Aktywiści, którzy domagali się wstrzymania importu towarów z regionu Xinjiang w Chinach, przegrali w sądzie federalnym. Sprawę skierowali do sądu m.in. były minister David Kilgour, który zmarł w tym miesiącu, i grupa niosąca pomoc humanitarną Canadians in Support of Refugees in Dire Need. Wydanie zakazu importu było uzasadniane tym, że sprowadzane do Kanady dobra były wydobyte, wytworzone lub wyprodukowane w całości lub częściowo przez osoby przymuszane do pracy. Przedstawiono jednak dowodów na przymuszanie do pracy.
Aktywiści oskarżali też Chiny o uciskanie Ujgurów i osób należących do innych mniejszości etnicznych. Osoby te miały być zmuszane do pracy w dużych obozach pracy.
Ottawa przyznaje, że istnieją wiarygodne dowody na łamanie praw człowieka w regionie Xinjiang. Dochodzi tam do przymusowego masowego przetrzymywania, rozdzielania dzieci od ich rodziców, zakazywania praktyk religijnych i kulturowych, zmuszania do pracy, śledzenia i inwigilacji, sterylizacji i tortur.
Zgodnie z umową handlową zawartą z Meksykiem i Stanami Zjednoczonymi, Kanada jest zobligowana do zakazu importu towarów będących produktem pracy przymusowej. W styczniu ubiegłego roku przedstawiciel służb granicznych oświadczył w mailu, że agencja nie ma uprawnień, by regulować przepływ towarów tylko na podstawie regionu lub kraju ich pochodzenia. Służby graniczne mogą skupiać się na poszczególnych producentach lub importerach i wprowadzać zakazy w konkretnych przypadkach.
Sędzia Jocelyne Gagné przyznała rację służbom granicznym. Potwierdziła, że ani w Customs Act, ani w żadnej umowie nie ma mowy o zobowiązaniu służb granicznych do wydawania żądanego zakazu importu. Każdy transport towarów do Kanady jest przyjmowany przez urzędnika, który określa kraj pochodzenia, cło i wartość. Ewentualne decyzje o zakazie mogą być więc wdrażane drogą administracyjną.