Ontaryjskie miasteczka położone nad jeziorem zaczynają walczyć z wynajmem krótkoterminowym takim jak Airbnb czy VRBO, chcąc zachować swój klimat i styl życia. Lambton Shores w ostatnim tygodniu zajmowało się projektem przepisów licencjonujących wynajem krótkoterminowy w Port Franks, Ipperwash i Grand Bend. Radni skłaniają się ku wprowadzeniu ograniczenia liczby gości do 10 na dany lokal, chcą też uruchomić infolinię 24/7, na której mieszkańcy mogliby zgłaszać problemy związane z „aktywnością” przyjezdnych.

Port Stanley, miasteczko położone nad jeziorem Erie, będące częścią Central Elgin, też chciałoby wprowadzić licencje. Na razie stosunkiem głosów 4:3 tamtejsi radni zdecydowali o bliższym przyjrzeniu się sprawie. Burmistrz Sally Martyn uważa, że pora wprowadzić jakieś regulacje. Mówi, że większość domów wystawianych na sprzedaż jest zgarniana przez inwestorów spoza miasta, którzy chcą je przekształcić w obiekty do wynajmu krótkoterminowego.

Burmistrz Goderich, John Grace, nie chce, by jego miasto zatraciło swój wiejski charakter. Na razie w Goderich jest około 30 lokali do wynajęcia na krótki termin, ale mieszkańcy zdają sobie sprawę, że dalszy rozwój sytuacji może wpłynąć nie tylko na wzrost cen nieruchomości.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

O skutkach wynajmów krótkoterminowych przekonało się już Municipality of South Bruce Peninsula, obejmujące m.in. takie miasteczka jak Red Bay, Mallory Beach czy Sauble. Tu licencjonowanie wprowadzono w styczniu 2021 roku, uruchomiono też infolinię do zgłaszania imprez domowych. Po trzech zgłoszeniach nieobecny właściciel traci licencję i grozi mu kara w wysokości do 500 dolarów dziennie. Burmistrz Janice Jackson otwarcie mówi, że osoby, które przyjeżdżają tu tylko na imprezy i mają za nic spokój miejscowych, nie są mile widziane.

Pani burmistrz szacuje, że domy wynajmowane na krótki termin stanowią nawet 15 proc. prywatnych budynków w jej regionie. Ma to znaczący wpływ na charakter miasteczek, potrafi spokojne okolice przekształcić w imprezowe strefy turystyczne. Niestety COVID-19 jeszcze przysłużył się do zmian na gorsze. Trzeba było coś z tym zrobić, tłumaczy Jackson.