Prezydent Duda w wywiadzie dla niemieckiego tygodnika “Bild” powiedział m.in.:
Nie mam żadnych wątpliwości, kto tu jest napastnikiem, a kto się broni.
Dla nas, Polaków, sprawa jest jasna. Musimy uczynić wszystko, co w naszej mocy, by zatrzymać imperialną Rosję. Trzeba dziś pomagać Ukraińcom, trzeba pomóc im na każdy możliwy sposób, bo naszą wielką nadzieją i wielką nadzieją państw bałtyckich jest to, że rosyjski imperializm połamie sobie na Ukrainie zęby. Zostanie zatrzymany, a przez ten czas zdążymy się wzmocnić na tyle, że nie będzie się opłacało nas zaatakować. Dzisiaj obrona Ukrainy – jako państwa niepodległego, suwerennego, wolnego, gdzie ludzie sami stanowią o sobie i sami decydują o swoich sprawach – ma dla nas znaczenie fundamentalne.
Jak ocenia Pan zagrożenie dla Polski, jak duże jest ono w tej chwili?
Oczywiście, ta obawa zawsze istnieje, ale – ku zdumieniu chyba całego świata – Ukraińcy cały czas bohatersko się bronią. Oczywiście, dostali pomoc z Zachodu, ale nie jest to taka pomoc, że można jednoznacznie powiedzieć: no, dostali taką pomoc, że powinni wygrać. Przecież każdy wie, jaka jest relacja między armią rosyjską a armią ukraińską. Przecież na samym początku wydawało się – i takie były też wszystkie zapowiedzi – że armia rosyjska zgniecie Ukraińców, że wszystko odbędzie się prawie bez strzału.
Tymczasem pomylono się i to głęboko. Mnie w trakcie spotkań Wołodymyr Zełenski zapowiadał, że jeżeli Rosjanie myślą, że jeżeli Putin sobie myśli, że oni sobie po prostu wejdą na Ukrainę i tak sobie ją opanują, to jest w błędzie. Bo Ukraina walczy od ośmiu lat – w Ługańsku, Doniecku. Bo są tysiące ludzi, którzy przeszli przez front, widzieli krew, strzelali, widzieli śmierć swoich przyjaciół. Niektórzy z nich byli ranni, niektórzy pokazali wielkie bohaterstwo, ale przede wszystkim są obyci na wojnie i Ukraina ma żołnierzy, którzy naprawdę są w stanie walczyć i którzy będą walczyli za Ukrainę do upadłego.
Dwukrotnie mi to Wołodymyr powtarzał. Najpierw mówił mi to w styczniu, kiedy odwiedził mnie w Wiśle – długo wtedy rozmawialiśmy. To była taka nieformalna wizyta właśnie po to, żeby porozmawiać o wszystkich problemach, jakie są i w relacjach polsko–ukraińskich i tych, które nas otaczają, globalnych. I później, kiedy dzień przed inwazją rosyjską, razem z Prezydentem Litwy Gitanasem Nausėdą, byliśmy w Kijowie – dosłownie kilka godzin przed inwazją rosyjską… Wtedy powtórzył mi na pożegnanie: Andrzej, my się będziemy bronić do upadłego. Jeżeli Putin myśli, że łatwo opanuje Ukrainę, jest w błędzie. Tu będzie wielka, straszna wojna. No i rzeczywiście tak się stało. Dzisiaj cały świat podziwia bohaterstwo Ukraińców, którzy z niesłychaną determinacją bronią swojej Ojczyzny.
Jeśli mówimy o wsparciu – mówił Pan o wizytach, które składał Pan w Kijowie. Był Pan tam już dwukrotnie. Niektórzy ludzie, zarówno politycy, jak i analitycy, mówią, że w tej chwili Polska – Pan jako prezydent – pokazuje przywództwo, natomiast nasz Kanclerz Olaf Scholz nie pokazuje tego przywództwa, ponieważ nie odwiedził jeszcze Kijowa. Pada wiele krytyki z tego powodu, że Niemcy nie wysyłają wystarczającej liczby broni. Czy Pan zgadza się z tym, że Polska i państwa wschodniej Europy pokazują przywództwo, a Niemcom w tej chwili takiego przywództwa brakuje?
Nie chcę oceniać innych przywódców, ich decyzji: pojechać do Kijowa, czy nie pojechać. Są różne okoliczności, różne rady. Są też różne osobowości. Ja akurat uważałem, że osobiste wsparcie dla Ukrainy – poprzez obecność tam – jest bardzo ważne. Dlatego byłem w Kijowie dzień, a właściwie parę godzin przed rosyjską agresją – nie obawiałem się. Byłem w połowie kwietnia – w trakcie rosyjskiej agresji. I byłem jeszcze niedawno, po raz drugi, w czasie wojny. W sumie w tym ostatnim czasie byłem tam po raz trzeci, między innymi żeby wystąpić przed ukraińskim parlamentem.
Powiem tak: my, Polacy doskonale rozumiemy tę sytuację. Jesteśmy zdeterminowani.
Nas nie interesują żadne interesy z Rosją w aspekcie wolności, niepodległości, suwerenności i tego, że potencjalnie zagraża nam rosyjski imperializm.
Nie ma w ogóle takiej dyskusji w Polsce, nikt takiej dyskusji nawet nie podejmie. Nikt nawet słowa nie powie na temat jakichkolwiek interesów z Rosją w sytuacji, w której jesteśmy zagrożeni tym, że przyjdzie tu rosyjska armia i że z powrotem znajdziemy się w rosyjskiej strefie wpływów i w rosyjskiej niewoli.
Tu każdy wie, co znaczy rosyjska niewola: że to jest śmierć, że to są rozstrzelania, że to jest strzał w tył głowy, tak jak zrobili to Rosjanie w Katyniu w 1940 roku wobec naszych oficerów i inteligencji, że to jest zesłanie na Sybir do katorżniczej pracy, z której większość ludzi już nie wraca.
Dla nas jest zupełnie jasne, co znaczy potencjalna rosyjska okupacja i co znaczy rosyjska inwazja. Dlatego w Polsce nie ma żadnych wątpliwości, że musimy zrobić wszystko, żeby do rosyjskiej inwazji nie dopuścić i że po prostu musimy stworzyć taką siłę militarną w Polsce, żebyśmy byli w stanie bronić się rzeczywiście do upadłego, gdyby okazało się, że zostaniemy napadnięci.
Musimy budować wszelkie możliwe sojusze, żeby tylko zapobiec rosyjskiej napaści.
Natomiast Niemcy patrzą na to z innego punktu widzenia. Niemcy robiły wielkie interesy z Rosją. Niemcy – niestety ubolewam, bardzo mi przykro – jeszcze po 2014 roku, wykorzystując różne niedostatki unijnych regulacji, dostarczały Rosji wysokiej klasy produkty, które były produktami co najmniej podwójnego wykorzystania, więc także militarnego i – de facto – militarnie wspomagały Rosję i reżim Putina. No i dzisiaj, jak słyszymy, jest bardzo duża część niemieckiego biznesu – bardzo przecież silnego, jednego z najsilniejszych na świecie – który po prostu chce robić interesy.
W tym kontekście można powiedzieć tak: wrażenie jest takie, przepraszam, może niektórzy w Niemczech poczują się urażeni, że tej części niemieckiego biznesu jest obojętne, co tam jakaś Ukraina, jakaś Polska… „My chcemy robić biznes, chcemy zarabiać pieniądze, z Rosją się robi biznes, Rosja ma surowce, Rosja ma możliwości, Rosja to wielki kraj, chcemy sprzedawać tam nasze produkty, chcemy tam tanio kupować gaz, ropę naftową itd.”
Być może ten niemiecki biznes nie wierzy w to, że kiedykolwiek armia rosyjska może znowu świętować w Berlinie swoje wielkie zwycięstwo, zabrać część Niemiec i okupować Niemcy. Ale my w Polsce wiemy, że to jest możliwe.
I dlatego dla nas nie ma business as usual. I dlatego wzywamy całą Europę i cały świat, by żadnego business as usual z Rosją nie było.
Ale czy tylko przemysł można o to winić? Pojawia się znowu tutaj wiele krytyki, jeżeli chodzi o naszego Kanclerza, o dostawy broni na Ukrainę. Rozmawiałem na ten temat kilkakrotnie z Prezydentem Zełenskim. Chciałem zatem jeszcze raz zapytać: czy nasz rząd powinien być winiony za brak dostaw czołgów? I jeżeli Ukraina przegra wojnę na wschodzie to, czy można winić o to rząd Niemiec?
Ja apeluję do wszystkich o wsparcie dla Ukrainy – w każdej formie: wsparcie finansowe, wsparcie humanitarne – w sensie wysyłania tam transportów z pomocą humanitarną. Apeluję także o to, by Ukraina była wspierana militarnie.
Dziś rzeczywiście Ukraina bardzo potrzebuje ciężkiego sprzętu, potrzebuje ciężkiej artylerii, potrzebuje obrony przeciwrakietowej, potrzebuje pojazdów opancerzonych, potrzebuje także czołgów. To są bieżące potrzeby Ukrainy. Dwa dni temu rozmawiałem z Prezydentem Wołodymyrem Zełenskim – ponowił ten cały szereg próśb do mnie.
Myśmy wysłali z Polski na Ukrainę czołgi – wysłaliśmy praktycznie dwie grupy bojowe czołgów. To było ponad 240 czołgów, które ukraińska armia potrafi obsługiwać, bo to są posowieckie czołgi, które były w dyspozycji naszej armii. Wysłaliśmy prawie sto pojazdów opancerzonych. Wysłaliśmy mnóstwo różnego rodzaju uzbrojenia: poczynając od broni ręcznej do indywidualnego użytku żołnierzy – od karabinów poprzez ogromne ilości amunicji, poprzez broń rakietową.
W sumie wysłaliśmy na Ukrainę broń o wartości prawie dwóch miliardów dolarów.
Dla nas są to ogromne kwoty, ale – tak, jak powiedziałem – my rozumiemy tę potrzebę doskonale. Wiemy, że Ukraina powinna być wspierana i apelujemy do wszystkich o to, żeby Ukrainę wspierać. Jeżeli tylko ktoś ma możliwość wysłania na Ukrainę sprzętu, jakiego Ukraina dzisiaj potrzebuje: artylerii dalekiego zasięgu, artylerii rakietowej – naprawdę to jest dzisiaj Ukrainie ogromnie potrzebne, żeby się obronić przed rosyjską agresją, żeby zatrzymać rosyjską armię.