Z Witoldem Manitiusem właścicielem firmy spedycyjnej i usług podróżnych Polimex, rozmawiamy o sytuacji z kontenerami na Pacyfiku, łańcuchach dostaw oraz przeprowadzkach do Polski. Firma Polimex od prawie 40 lat świadczy usługi łącząc Polaków ponad granicami.
– Panie Witku, Polimex to jedna z najstarszych w naszym środowisku firm polonijnych…
– Brzmi to strasznie
– Brzmi to w sposób, w którym widać szacunek i respekt, dlatego że przez tyle lat to jest przecież wybudowanie marki, prawda?
– Wydaje mi się, że udało nam się wybudować markę; prawie 40 lat o czymś świadczy.
– Czasy się zmieniały; od tych początków przełomu, transformacji ustrojowej, padł komunizm, inaczej wtedy wyglądał ten biznes, bo druga część biznesu to jest też biuro podróży?
– Tak, mamy biuro podróży, wysyłki paczek, wysyłki, towarów komercyjnych, tak że rzeczywiście czasy się zmieniały i nadal się zmieniają, jak wiemy.
– O tym właśnie chciałem rozmawiać, jak to teraz wygląda, gdy praktycznie wszędzie są ograniczenia, chyba nawet przy przesyłkach cargo są ograniczenia są łopoty z kontenerami, słyszy się że na Pacyfiku kontenery nie są w tych miejscach, gdzie powinny, że będą zakłócenia w łańcuchach dostaw, że świąt nie będziemy mieli, no ale Polimex wysyła paczki na święta, jak to jest z tą spedycją?
– Proszę pamiętać o tym, że Polimex prowadzi działalność spedycyjna na całym świecie, także nie jest to tak, że specjalizujemy się tylko w Polsce, owszem Polska jest naszym „miejscem specjalnym”, i mamy dużo serwisów, jeśli chodzi o wysyłki do Polski, czy z Polski ale sytuacja na Pacyfiku jest mi bardzo znana, i ta historia w Vancouver, odcięcie BC spędza mi sen z powiek, dlatego że tutaj tworzą się problemy, jest to zupełnie nieoczekiwane.
Oczywiście, najbardziej drastyczne rzeczy dzieją się właśnie na Pacyfiku. Jeśli chodzi o wysyłki z Kanady czy z Północnej Ameryki do Europy, czy do Polski, to stosunkowo – powiedziałbym – najmniej jeszcze ten rynek jest uderzony zmianami. Inaczej się to przedstawia, jeśli chodzi o import z Europy do Północnej Ameryki, bo to jest już bardzo poważnie, bym powiedział, zepsute…
– Pan powiedział, „uderzony zmianami”. Czy kontenery są droższe?
– To nie tylko jest kwestia cen, dlatego chciałem mówić bardziej o rynku azjatyckim, bo tam jest to chyba najbardziej ekstremalnie posunięte.
Stawki poszły kilkakrotnie w górę, na przykład, stawki przewozowe z Chin do Toronto. bo to jest dla mnie najbardziej interesujące, kiedyś były na poziomie 3000 dol., teraz w ostatnim czasie wywindowane zostały do poziomu 24000 dol. za jeden kontener 40-stopowy. Oczywiście, w ostatnim czasie one się troszeczkę cofnęły, natomiast, w dalszym w ciągu są astronomicznie wysokie.
Jak nasi klienci, czyli importerzy, w jaki sposób będą w stanie to zaabsorbować? To jest rzecz, która stanowi dla nich bardzo duże wyzwanie. Ja nie muszę się za nich martwić, oni sami wystarczająco się o to martwią, jakkolwiek na dłuższą metę też mi się wydaje, że to nie jest do utrzymania. Tak więc, te rzeczy są dużym problemem, dużym wyzwaniem.
– Nie sądzi pan, że jest to efekt tego, że nie do utrzymania była sytuacja importu z tego kierunku niemal wszystkiego; że w pewnym momencie ktoś postanowił przeciąć te łańcuchy dostaw i sprowadzić produkcję z powrotem do Ameryki?
– Ja nie jestem pewien, taka tendencja, żeby sprowadzić produkcję na rynek północnoamerykański, czy europejski, wydaje mi się jest już od dłuższego czasu.
Tego nie zrobił ani prezydent Trump, który najbardziej to nagłośnił, najbardziej zrobił z tego fajerwerki, nie zawsze najlepsze, ale to już się zaczęło wcześniej. Czy to jest decyzja podjęta na takiej zasadzie, że komuś na tym zależy, no to nikt tego oficjalnie nie mówi, więc ja nie chciałbym wyskakiwać przed orkiestrę, natomiast prawda jest taka, że coś się dzieje, zdecydowanie ten łańcuch dostaw został w jakiś sposób, jakby to nazwać… Coś włożyło kij w szprychy i zaczęły się robić kolosalne problemy, czy to była pandemia? Ona, szczerze mówiąc, do jakiegoś stopnia powinna była już raczej przejść. Nie sądzę, że pandemia, która była 2 lata temu, bo to wtedy się to zaczęło, ciągle miała ten efekt. A efekt ten wcale się nie zmniejsza! Bałagan robi się jeszcze większy niż był, pomnożony przez różne czynniki.
Oficjalna narracja, mówi o tym, że po prostu ludzie siedzący w domach zaczęli więcej kupować, ale czy rzeczywiście wolumen tych kontenerów aż tak bardzo się zwiększył? Ja tego nie widzę.
Owszem, on jest duży, ciągle się dużo sprowadza. Czyli powiedzmy, jeśli pan Trump miał nadzieję na to, że się zmniejszy tę tendencję, że produkuje się tam, a konsumuje tutaj, no to chyba mu coś nie wyszło. Bo tam nadal się bardzo dużo produkuje, a tutaj, jeżeli ta produkcja nawet się przeniosła, to w bardzo małym stopniu. Być może jest to proces bardziej długotrwały, ale na dzień dzisiejszy mamy potworny chaos. Wyrwanie wszystkiego z systemu, który bardzo dobrze funkcjonował.
To się wiąże z bardzo wysokimi stawkami, fatalnym serwisem, kompletnym olewaniem klienta, w przypadku linii żeglugowych, bo o tym mogę mówić. Mamy tak naprawdę, sześć linii, które na całym świecie dominują poprzez to, że wykupiły konkurencję.
– Jakie to są linie?
– To jest Maersk, MSI, Hapag-lloyd, konsorcjum japońskie One i kilku mniejszych graczy, ale tak naprawdę, to oni wszyscy się dogadali, operują większością statków i między sobą dzielą tę przestrzeń współpracując, natomiast customer service czyli to, przed czym ja zawsze chwaliłem czoła; że się szanuje klienta, to w tej chwili poszło tak w dół, że to jest po prostu niesamowite.
Jeżeli linia żeglugowa, akurat mówię o jednej z Europy po prostu mówi, tak nam wyszłom że wasze kontenery są opóźnione o miesiąc, i nikt nie może z tym nic zrobić! Mówią, no covid! Wszędzie jest covid!
– Ostatnio czytałem, że właśnie przez covid straż celna w Vancouver przetrzymywała jakiś kontener przez ileś tygodni i odbiorca zapłacił dodatkowo 30 000 dol., bo ten kontener stał w porcie.
– To jest historia, która była już przed covidem tak samo. Vancouver jest z tego znane, że tam są bardzo dziwne układy.
– Czy to jest tak, że ktoś może zadzwonić i powiedzieć, że on podejrzewa, że coś złego jest w kontenerze i trzeba ten kontener sprawdzić?
– Myślę, że tak to się nie dzieje, podobno Canada Customs wybiórczo zabiera kontenery, ale robią to bardzo, nazwałbym to, opieszale i przetrzymują te kontenery tak długo, jakby im na tym zależało.
W rezultacie klienci zostają z rachunkami do zapłacenia, no bo to idzie na rachunek cargo, czyli klient, który jest importerem, w końcu dostaje rachunek, który musi zapłacić, gdyż nie dostanie swojego towaru. To idzie w tysiące dolarów. Ciekawe, że w Montrealu jest to zupełnie inaczej i te stawki są znacznie niższe, co nie znaczy, że to się nie dzieje.
– Dlatego właśnie jesteśmy konfederacją, każda prowincja robi co innego. (śmiech)
– Niestety, to wszystko są naczynia połączone, i to nie działa.
– Czy jakiekolwiek kontenery idą w drugą stronę? Czy jest wysyłka stąd, do Azji? Czy to tylko są surowce?
– Tak, surowce bardzo często idą, idzie odpad.
– Słyszałem, że Chiny przestały przyjmować odpady i stworzyły tutaj wielkie problemy.
– Tak, wiele linii żeglugowych nie przyjmuje czegoś, co może być odpadem, dlatego że później zostaną z tym i nie będą mieli co zrobić, a kontenery muszą być opróżnione, kontenery muszą jeździć, bo w przeciwnym wypadku to jest bezużyteczne stalowe pudło, w związku z tym taki kłopot to jest problem.
– To tylko te surowce idą?
– Są wysyłane jakieś rzeczy w stronę chińską, my tego może nie widzimy; jeżeli mamy eksportowy ładunek do Chin, to przeważnie są to albo płody rolne czy produkty rolne.
Wozimy w tamtą stronę, do Japonii na przykład, metal, ale to jest drogi materiał to czasami leci z frachtem lotniczym, a czasem morskim
– Jakieś rzadkie rzeczy?
– Takie wyspecjalizowane i tak naprawdę to bardzo rzadko się zdarza, że coś wysyłamy.
– A Indie? Czy to jest duży kierunek azjatycki?
– Dla nas nie, ale to może być dlatego że …
– Oni mają własne firmy to obsługujące?
– Być może, ale może nie mieliśmy odpowiedniego ukierunkowania. W Chiny poszliśmy dosyć mocno i sprowadzamy stamtąd dosyć dużo kontenerów, to są różne commodities, natomiast bardzo mało wysyłamy tam.
Te proporcje są przerażające trochę, powiem szczerze.
– Czy w związku z tym wysyłka do Chin jest tania? Bo te kontenery muszą wrócić.
– Praktycznie rzecz biorąc, do tego momentu kiedy nie zdarzyły się te powodzie w Vancouver, była presja ze strony linii, żeby rozładować kontenery w Vancouver, żeby je wysłać, z powrotem, nawet często puste po następny ładunek, który będzie jechał z Chin, bo takie astronomiczne są teraz stawki.
No, ale mamy teraz kłopot, że w Vancouver na jakiś czas został odcięty i nie ma zupełnie miejsca, żeby te kontenery tam składować
– Przerwane zostały połączenia kolejowe?
– W tej chwili, a ja dostaję codziennie update, została uruchomiona ponownie jedna linia, i pociągi przejeżdżają, o ile dobrze pamiętam od tego momentu przejechało około 40 pociągów, ale to jest kropla w morzu w stosunku do tego, co jest potrzebne. Cały ten bałagan jeszcze jest przed nami. Myśmy mieli szczęście, że udało nam się część kontenerów dosłownie w ostatniej chwili przeciągnąć, ale mamy kontenery, które tam siedzą, zostały rozładowane w magazynie i nie ma możliwości ich wysłania.
Notabene, w tej chwili paczki z Vancouver, również polskie, nie są wysyłane, bo nie mamy jak ich przewieźć.
– A jest jakaś możliwość przez Stany Zjednoczone?
– Jest możliwość. Wczoraj jeszcze sprawdzaliśmy, bo jest możliwość wysłania paczki do nas bezpośrednio i zrobiliśmy takie rozeznanie czy którykolwiek z kurierów albo poczta przywiozą taką paczkę, ale nam odmówili. Tak że jest to pewnego rodzaju kłopot. Jest możliwość przesłania tego przez Stany, ale tylko drogą lądową i z tego, co słyszałem jest to bardzo bardzo drogie. Przepraszam, kiedy powiedziałem lądową, to miałem na myśli transport kołowy trucki. Koszta są astronomiczna.
– No właśnie, jesteśmy przy paczkach. Święta za pasem, paczki lotnicze nadal idą przez Polimex, jak co roku…
– Tak, do 14 grudnia można nadać, bez gwarancji, ale zrobimy wszystko, żeby paczki doszły na Święta.
– Czy my, czyli tak zwana Polonia, Polacy mieszkający tutaj, nadal wysyłamy paczki do rodzin, tak jak to było w tych pierwszych latach, kiedy praktycznie istniał obowiązek wysłania rodzinie paczki. Dzisiaj te rodziny nierzadko mają o wiele więcej pieniędzy niż my tutaj.
– Bardzo często tak jest, ale z drugiej strony, ciągle jest ten element, który… Nawet tutaj jadąc po drodze, pomyślałem sobie, że rzeczywiście w tej chwili jest kłopot z przelotem i wielu ludzi z różnych względów nie pojedzie, żeby odwiedzić rodzinę w Polsce, więc ta paczka jest takim kawałkiem serca, który się przenosi na drugą stronę, czy to jest dla wnuków, czy dla dzieci, to ciągle jest jednak taki gest, którego nie można porównać z wysyłką pieniędzy, bo to jest takie, powiedziałbym, odwalenie sprawy, zakup w internecie z dostawą to też nie jest to.
To, że ktoś pójdzie do sklepu wybierze to, co wie, że będzie temu wnukowi odpowiadało, to jest ten osobisty gest. Dlatego widzimy ciągle idącą bardzo dużą liczbę paczek do Polski i do innych krajów europejskich, bo nie tylko wysyłamy do Polski. Z tego co widzimy, te święta jest w te święta jest bardzo duży przyrost tych paczek bardzo dużo paczek ludzie wysyłają. I muszę powiedzieć, że nawet jestem z tego dumny, że Polacy nadal nie zapominają, bo to jest taki gest, który pokazuje…
– Że jesteśmy jednym narodem?
– To jest coś więcej, jest w tym coś takiego, że jest w nas ciągle jakaś dusza, a nie tylko to, że to jest moje, a reszta mnie nie obchodzi.
– Wspólnota?
– Jest coś takiego i to przez 40 lat!
– To bardzo budujące.
– Jak sobie tak pomyślę ile tych kontenerów, Ile ton Polonia wysłała, to chylę czoła, jestem z tego dumny.
– Zawsze podkreślam to, że jesteśmy narodem 60-milionowym i powinniśmy pielęgnować to poczucie narodowe ponad granicami, bo to daje siłę; i nam tutaj, i Polakom tam. Wszyscy na tym wygrywamy, jeżeli jesteśmy tą wspólnotą i takie firmy, jak pana, właśnie pozwalają być tą wspólnotą; bo bilety, bo te paczki i kultywowanie tych związków.
– Myślę że to jest bardzo ważne i tak, jak pan powiedział, wydaje mi się, że najgorsze jest to żebyśmy byli podzieleni. Bardzo mi się nie podoba, to co się dzieje często w tej chwili, nie tylko wśród Polonii, niestety „dziel i rządź”, stara rzymska zasada.
– A paczki z Polski tutaj, do nas, czy coś idzie?
– Jeżeli tak, to w tym nie pośredniczymy. Są przesyłki handlowe, które przewozimy, przeważnie pełnokontenerowe, albo przesyłki mniej niż pełnokontenerowe, które również obsługujemy, natomiast paczki indywidualne niestety nie.
– Czy wolumen tutaj wzrasta, czy ta wymiana handlowa rośnie między Polską, a Kanadą? Czy to tylko żywność, czy coś jeszcze?
– Żywność jest bardzo dużym składnikiem, ale pojawia się coraz więcej produktów wyprodukowanych w Polsce z bardzo dobrych materiałów, o wysokiej klasie, materiałów budowlanych jest bardzo dużo, zarówno indywidualnie ludzie z tego korzystają, i coraz więcej widzę firm.
Ostatnio byłem na pokazie firm, które sprowadzają produkty żywnościowe, organiczne i wydaje mi się, że coraz więcej małych firm w Polsce widzi, że eksport ma sens i tutaj mają możliwość wejścia na rynek amerykański, a Kanada jest świetnym punktem zaczepienia, żeby tę ekspansję zacząć, szczególnie rynek torontoński, bo jest wystarczająco duży na to, żeby zarobić pieniądze, a jednocześnie nie jest tak wielki, żeby zostać połkniętym. Zrobiła to IKEA, zawsze posługuję się tym przykładem, zrobili fenomenalny ruch, zaczęli od malutkiego sklepu na rogu Tomken i Constitution Boulevard w 1982 roku i powoli rozwijali to.
W tej chwili są tutaj potęgą, 22% sprzedaży IKEA to jest rynek północnoamerykański. Zrobili to krok po kroku, wypróbowując Kanadę, przede wszystkim Toronto, a później ekspansja na tak zwany wielki rynek.
Ten rynek na południe od nas jest niebezpieczny.
– Dobrze jest mieć tutaj przyczółek i stąd planować całą resztę?
– Jest to wspaniały przyczółek, dlatego że jesteśmy blisko większości amerykańskich aglomeracji, amerykańskiego przemysłu na wschodnim wybrzeżu, a jednocześnie jesteśmy w kraju troszeczkę spokojniejszym, bliższym europejskiej mentalności niż rynek amerykański, który jest bardziej oddalony w tej skali.
– Jak pan ocenia przemiany w Polsce na przestrzeni minionych 5 – 10 lat? Dużo ludzi pozytywnie o tym mówi i chyba dużo ludzi wraca do Polski, czy widzi pan to w kontenerach?
– Chyba trudno oceniać zmiany w Polsce negatywnie – jeśli chodzi o ogólną gospodarkę – nie wchodzę w politykę; jeśli chodzi o sprawy ekonomiczne, to Polska w tej chwili odniosła sukces, przynajmniej tak mnie się wydaje. To, co w Polsce wybudowano, co w Polsce zrobiono, to znów można tylko powiedzieć, chylę czoła, bo to pokazuje znowu, co my, Polacy potrafimy zrobić.
– Myśmy wiedzieli to tutaj, dlatego że jak Polacy tu przyjeżdżali i mieli okazję, i byli wolni do prowadzenia biznesu, to jednak bardzo wiele polskich biznesów powstało, bardzo wielu ludzi poszło we własne firmy przewozowe, we własne firmy budowlane. Jak gdyby, widać było, jak bardzo przedsiębiorczy i pracowici są Polacy.
– Oczywiście i chyba nikt tego nie kwestionuje.
– To w Polsce za komunizmu było tłumione, ta cała komunistyczna czapa, nie pozwalała na wyzwolenie tej energii, która co najwyżej kończyła gdzieś tam na bazarach, czy w jakimś handlu transgranicznym, przemytem pociągami.
– Dokładnie, w tej chwili, mnie się wydaje, że granice zostały otworzone, Polak zobaczył, że ma szansę i w moim przekonaniu jest bardzo wielu ludzi, którzy korzystają z tego budując, jak to się mówi, in pursuit of happiness and wellbeing. Nie ma w tym nic złego, bogaćmy się, żeby nam się lepiej żyło i tylko kudos dla tych, którzy potrafią to zrobić. Jest to ciężka praca, to samo nie przychodzi i oby tak dalej.
Zresztą Polska, w dużej mierze dzięki pomocy Unii Europejskiej, znowu tutaj nie chcę wchodzić w politykę, ale te fundusze na pewno bardzo dużo pomogły; Polska w sumie, jest takim tygrysem Europy. Ja to widzę tutaj.
– No to jednak wchodzimy w politykę, bo niektórzy mówią, że „Meksykiem” niemieckiej gospodarki, w tym sensie, że produkcja, która jest w Polsce jest tańsza, ale nie ma tam marek. Takie marki, jak Pesa od razu są sprzedawane, natomiast Polacy pracują na gospodarkę niemiecką właśnie; części samochodowe. Oprócz żywności, która ma markę. Ale żywność też jest niestety zawładnięta przez marki zachodnie, bardzo wiele firm przetwórstwa żywnościowego w Polsce należy do firm zachodnich.
– Trudno jest zrobić kapitalizm bez kapitału, trzeba go zbudować, ja tutaj nawiązuję do myśli pozytywistycznej.
– Pan zna przykład Chińczyków, którzy zrobili kapitalizm.
– Nie mając kapitału?
– Odpowiednio zagospodarowując kapitał zagraniczny.
– Właśnie dlatego powiedzenie, że Polska stała się Chinami Europy, jest w pewnym sensie nie takie złe, dlatego że jest pytanie czy będziemy potrafili wyjść z tego zakrętu, w którym zostajemy Meksykiem, albo może zostaniemy Chinami.
– Mówią, pułapka średniego wzrostu.
– Tak, ja myślę, że bardzo dużo zależy od nas. Nawiązuję do tego nurtu pozytywistycznego Polski.
– To jeden z najlepszych nurtów w polskiej historii. Ja zawsze za wzór dla polskości stawiam wielkopolanina, dlatego że to był człowiek, który musiał się przeciwstawiać gospodarczemu żywiołowi niemieckiemu, wspieranemu przez ówczesne państwo w XIX wieku, a zdołał tam być lepszy niż Niemcy i miał do tego jeszcze trochę fantazji.
– Nie wiem, czy pan wie, ale moja rodzina pochodzi z Poznania. Tak że, zgadzam się z tym. Jest nawet w Poznaniu pomnik mojego dziadka.
– Gratuluję! W zasadzie, to są takie cechy charakteru polskiego, które chętnie bym widział u wszystkich Polaków; niemiecka punktualność i obyczaj gospodarczy, a jednocześnie troszkę fantazji, która pozwala bardziej ryzykować, bardziej wchodzić w różne rzeczy, co jest w wielu wypadkach źródłem sukcesu gospodarczego.
– Chyba możemy mówić, że w tej chwili bardzo wielu ludzi, nie mówię, że kraj, mówię że wielu ludzi wśród Polaków odniosło sukces.
– I stąd te kontenery, które u pana wysyłają ludzie, którzy wracają do Polski?
– Ten sukces budzi to, że ludzie tam jadą. W tej chwili jest bardzo duże zainteresowanie, bardzo dużo ludzi wraca, to zresztą opiera się też na pewno na fenomenie niższych kosztów życia w Polsce.
– I możliwości spieniężenia nieruchomości tutaj.
– Dokładnie, tak że to jest na dużą skalę, wielu ludzi wraca nie tylko z Toronto, ale z różnych innych części Kanady. Oni widzą dla siebie możliwości w Polsce. I to nie są tylko ludzie, którzy jadą na emeryturę, bo to jest oczywiste, ale jest też bardzo dużo ludzi młodych, którzy widzą dla siebie szansę na sukces, z której mogą skorzystać czy to będąc pracownikami czy biznesmenami w Polsce.
Miałem okazję rozmawiać z takim panem, który był z Edmonton czy z Calgary przeprowadził się. Był pastorem i przeniósł się do Polski. Mówi, że jest zachwycony tym, co w Polsce widzi, dlatego że tutaj, niestety, w Kanadzie, nie był zadowolony z tego, co się dzieje, jeśli chodzi o zachowanie się naszego rządu federalnego. Zdecydowanie uważał, że wchodzimy w fazę, która ogranicza nasze możliwości i naszą swobodę. Natomiast widział bardzo duże pole do popisu w Polsce.
– To niestety jest bardzo smutne, że ograniczenie wolności i swobody wiąże się też z ograniczeniem wolności gospodarczej i ograniczeniem tej energii gospodarczej, czyli także w konsekwencji, zmniejszeniem konkurencyjności kanadyjskiej gospodarki.
– Wydaje mi się, że dzieje się to na naszych oczach. Zresztą widać że polityka państwa, w moim przekonaniu, nie jest ustawiona pro biznesowo, a raczej przeciwnie. I to jest negatywnie nastawiona na małe i średnie przedsiębiorstwa.
– Panie Witku, miejmy nadzieję, że ktoś to zmieni, że my to zmienimy, no bo w końcu jeszcze system polityczny jakoś działa.
Idą święta Bożego Narodzenia wszystkiego dobrego, Wesołych Świąt! Dziękuję za tę pracę, bo to jest polska praca poza granicami Polski, praca dla nas, tworzenie tych związków.
Dziękuję też za sponsorowanie Gońca przez tyle lat.
– Cała przyjemność po mojej stronie, dziękuję bardzo.