Przedstawiamy Państwu garść wypowiedzi na temat szczepień będących – między innymi – częścią dyskusji, jaka wywiązała się na Facebooku po tym, jak poprosiliśmy o podzielenie się własnymi doświadczeniami.
•••
8 sierpnia zostałam zaszczepiona pfizerem. 9 wylądowałam w szpitalu St.Joseph z podejrzeniem udaru, cat scan został zrobiony, ale 12 godzin czekałam na specjalistę, który się nie pojawił, a więc wyszłam na własne żądanie. 14 sierpnia wylądowałam w Toronto General.
Do dnia dzisiejszego mam niedowład, lewostronny spazm twarzy
Chodzę z balkonikiem, zdiagnozowali mnie z FND z czym sie nie zgadzam. Nie mogę wziąć drugiej dawki, a żaden lekarz nie chce dać mi zwolnienia z drugiej dawki.
Karolina
•••
Nadal podchodzę sceptycznie do wszystkiego. Jednak chcąc polecieć do Polski, do mamy ( 92 lata i złamane biodro) bez kwarantanny i innych chorych wymogów, szczepionka otwiera, niestety, drzwi.
Mąż po operacji guza mózgu (dzięki Bogu wszystko dobrze) był i jest ciągle pod obserwacją, masę wizyt w szpitalu, przed wprowadzeniem szczepionek, musiałam wywalczyć wejścia jako wizytor, teraz każde wejście ze świstkiem, że jestem zaszczepiona.
Myślę, że bardzo dużo ludzi przyjęło szczepionkę tak jak ja, po to by mieć możliwość działania.
Ja raczej jestem “buntowniczką”, ale nie mam dookoła wsparcia, wszędzie, gdzie próbuję coś wywalczyć działam sama.
Tu jedna osoba nic nie zrobi, niestety ludzie walczą najczęściej na Facebooku.