej części transeptu, wydzielonej z części kościoła, a oddzielonej XVII-wieczną metalową kratą (wysokość kraty ok. 3,5 m) znajduje się kaplica Cudownego Krzyża. Cudownego, bo od zarania istnienia, przybycia OO. Cystersów do Mogiły, towarzyszył im krzyż, w ich codziennym życiu krzyż był drogowskazem.

        Obecna kaplica zachowana jest w stylu barokowym z pierwszej połowy XVIII wieku. Ołtarz jest drewniany (dębowy). Zza ołtarza „wyrastają” cztery pozłacane kolumny opasane winoroślami, nad nimi całą przestrzeń zamykają aniołowie trzymający narzędzia Męki Pańskiej. Cała frontowa ściana kaplicy utrzymana jest w tonacji zielono-seledynowej. Nad krzyżem widnieje napis CHARITAS SINE MODO – co oznacza MIŁOŚĆ BEZ GRANIC. Ponadto są tam umieszczone barokowe stalle, podobne do tych, które stoją w prezbiterium po obu stronach ołtarza głównego.

        Jednak dokładne początki Tego Krzyża nie są dokładnie znane. Legendy mówią różne rzeczy, nie zawsze logiczne i prawdziwe. Choć faktem jest, że już w VIII wieku istniały wokół dzisiejszego kopca Wandy osady mieszkańców szerzących kulty pogańskie (legenda mówi o wyłowieniu z Wisły na wysokości dzisiejszej Mogiły zwłok Wandy, córki legendarnego Kraka, założyciela Krakowa – stąd jej kopiec), ale to przecież tylko jedna z wielu legend.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

        Natomiast są pierwsze wzmianki o tym, że już w 1246 roku zawieszono pierwsze wota przy krzyżu w Mogile. Powiesił je biskup Jan Prandota, jako wotum dziękczynne za uzdrowienie. Następnie, w roku 1258, naczelnik kancelarii królewskiej niejaki Falkon złożył srebrne wotum za uratowanie synowi życia po tym jak ten wpadł do studni, a odnalazł się po trzech dniach. Ostał się żywym, poczym przywieziono go do Mogiły. Następne opisywane zdarzenie miało miejsce w 1302 roku. „Fabian Grochal, obywatel krakowski poleciwszy się całym zaufaniem Cudownemu Panu Jezusowi w Mogile, po 23 latach odzyskał wzrok. W podzięce ofiarował srebrną tablicę z widniejącymi na niej podobiznami oczu”. Takie były początki łaskami słynącego krzyża w Mogile. Brakuje pewnych dokumentów co do ciągłości tradycji tegoż krzyża. Wiadomo, że obecny krucyfiks nosi znamiona typowe dla szkoły snycerskiej XIV i XV wieku. Natomiast dość wysoko uniesione ręce rozłożone na krzyżu wskazują na tradycje tzw. krucyfiksów mistycznych, istniejących nieco wcześniej. Dalsze dokumenty archiwalne mówią o wielkiej sławie mogilskiego krzyża. Otóż w 1447 roku wybuchł olbrzymi pożar, który to poczynił wielkie straty dla kościoła i klasztoru ale sam Wizerunek Ukrzyżowanego i krzyż ocalał. Odbiło to się szerokim echem w okolicy. Był to bowiem namacalny przykład, bezsprzeczny dowód na rzeczy niezwykłe, które dokonują się w podkrakowskiej wsi Mogiła. Sam biskup krakowski, kardynał Zbigniew Oleśnicki przyjechał i pismem to potwierdził.

        Sam krzyż ma 194 cm (niektóre źródła podają 192 cm) wysokości. Wykonany jest (według najnowszych badań z 1987 roku) z drzewa wiązowego. Pokryty jest płótnem i okryty polichromią wykonaną temperą. Dzisiaj trudno jest ustalić nie tylko twórcę figury, ale nawet podać przybliżoną datę, kiedy pojawiła ona się w kościele. Wiadomo tylko tyle, że do roku 1588 krzyż znajdował się w nawie głównej. Wtedy to opat komendatoryjny biskup kamieniecki Wawrzyniec Goślicki przeniósł krzyż do nawy bocznej, w której to znajduje się do dziś. Z racji bliskości Krakowa do krzyża w Mogile pielgrzymowali: książę Bolesław Wstydliwy ze swoją żoną Świętą Jadwigą, król Kazimierz Wielki – składa drogocenny krzyż. Święta królowa Jadwiga modli się u stóp Ukrzyżowanego, podobnie Zygmunt Stary, królowa Bona, Zygmunt August. Stefan Batory zamieszkał w Mogile przed swoją koronacją. W przewodniku mogilskim (rok wydania 1980) czytamy: „Zygmunt III Waza czterokrotnie spieszył do Ukrzyżowanego. Wiele cennych wotów w kaplicy pochodziło z jego darów. Również król Jan Kazimierz z Marią Ludwiką i marszałkiem Lubomirskim tu przybył aby złożyć dziękczynne wotum. Podobnie Michał Korybut Wiśniowiecki przed koronacją królewską nawiedził kościół i klasztor mogilski”. Do niecodziennych pątników należał również ksiądz Piotr Skarga. Tu w Mogile zapewne czerpał siły i ducha do pisania swoich płomiennych kazań., znanych i docenianych zawsze, a zwłaszcza dzisiaj w dobie nam współczesnej, gdy w kraju dzieją się rzeczy dla nas zwyczajnych ludzi nie pojęte. Ponadto byli u stóp krzyża Święty brat Albert Chmielowski, błogosławiona Aniela Salawa i wielu innych.

        Tu należy wspomnieć o jeszcze jednym pątniku. Był to szczególny pątnik, który swoje dorosłe życie związał do końca z Mogiłą – Stefan Żółtowski. Ten dzielny rycerz cudem uchodzi z życiem, po tym wydarzeniu całe swoje życie poświęca Jezusowi ukrzyżowanemu, który mu się (przyśnił) objawił. A anioł dodał: „szukaj mnie w Polsce”. Po trudach wojennej tułaczki znalazł wymarzony wizerunek Chrystusa w Mogile. Tu pozostał do śmierci. Ufundował kaplicę, wybudował ołtarz , otoczył (wspomnianą na początku) kratą całą kaplicę (dzieło sztuki kowalskiej wówczas i obecnie). Wybudował sobie pustelnię nieopodal klasztoru i tam dopełnił swojego żywota w1653 roku. Został pochowany w habicie zakonnym pod posadzką kaplicy Pana Jezusa Ukrzyżowanego. Pozostawił po sobie obecną kratę jako wotum za ocalenie życia w 1620 roku. Jego epitafium umieszczone jest w ścianie łuku przejściowego z nawy północnej do kaplicy. Nad dwoma wejściami do kaplicy na kracie umieszczone są jego inicjały S. Ż. W kaplicy pochowani są też ostatni opaci mogilscy: ojciec opat Augustyn Ciesielski – ojciec Soboru Watykańskiego (zmarł w 1968 roku), Bogumił Salwiński (zmarł w 1991 roku) i Jacek Stożek (zmarł w 2001 roku).

        Najznakomitszym pielgrzymem w naszych czasach był Ojciec Święty Jan Paweł II. Często jako kardynał Karol Wojtyła odwiedzał prywatnie kaplicę Ukrzyżowanego. Cisza, spokój, oderwanie się od dnia codziennego, oddalenie od zgiełku miasta i codziennych problemów niejednokrotnie pomagały mu w skupieniu się, zatapianiu w modlitwie i rozważaniach u stóp Krzyża. Raz udało mi się go spotkać w kaplicy w powszedni dzień do południa, wtedy jeszcze nie za bardzo rozumiałem po co On tu przyjeżdża, przecież tam na Wawelu ma bliżej, jest tam taki sam w każdym razie bardzo podobny krzyż… Tę „zagadkę” zrozumiałem dopiero teraz, po latach. Kiedyś w Jerozolimie spotkałem księdza z Niemiec. Gdy zorientował się skąd jesteśmy, my jako grupa, powiedział: “Wie Pan co… Ja tu jestem już drugi raz, ale jakoś nie mogę tu odnaleźć tej właściwej miejscu atmosfery (tłumy pielgrzymów i ciekawskich, hałas, itp…), ale tam u was w Krakowie jest Mogiła i tam jest prawdziwa Golgota. Tam czuję się to cudowne miejsce, jego siłę i moc. Byłem tam u was przed dwunastoma laty”. I tu następuje opis tego, co widział, jakby to było wczoraj…

        Łza mi się zakręciła w oku i odszedłem szczęśliwy. Teraz wiem, jakie musiała mieć znaczenie Mogiła dla Karola Wojtyły. Dlatego też nie mógł tu, w czasie swojej pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny w 1979 roku, nie przybyć. Było to 9 czerwca 1979 roku. Tu wypowiedział pamiętne słowa mówiące o nowej ewangelizacji, w nowym mieście, któremu na imię Nowa Huta. A czy my znamy nasz mogilski wizerunek Chrystusa na Krzyżu?

Autor tekstu; Andrzej Kalinowski, podróżnik

Współpraca; Maria Szpara