W środę radni Hamilton zagłosowali za utrzymaniem w mocy przepisów nakazujących szczepienia przeciwko COVID-19 pracowników miasta. Otwiera to drogę do zwalniania niezaszczepionych. Radnych nie przekonał raport urzędników, którzy zalecali zniesienie kontrowersyjnych przepisów i podkreślali, że polityka miasta powinna być zgodna z polityka prowincji.
Oznacza to, że pracownicy miasta mają czas do 31 maja na okazanie dowodu szczepienia.
W lutym główny urzędnik medyczny Ontario, dr Kieran Moore, stwierdził, że nakazy szczepień już spełniły swoje zadanie. Następnie w marcu prowincja zniosła wymogi szczepień w większości miejsc.
Związek zawodowy reprezentujący pracowników transportu publicznego w Hamilton mówi, że będzie walczył z miejskimi przepisami. Według Amalgamated Transit Union (ATU) Local 107 miasto postępuje nieodpowiedzialnie zwalniając ciężko pracujących ludzi, którzy przez dwa ostatnie lata działali „na pierwszej linii”. Teraz za decyzję miasta będą płacić podatnicy, a te pieniądze można było jednak lepiej spożytkować, np. na ulepszenie instalacji klimatyzacyjnych w autobusach, oświadcza ATU.
Z danych miasta wynika, że 94 proc. miejskich pracowników jest w pełni zaszczepionych. Zwolnienie ze względu na nakaz szczepień grozi około 500 osobom.
Burmistrz Fred Eisenberger bronił decyzji rady. Mówił, że w czasie pandemii miasto ze wszystkich sił wspierało ochronę zdrowia i bezpieczeństwo mieszkańców, dbało o zapewnienie bezpiecznego środowiska pracy dla osób przez siebie zatrudnionych, wolontariuszy i studentów. Utrzymanie wysokiego stopnia wyszczepienia pozostaje jednym z najważniejszych sposobów ochrony naszej społeczności, mówił Eisenberger.
Radny John-Paul Danko, który głosował za utrzymaniem nakazu, uważa, że ci, którzy się nie zaszczepili, postępują samolubnie. Nie chodzi im o zdrowie, tylko o samą szczepionkę.
Kilka miast w wciąż wymaga szczepień od swoich pracowników. W tej grupie jest też Toronto.