Będziemy mierzyli się z bardzo dużą falą uchodźców szukających schronienia przed wojną. Jesteśmy zobowiązani przyjąć i zaopiekować się wszystkimi osobami, które szukają azylu – mówi Business Insider Polska Andrzej Kubisiak, wicedyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego, ekspert rynku pracy.
Obecnie mamy w kraju 1,5-2 mln cudzoziemców, z czego około 80 proc. to Ukraińcy
Napływ Ukraińców będzie inny niż po wybuchu wojny w Donbasie. Po 2014 r. przyjeżdżali głównie imigranci ekonomiczni szukający pracy
Ukraińcy nie mogą uciekać na północ, bo tam jest Białoruś, na wschodzie jest Rosja, a na południu w głównej mierze morze, zostają więc Polska, Węgry, Rumunia, Mołdawia i Słowacja, ale to z nami jest najdłuższa unijna granica.
Czy możemy powiedzieć, jak wiele osób może chcieć opuścić Ukrainę? W przestrzeni publicznej padają liczby, że będzie to od 1 do 3 mln ludzi.
Dzisiaj nikt nie jest w stanie odpowiedzialnie powiedzieć, jak duża to będzie skala. Nie da się tego oszacować, bo jest na to za wcześnie.
Polska nie miała do tej pory żadnych doświadczeń, jeśli chodzi o działania humanitarne na taką skalę, jaką przewidujemy obecnie. Odpowiednie konwencje międzynarodowe regulują, jak taka pomoc ma być zorganizowana. Jeżeli skala napływu uchodźców byłaby bardzo duża, to kraj, który się z nią mierzy, jest zobligowany do zorganizowania relokacji tych osób do innych krajów. To już wyzwanie nie tylko logistyczne, ale też dyplomatyczne.
To jest trudne pytanie. Jesteśmy zobowiązani przyjąć i zaopiekować się wszystkimi osobami, które szukają azylu i uciekają przed wojną. To pierwszy etap. Drugi, który trzeba odłożyć na później, to czy te osoby będą chciały w Polsce zostać, osiedlić się i pracować. Nad tym będziemy się pewnie zastanawiali za jakiś czas. Nie wiemy, jak będzie wyglądał dalszy przebieg wojny, w jakiej kondycji wyjdzie z niej gospodarka Ukrainy, w jakim stanie znajdzie się nasz sąsiad. Spodziewamy się, że gospodarka Ukrainy przez rosyjską agresję wpadnie w tym roku w głęboką recesję.