Nikt chyba nie lubi jak inni ludzie szemrzą o nas po „kątach” i wytykają błędy, ale czy my-ja nie robię tego samego? Kto jest bez grzechu niech pierwszy rzuci kamień…
Znamy te słowa Jezusa z Ewangelii. Pisze o tym, bo z pewnością Bóg na wiele spraw daje każdemu świeże spojrzenia po to, abyśmy stanęli w prawdzie i czerpiąc z odniesień stawianych nam na drodze życia wyciągali właściwe wnioski. Ocenianie innych przychodzi z taką łatwością czasem patrzymy z pogardą na ludzi z trudnymi charakterami. Choć charakter trudno jest osądzać, bo z nim się rodzimy i wpływ na niego mają wzorce wyniesione z domu. Jak rodzice coś wpoili za dziecka, to trudno się zmienić, kiedy dorastałeś/aś i wiesz, że źle pojmowałeś/aś niektóre sprawy, które kiedyś miały zasadność, lecz z upływem czasu nabrały innego znaczenia. Czasem chodzi o obycie czasem o bezwzględność, brak empatii, wrażliwości, itd. Jeden by cię utopił w „łyżce” wody, ktoś inny wykorzystuje pozycje i gnębi bez umiaru podwładnych, a jeszcze ktoś inny Nieba by ci uchylił. I o co tu chodzi? Czemu tak jest w tym życiu, że jeden kocha, a trzech nienawidzi? Można by uprościć wszystko i powiedzieć, po co to roztrząsać dostosuj się i luz…
Myślę o tym od jakiegoś czasu, nie jestem święty i sam nie raz w rozmowie błędy czyjeś wyliczałem poza plecami. Nie rozumiałem, dlaczego jeden jest tak podły, a drugi kochany. Często mówiłem sobie: Pomodlę się, za tę osobę żeby się zmieniła…, a po chwili powinienem sam nazwać siebie obłudnikiem! Źle wszystko pojmowałem, bardzo źle. Pan Bóg stworzył każdego człowieka właśnie z takimi, a nie innymi wadami i co mi do tego można by rzec prawda? No właśnie, ale mimo to pytania w głowie się kłębią, dlaczego Bóg tak namieszał i utrudnił relacje międzyludzkie? Może po to, abyśmy jedni od drugich się uczyli i stawali się doskonali? Widzisz w kimś zazdrość czy zawiść i go potępiasz, ale czy w tobie wszystko jest idealne? Przejdź przez pokój „luster” i przypatrz się sobie z perspektywy „szemrzącego” i rzetelnie się sobie przypatrz, a zobaczysz ile na nich rys. jak to rozumieć? To proste, kiedy człowiek przyjmie tę prawdę o sobie to próbuje się zmienić i rys własnych oglądać już nie chce. Ale są ludzie, których „lustra okropnie spękane, lecz ci z kolei nic z tym robić nie chcą. Tyle, że tak żyjąc wpędzamy się w izolację uznając siebie samych za wszechwiedzących, a jak ktoś ma rację to i tak nie usłyszy, że mądrze mówi.
Myślę, że Bóg pragnie, abyśmy z tych różnic pomiędzy nami nie wzniecali ognia, bo i tak ran w sercach mamy, aż nadto. Zrozumienia tu trzeba wejścia w dialog, a spojrzenia szczerego wówczas nie zabraknie. Wpierw się dobrze w sprawie rozpatrz nim z języka miecz uczynisz i oby się nie okazało żeś „brata” prawego ugodził niesłusznie. A choćby i w sercu jego było mroku wiele to nie gardź nieszczęsnym, że „ślepnie”, ale weź go na „pokład swej łodzi” i wypłyń na głębię, bo w pracy z tobą niepogardzany otworzy przed tobą granice szarością pokryte, a ty jeno pochodnie w nich zapal. Zarzuć z nim sieć, a w sercu jego radość z kajdan uwolni się zaraz. Gdy słońce na Niebie gasnąć już będzie, spożyjcie owoce z sieci wyjęte. I tak wyniosły przyjacielem twym zostanie, a wskazówki do pozyskania przyjaciół ze sobą zabierze tak by w drodze życia poznał takich wiele.
A jeśli zapomni i wciąż szemrze o tobie to biedny on i marny w tego życia „łonie’. Lecz ty w bierności nie szukaj wytchnienia, ale walcz o „mężnego w ucisku” długo i wytrwale, wyrwij go ze szponów „kruka czarnego”, bo on pragnie zguby, pragnie zatracenia i niezgody każdego, nie znajdziesz miłości tam gdzie jej nie ma.
Jeden jest człowiek zawistny i zazdrosny, drugi uparty i chorobliwie chytry, trzeci jeszcze inny, a jednak, kiedy się krzywda działo i wicher tunel rwał to oni jak jeden mąż pomagali uratować konstrukcje pod paprykę. W każdym jest dobro trzeba je pielęgnować i ogrzewać w blasku kwitnących serc, z, których unosi się ta nieziemska woń miłości.
Koniecznym jest to, abyśmy wzajemnie się o siebie troszczyli, a nie walczyli szemraniem języka, bo słowa/słowo potrafi dotkliwie pobić, a nawet i zabić. A tu trzeba zrozumienia nie pogardy, dostrzegasz coś niepokojącego? Podejdź i porozmawiaj spróbuj przekłuć to w dobro, łącz i nie dziel, a zamiast wroga zyskasz przyjaciela. Nie każdy w życiu doświadczył dobra i miłości. Zamiast się odwracać i mówić, co mnie ten ktoś obchodzi poświęć mu chwile i opowiedz jak to jest być kochanym. Bardzo możliwe, że doświadczysz cudu narodzin nowego człowieka, którego celem było celowe uprzykrzanie innym życia. Jeśli od dziecka był odpychany przez świat cały, to tym samym chce odpłacić wszystkim. Zamiast go krytykować pogadaj z nim i powiedz, że można inaczej, przekuj złość w dobroć, a „świat”, z, którym tak wojujesz rozkocha się w tobie i poczujesz jak Dobry Bóg tulił cię całe życie w ramionach. Naprawdę możemy zmienić ten świat i zatrzymać tę sztorm egoizmu bólu i cierpienia. Trzeba przejść przez korytarz „luster” i zmienić w sercu to, co szpetne w odbiciu i sprawić, aby w ostatnim zobaczyć radosnego i wolnego człowieka. Trzeba wyrwać zatwardziałość z serc! I porzucić nie oglądać się by nie wróciła gorsza.
Pozdrawiam wszystkich <3
Dobro zawsze zwycięży! <3
Pozdrawiam serdecznie.
—
Mariusz Rokicki
tel. kom. +48 604 202 231