Co to są sporty ekstremalne? Każdy wie, że są to sporty wymagające niesamowitego hartu i ciała i ducha, a równocześnie pokonywania strachu. Taki linoskoczek spacerujący nad Niagara Falls jest sportowcem ekstremalnym, ale i himalaista, spadochroniarz, lotniarz, nurek głębinowy, czy też nasi zwykli sportowcy. To, że zwykli, to wcale nie znaczy, że nie ekstremalni, bo wysiłek, samozaparcie, wytrwałość i ryzyko jakie wkładają w swoje przygotowanie i występy jest ekstremalny. Przynajmniej ekstremalny dla zwykłych, nie atletycznych śmiertelników.
Kiedyś byłam z moimi dziećmi na Exhibition (Canadian National Exhibition – CNE) w Toronto. Exhibition wzięły się z poplonowych pokazów rolniczych, coś takiego jak nasze uroczyste dożynki. Po moim przyjeździe do Kanady, kiedy po raz pierwszy zabrano mnie na taką wystawę, oczarowana byłam właśnie wystawą rolniczą. Wtedy jeszcze można było podziwiać konie, krowy, świnki i ptactwo domowe. Przyjechałam z biednej Polski, i takie dorodne krówki dawały mi poczucie bezpieczeństwa, że jadła w Kanadzie nie zabraknie. Niestety sekcja rolnicza na wystawie CNE w Toronto była stopniowo zmniejszana. A potem cała Exhibition została zamknięta z powodu covidu. Jakże byśmy chcieli, żeby ta w tym roku, odbyła się pod koniec wakacji (z reguły od 15 sierpnia, do długiego weekendu Labour Day). Więc na tej wystawie moje dzieci zapytały mnie, czy bym skoczyła z ‘banji jumping’ – takie skakanie z bardzo dużej wysokości na linie. Wiedziały już wtedy, że panicznie boją się huśtania, więc było to pytanie podchwytliwe.
– Nigdy w życiu – odpowiedziałam.
A potem po zastanowieniu, dodałam:
– Chyba, żeby wasze jedzenie od tego zależało.
Moje kanadyjskie dzieci już tego nie zrozumiały. Trudno wyobrazić sobie brak jedzenia w Kanadzie.
Tylko, że to banji jumping robili ludzie dla samej ekscytacji niebezpiecznego skoku. Chcecie, to róbcie. Ja jestem z kraju statecznego i pracowitego, bo tylko takie cechy pozwalają na odbudowę wszystkiego co zniszczone w wojnie średnio co drugie pokolenie. Dlatego tak nas cenią inni – jako tanią siłę roboczą.
Ale, ale. W pokowidowym świecie, gdzie kontakty ludzkie zostały przenicowane, okazało się, że wiele rzeczy kiedyś normalnych, weszło w skład zachowań ekstremalnych. Na przykład zakładanie spodni. Spróbujcie je założyć bez trzymanki, a będziecie mieć domowy sport ekstremalny. Takie zakładanie gaci bez trzymanki można oczywiście rozszerzyć na zakładanie skarpet i butów. Ten domowy sport ekstremalny można stopniować, i zanim się osiągnie mistrzostwo, można się przytrzymać. Jeśli już i to nie wyjdzie, to należy siąść na krześle. A jeśli i to nie wyjdzie, to wymyślić różne sposoby wciągania gaci za pomocą pasów i sznurków. Ten ostatni sposób też jest sposobem ekstremalnym, z drugiego końca spektrum ekstremalności.
Przyszła do mnie córka. Miałyśmy jechać na większe zakupy, gdzie do ekstremalnego podnoszenia i wnoszenia do samochodu dużych paczek litteru dla kota potrzeba przynajmniej dwóch ludzi. Pyta mnie
– Mamo, dlaczego się tak chwiejesz jak zakładasz buty? To niebezpieczne, możesz runąć. Usiądź proszę.
– Wkładanie buta bez trzymanki to jest nowy sport ekstremalny. – odpowiadam. – A wywalenie się podczas nakładania buta bez trzymanki jest ryzykiem związanym z tym sportem. Nie rozpraszaj mnie, bo się naprawdę wywalę. Udało się! Założyłam oba buty bez trzymanki i bez wywalanki. A ta (takie uparte zawsze było dziecko) nie popuszcza.
– Nawet ja siadam, jak zakładam buty. Zmilczałam. Czasem lepiej się nie odzywać, nawet we własnej rodzinie.