Siedzi nad szklanką wody i wypatruje. Jak czapla nad brzegiem wody. Nieruchomo, żeby nie spłoszyć niczego napływającego. Obserwowałam go, zanim nie weszłam do kuchni.
– Czego ty tak tam wypatrujesz w tej szklance wody? – pytam.
– A nic, nic – mówi speszony, ale po chwili ciągnie,
– Widzisz, wczoraj byłem w Canadian Tire, a dzisiaj nie wiem po co, więc próbuję sobie przypomnieć.
– To nie jest tak źle – mówię – skoro pamiętasz, że wczoraj byłeś w sklepie Canadian Tire.
Od razu to zawęża asortyment tego po co tam pojechałeś. Przecież nie pojechałeś do takiego sklepu po jajka? – próbuję żartować.
Zdaje się jednak, że mi się nie udało, bo ten dalej siedzi i gapi się w szklankę wody. Za chwilę mi mówi, że tak właściwie, to nie pamięta wczorajszego dnia. Próbuję jeszcze raz, i podpowiadam, że wczoraj to byliśmy wieczorem na długim spacerze nad jeziorem Ontario. Mówi – Acha – ale tak jakoś bez przekonania. Więc nic, zostawiam go nad tą szklanką i poczekam do lepszej chwili na rozmowę. Tak to już bywa, coraz częściej. Zaczyna coś mówić, potem zawiesza głos jakby kat topór trzymał nad dobrą duszą i nie mógł go spuścić.
Tak to już jest. Kiedyś byliśmy tak zabiegani, że nie pamiętaliśmy o wielu rzeczach. Czy to dlatego tak dobrze pamiętamy wydarzenia z dzieciństwa, bo wtedy mieliśmy dużo życiowego luzu? Na pewno w dzieciństwie nie byliśmy wielowątkowi i nie próbowaliśmy robić kilku rzeczy na raz. No i nie byliśmy wiecznie zmęczeni i niewyspani. Moja kuzynka przez pierwszych lat życia swojej pociechy spała po pięć godzin i to z przerwami. Pięć godzin, bo pracowała zawodowo, miała trójkę małych dzieci, męża ciągle w delegacjach, i nikogo do pomocy. Gdy odkryto, że jej najmłodsze nie przesypia nocy, bo ma wadę serca, zrozumiała, że nie ma wyjścia, tylko wstawać w nocy do chorego dziecka. Mąż jak wracał z bardzo licznych i długotrwałych delegacji, też był wykończony i spał jak suseł. Po pięciu latach chodziła jak zombie, ledwo, ledwo funkcjonowała. Na dodatek jej mąż z którejś delegacji po prostu nie wrócił. Widać było mu za ciężko. Moja kuzynka wzięła na jego miejsce live-in opiekunkę, i jej życie wróciło jako tako do normy. Do dzisiaj twierdzi, że gdyby nie niepamięć z tamtego okresu, bo by nie przeżyła.
– Jak ostatnio sypiasz? – pytam.
– Źle, przy tych upałach.
Więc tu cię mam.
– Nie pamiętasz po co jeździłeś do Canadian Tire, bo był wczoraj okropny upał i zaduch. To dlatego. Zamiast włóczyć się po sklepach, trzeba było iść ochłodzić się na basenie, i siedzieć w dobrze klimatyzowanym pomieszczeniu.
Zdaje się, że ten argument do niego przemówił. Ale nie do mnie. Ale co mu będę mówić, że logiki w tym nie ma, bo z tego co wiem, wczoraj był w sklepie Home Depot. Ze strzępami niepamięci nie ma co się kłócić. A wymówki w rodzaju ‘Co nie pamiętasz?’ nikomu pamięci nie przywrócą. Jak i szukanie logiki zgodnie z naszym rozumieniem. I tak ma dobrze, bo przeszłość już do niego nie wróci. Ja za to posiadłam moc układania całości ze strzępów jego niepamięci. Posiadłam czarodziejską moc złożenia kolorowej i pogodnej układanki.
MichalinkaToronto@gmail.com