Przedsłowie

        Od młodości chciałem być błaznem. Jak tylko przyjechałem do Stanów to wywiesiłem nad biurkiem kopię obrazu Matejki, zamyślonego, błazna, „Stańczyka”. Czas mijał a z błazeństwa nie mogłem się wyżywić, więc zabrałem się do swego zawodu jako inżyniera i na tym się skończyło. Niemniej od czasu do czasu wyciągam z własnej biblioteki opowieści Sławomira Mrożka i zazdroszczę mu ulotu i geniuszu, jako że sobie wymyśla jakieś sytuacje, które są bardzo śmieszne. Ja natomiast mogę napisać coś śmiesznego, ale opartego w jakiejś mierze na prawdzie. W tym jest cała tragedia mego istnienia jako Błazna na emeryturze.

Stańczyk: The most famous court jester in Polish history

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Janek Czekajewski

                Błazen, (Były Przemysłowiec)

======================================

        Musiało to być w latach 80-tych, kiedy Zenek, człowiek młody, bo 33-letni osiadł w Columbus, Ohio i zamieszkał w pobliżu mojej firmy.

        Zenek przybył do Ameryki sponsorowany przez Kościół Baptystów, pod pretekstem, że w komunistycznej Polsce był prześladowany ze względów religijnych.

        Takie argumenty kupił od kolegi z tego samego obozu pod Wiedniem za poł litra czystej wyborowej. Ponieważ w swoim zawodzie, jak podawał w Polsce pracował jako gastronom, więc w Columbus dostał prace w jakiejś firmie jako robotnik. Zajęcie takie mu nie podobało, bo było wyczerpujące fizycznie i umysłowo.

        W takiej sytuacje Zenek postanowił lepszych możliwości i stąd się zaczyna moja opowieść Zenka, który chciał zostać malarzem sztuk pięknych, nowoczesnych i szukał u mnie porady jak tego dokonać.

Zenek: Przyszedłem do ciebie Janek, bo tu wśród miejscowej Polonii umówią, że masz łeb do robienia interesów. Nie chodzi mi o pożyczkę, ale o radę. Chciałbym zostać malarzem sztuk pięknych i mam pewne problemy jak tego dokonać.

Ja: Skąd masz ten pomysł? Jak to się stało? Czy masz jakieś doświadczenie w dziedzinie malowania?

Zenek: Doświadczenie mam mało, bo jak miałem 10 lat to namalowałem laurkę, która bardzo podobała się mojej babci. Ale ja szybko się uczę i tutaj niedaleko, bo na ul. Długiej, czyli Long, po angielsku jest na rogu galeria sztuk pięknych, na której są wywieszone obrazy różnego wymiaru w cenie od $300 do $700 każdy. Są to obrazy stare, bo widać na nich jakieś konie i krowy, a nie widać żadnych samochodów. Zacząłem wiec rozmowę z właścicielem wspominając, czy się interesuje sztuką europejską, nowoczesną; Oczywiście jestem zainteresowany, niech pan przyniesie do mnie jakiś z pańskich obrazów.

Zenek: Po rozeznaniu rynku na obrazy nowoczesne, zacząłem myśleć jak by się nauczyć takiego malarstwa. W miejscowej telewizji, na kanale uniwersyteckim pokazują takiego gościa, który maluje różne obrazy. Ze stoperem w ręku wymierzyłem, że zabiera mu to około godziny na jeden obraz. A on jest stary, ma chyba 60 lat. Ja mam koło 30tki i zrobiłbym taki obraz w ciągu 30 minut. Wkrótce zabiorę się do malowania.

Ja: No to widzę, że masz wszytko ułożone więc jak ja ci mogę pomóc?

Zenek: Chodzi mi o ramy do tych obrazów. Bo tam w tej galerii wszystkie obrazy były w złotych ramach.  Jak poszedłem sklepu, do K-martu i obejrzałem takie złote ramy, nawet tanie tylko $40 każda, ale na nich pisze „Made in China”. Przecież nie mogę oprawić  moją europejską sztukę piękną w chińskie ramy. Zaraz by wyszło, że picuję. A chcę być w biznesie uczciwy.

Ja: Panie Zenku, niech się nie martwi o te ramy. Jak pan dobrze namaluje krajobraz polski z samochodami to właściciel Galerii Sztuk Pięknych go kupi bez ram. On sam je oprawi w ramy własnego wyboru i koloru. Niech się pan nie martwi.

Zenek: Panie Janku pan mi ulżył, bo już myślałem, żeby wracać powrotem do Polski, bo moja żona mnie zdradza z jednym developerem co remontuje naszą kuchnię.

To było ostatnie spotkanie z Panem Zenkiem. Podobno rozwiódł się z żoną i wrócił do Polski.