Świat potrzebuje więcej Kanady. Ale, w przeciwieństwie do większości obecnej retoryki, potrzebuje więcej dobrej, staromodnej kanadyjskiej twardej siły. Oznacza to więcej kanadyjskiej siły militarnej, która może pomóc w lepszej obronie sojuszników – i samej siebie – w znacznie bardziej niebezpiecznym świecie. – pisze na łamach National Post Elbridge Colby, dyrektor The Marathon Initiative, który Pełnił funkcję głównego koordynatora przy opracowywaniu Strategii Obrony Narodowej 2018.
Rzeczywistość jest taka, że świat wkroczył w znacznie bardziej rywalizacyjny i niebezpieczny czas. Nasiliły się zagrożenia dla sieci sojuszy, której Kanada jest ważną częścią. (…) Nowa siła Chin nie jest tylko ekonomiczna. Jak pokazała reakcja Pekinu na sierpniową wizytę Nancy Pelosi na Tajwanie, Pekin zbudował potężną armię i może być bliski jej wykorzystania. Jednocześnie Rosja okazała się poważnym zagrożeniem dla Europy, podczas gdy Iran, Korea Północna i międzynarodowy terroryzm również stanowią poważne, choć bardziej ograniczone, zagrożenia.
Jednak w przeciwieństwie do dwóch poprzednich dekad Stany Zjednoczone nie są w stanie poradzić sobie z tymi zagrożeniami samodzielnie, przy stosunkowo symbolicznym wkładzie większości swoich sojuszników. Dwadzieścia lat temu Stany Zjednoczone były zdecydowanie najsilniejszą potęgą w systemie międzynarodowym, a ich sojusznicy w NATO i Azji stanowili większość światowej równowagi sił. To już minęło. Chiny mają obecnie gospodarkę mniej więcej tak dużą jak amerykańska, a globalny wzrost gospodarczy — źródło potęgi we współczesnym świecie — przenosi się z Europy i Azji Północno-Wschodniej do Azji Południowej i Południowo-Wschodniej oraz w inne miejsca poza siecią naszych sojuszy.
Nie jest to tylko problem teoretyczny. Pentagon dał jasno do zrozumienia, że Stany Zjednoczone nie są w stanie prowadzić dwóch dużych wojen nawet w mniej więcej zbieżnych ramach czasowych. Oznacza to, że jeśli USA zostaną uwikłane w poważny konflikt, powiedzmy, w Azji przeciwko Chinom, na innych teatrach, takich jak Europa i Bliski Wschód, pojawią się poważne zagrożenia. Ten problem też nie zniknie. Historyczna rozbudowa militarna Chin trwa, a Stany Zjednoczone raczej nie zwiększą drastycznie wydatków na obronę, biorąc pod uwagę, że już wydają trzy i pół procenta swojego PKB – mniej więcej trzy razy więcej niż w przypadku wielu sojuszników, w tym Kanady.
W tym kontekście sojusznicy muszą wydawać i robić więcej. Po prostu nie ma innego sposobu na zbilansowanie strategiczne i zabezpieczenie się przed lukami. Obejmuje to duże gospodarki, takie jak Niemcy i Japonia, a także państwa bardzo zagrożone, takie jak Tajwan. Niektórzy już to robią, na czele z Australią i Polską, która podniosła wydatki na obronę do pięciu procent PKB.
(…)
W tym kontekście Kanada powinna przynajmniej podwoić swój poziom wydatków na obronę. Smutnym faktem jest to, że tego nie robi. To prawda, że kanadyjskie siły zbrojne są wysokiej jakości. Ale, jak pokazała wojna na Ukrainie, ilość ma swoją własną jakość. Problemem nie są kanadyjskie siły zbrojne. Wręcz przeciwnie, problem polega na tym, że jest ich za mało.
(…)
Wreszcie, większe wysiłki obronne wydają się zgodne z własnym interesem Kanady. Wojna z Chinami, czy też z Rosją, jawi się nie tyle na horyzoncie, co jest prawdopodobna w tej dekadzie. I wydaje się coraz bardziej prawdopodobne, że Ameryka Północna będzie częścią tej wojny z jednym z głównych mocarstw, z których każde posiada dalekosiężne możliwości ataku i zdolności cybernetyczne.