Kocham Święta Bożego Narodzenia, ale więcej szalonych wspomnień mam z tych Wielkanocnych. Myślę, że to, dlatego, że trzy dekady temu klimat był bardziej umiarkowany i w każde Święta była super słoneczna pogoda. A jak była pogoda to i lany poniedziałek dostarczał frajdy. Dziewczęta nie kryły się w domach chodziły w grupach i toczyły z chłopakami otwarte starcia wodne. Oczywiście my zawsze byliśmy górą, a one wedle tradycji, aby nie zostać starymi pannami suchej nitki na sobie nie miały 🙂 A kiedy były przemoczone to już nie były skore do wyjścia z domów i to był dla nas sygnał do ataków partyzanckich. Czekało się za drzwiami z wiaderkiem na ofiarę, ale trzeba było być czujnym, bo zdarzało się tak, że te, które mieszkały w piętrowych domkach spuszczały z okna worek foliowy z wodą wprost na głowę. Oj to było dla chłopaków upokorzeniem, bo po takiej Bąbie wszystko było mokre. Wstyd było iść do domu i biegało się tak do wieczora, aż ciuchy przeschły i nikt nie narzekał, ani nie chorował.

        Wieczorem w Niedzielę Wielkanocną chodziliśmy od domu do domu po dyngusie i zbieraliśmy jajka i drobne pieniądze. To był wieczór, na, który czekało się cały rok! Do dziś pamiętam przyśpiewki:

        Przyszliśmy tu po dyngusie zaśpiewamy o Jezusie

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

        O Jezusie i Maryi, Żydzi Boga umęczyli

        Umęczyli udręczyli i do Krzyża Go przybili

        Przybili Go trzema gwoździkami, krew się leje trzema strumykami…

Były też krótkie przyśpiewki:

        Gospodarzu wstań nieboże

        Co się dzieje w twej oborze

        Krówka ci się ocieliła

        Dwóch cielaczków urodziła

        To tylko dwie z, wielu, które pamiętam. Ten dyngus sprawiał nam wiele radości jak i całe Święta. Raz, że to była piękna wiosna i wszystko, co żywe w przyrodzie kwitło na potęgę, a dwa pogoda zawsze była idealna, czyli słoneczna.

        Z upływem lat rozumiałem, jakie jest znaczenie tych Świąt, że to nie dyngus i dobra zabawa, ale Zmartwychwstanie mojego Pana i Zbawiciela, Jemu Chwała i Cześć i Uwielbienie, a wszystko inne to dodatek. Jakże wiąże się zmartwychwstanie Jezusa z wiosną, On pokonując śmierć tworzy wszystko nowe i tu przypominają mi się Jego słowa o ziarnie, „ aby wydało plon musi wpierw obumrzeć” . Tak sobie myślę, że mój skok do wody to takie obumarcie starego człowieka i zarazem narodziny nowego. Pewnie, że wolałbym być zdrowy, ale to była moja decyzja i kogóż miałbym winić za swoją nieodpowiedzialność? Dopiero po latach w świecie pełnym wyzwań zacząłem dostrzegać rzeczy dające radość. Rzeczy, które były wcześniej pomijane i niedoceniane i zdałem sobie sprawę jak przez to ubogie było moje życie…

        Nadejście wiosny daje sygnał do życia ukochanej prze ze mnie przyrodzie, to wszystko zawdzięczam Bogu, który tak genialnie zaprojektował nasz świat i pory roku.

        Wiosna nigdy się nie zmienia jest jak najwierniejszy przyjaciel nie zawodzi przychodzi i przynosi w „koszyczku” życia wiele radości. Obdarowuje widokami pejzaży z radosną melodią skowronków w tle. O ile wiosna się nie zmienia to my ludzie już tak i to bardzo. Kiedy wspominam Święta Wielkanocne mam przed oczami dom pełen gości, dom życzliwości i miłości. Nie ważne, jaki kto miał samochód, ani to jak i w co był ubrany. Jeśli poszło się do kumpla na końcu wioski to głodnym się nie wyszło. Ludzie mieli otwarte serca można było czytać z twarzy każdego, co mu w duszy gra. Problem jednego był dzielony na wielu i znikał, bo jedność budowała i zespalała wszystkich. Owszem były wyjątki zatwardziałych serc, ale nie miało to wpływu na całość. Nikt Nikonu nie odmawiał pomocy, czasem, gdy jechało się ciągnikiem bronować czy sprężynować pole, a ktoś robił to samo koniem to w dosłownie w kwadrans mu się pomagało. Dlatego czy to w Święta czy niedzielę razem odpoczywała cała wieś, jako jedna rodzina. Nie było podziałów na bogatych i biednych, przeciwnie ten bogaty brał auto i jeździliśmy na dyskoteki. Nasza paczka była wyjątkowo zgrana jak muszkieterowie nikt nas nie zaczepiał, ale tak było na każdej wiosce. Wszyscy się znaliśmy i żyliśmy w zażyłych stosunkach. Dość często organizowaliśmy razem imprezy typu ogniska na dużych leśnych polanach. I właśnie ogniska były naszą tradycją w Święto Wielkanocne. Z uśmiechem wspominam tamte cudowne lata i łza mi się w oku kręci z tęsknoty za ciepłym towarzystwem przyjaciół przy ognisku.

        Chciałbym też przeżyć choćby jeden jeszcze taki dzień Świąteczny z rodziną i radować się widokiem troskliwej mamy i radosnego taty. Zamieniłbym rok życia w cierpieniu na jeden taki dzień z nimi. Zawsze chodziliśmy na spacer rodzinny do pobliskiego lasu na wspominane prze ze mnie często wrzosowiska. To było magiczne miejsce jakby nie należało do tego świata kolory były tak wyraziste, liście drzew i igły sosen tak mocno zielone jak nigdzie indziej, tak samo jak i śpiew ptaków w koronach drzew. Wszyscy czuliśmy w sercu rodziny, że jesteśmy w miejscu wyjątkowym, bo w innym razie pomijalibyśmy go jak wiele innych. Kiedy wychodziliśmy z domu każdy wiedział gdzie nas nogi poniosą. Szkoda, że w tak krótkim czasie doszło do takiej degradacji wartości i piękna, darmowego Bożego piękna. Bardziej cenimy smartfony od wyjścia z domu do pięknej przyrody. Ile czasu oddajemy telefonom, komputerom czy TV?. To te gadżety sprawiają, że wszyscy się izolujemy tak, że nawet rodzice są intruzami dla dzieci, bo każdy ma swój świat, ale to świat destrukcji i ogłupiania by okraść nas z czasu, który można spożytkować inaczej, owocniej. Wiem, że wszystko jest dla ludzi i nie da się obejść bez niektórych rzeczy, ale można to pogodzić i być wolnym człowiekiem decydować, a nie być zakładnikiem elektroniki. Jakże cudownie spędzać czas choćby właśnie na łonie natury, bez tego telefonu tylko my natura i Bóg. To taki reset, aby oddać się w tym czasie kontemplacji Zmartwychwstałemu Jezusowi i napełnić Jego żywym słowem naczynie w sercu. O ile łatwiej jest żyć w Jego obecności na wszystko starcza czasu, On nie pozwala się lękać, bać, bo jest obok i obdarowuje nas tym całym pięknem przyrody. On odkrywa więcej widoki są niebiańskie, a kolory zacne…

        Kocham te Święta i kocham Boga, za wszystko, co mi daje.  <3

        Drodzy rodacy życzę Wam zdrowych wesołych Świąt. Niech Zmartwychwstały Jezus błogosławi Wam wszystkim. Pozdrawiam.

Mariusz.

Pozdrawiam serdecznie.