Dr Jordan Peterson zrezygnował z posady profesora na Uniwersytecie Torontońskim ze względu na “przerażającą ideologię różnorodności, inkluzywności i równości, która rujnuje edukację i biznes”. Peterson poinformował o swojej decyzji na łamach National Post. Dodał, że teraz jest “profesorem emerytowanym”.
Peterson stwierdził, że chciał pracować na uniwersytecie na cały etat, bo kocha nauczać i lubi pracować ze studentami, ale biorąc pod uwagę ścieżkę, którą podąża społeczeństwo, kariera naukowa najwyraźniej jest nie dla niego. Podkreślił przy tym, że jego wykwalifikowani, znakomicie wykształceni, biali, heteroseksualni absolwenci mają marne szanse na stanowiska uniwersyteckie, mimo że są świetnie przygotowani. Ma to związek z polityką i nakazem, który lubi określać jako DIE – Diversity, Inclusivity and Equity. Takie zasady są narzucane komitetom rekrutacyjnym uniwersytetu, które do tej pory przez lata działały racjonalnie, aż w końcu ktoś stwierdził, że trzeba przypilnować, by żaden wykwalifikowany kandydat z “mniejszości” nie został przeoczony. Do tego studenci Petersona też są nieprzyjmowani poniekąd dlatego, że studiowali u niego. “Jestem akademicką persona non grata z uwagi na moje nieakceptowalne poglądy”, napisał Peterson.
Profesor zauważył, że nie ma wystarczającej liczby wykwalifikowanych osób BIPOC (black, indigenous, and people of color), by zrealizować uniwersyteckie cele dotyczące różnorodności w obsadzaniu stanowisk, dlatego przyjmowani są naukowcy o niewystarczających kwalifikacjach.
“Doszliśmy to punktu, w którym rasa, pochodzenie, płeć społeczna i preferencje seksualne są najważniejsze i uznawane za priorytetowe podczas charakteryzowania danej osoby (radykalni lewicowcy osiągnęli więc swój cel) i oceniania jej kwalifikacji na studia i do pracy, również naukowej”.