W środę radni Toronto dyskutowali w komisji na temat możliwości nakazania właścicielom kotów, by pilnowali swoich czworonogów i nie pozwalali im się wałęsać na dworze. Uchwałę w tej sprawie zaproponowała radna okręgu 17, Don Valley North, Shelley Carroll. Carroll w swojej pozycji zwraca uwagę, że koty stanowią zagrożenie dla lokalnych ekosystemów, polują na ptaki i gryzonie, a same mogą być potrącone przez samochody lub zaatakowane przez dzikie zwierzęta.

Obecnie urzędnicy ratusza biorą pod uwagę zmianę przepisów miejskich w taki sposób, by zakazać właścicielom zwierząt domowych wypuszczanie wolno swoich pupili, przy czym wyjątek mają stanowić koty i domowe gołębie. Carroll chce, żeby koty też podlegały nowym zasadom, bez wyjątku. Mogłyby przebywać na dworze, ale na smyczy.

Radni zasiadający w komisji ds. rozwoju gospodarczego i społecznego zagłosowali za propozycją Carroll, ale potem ostatecznie zmiana nie przeszła i nie została zawarta w środowym raporcie urzędników ratusza przedstawiającym potencjalne zmiany przepisów w rozdziale kodeksu dotyczącym zwierząt. Sprawa musiałaby wrócić pod głosowanie rady miasta i tam być przyjęta. Jest to możliwe w ciągu najbliższych dwóch tygodni.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Podczas środowych obrad komisji wypowiadała się Nathalie Karvonen, dyrektor wykonawcza Toronto Wildlife Centre. Przywoływała dane Environment Canada z 2013 roku, według których każdego roku koty zabijają w Kanadzie 200 milionów ptaków. Jej zdaniem koty wypuszczane na wolność stanowią ogromny problem w rejonie Toronto.

Z drugiej strony Carleton Grant, dyrektor miejskiego wydziału ds. licencjonowania i standardów, stwierdził, że propozycja Carroll jest niewykonalna i problematyczna. Obowiązujące przepisy pozwalają na wyłapywanie kotów, które powodują szkody.