Paweł Włodkowic, polski kapłan i uczony w prawie, który miał ogromny wpływ na tworzenie praw człowieka i narodów. To na jego pracach opiera się w dużym stopniu współczesna myśl prawna naszej cywilizacji, cywilizacji chrześcijańskiego zachodu. To on był prekursorem tolerancji religijnej.
Szkoda, że tak słabo jest rozpowszechniona wiedza o naszym uczonym, a że tak jest, świadczy niewielka ilość publikacji i rozpraw na temat jego działalności. Pierwszy raz o tym uczonym dowiedziałem się wiele lat temu, ale nie z podręczników szkolnych, ani literatury, ale kiedy to woziłem żonę na wykłady na studia podyplomowe w “Szkole Wyższej im. Pawła Włodkowica w Płocku” oddział w Wyszkowie kierunek “Marketing i Zarządzanie”.
Nie znając tego nazwiska zgłębiłem o nim wiedzę i wstyd, że wcześniej nic o tym uczonym nie wiedziałem. Na usprawiedliwienie mogę podać, że trudno było natknąć się na jakąś publikację na temat naszego średniowiecznego prawnika. Obecnie jest trochę lepiej, lecz po wiedzę o nim sięgają szczególnie prawnicy i historycy. A przecież to wielce zasłużony prawnik dla sprawy polskiej w okresie konfliktów i wojen z Krzyżakami.
Paweł Włodkowic odebrał staranne wykształcenie najpierw w szkole przy kolegiacie Św Michała w Płocku. Następnie na Uniwersytecie w Pradze uzyskał tytuł bakałarza, po trzech latach mistrza sztuk wyzwoleńczych, by po następnych trzech latach uzyskać tytuł bakałarza prawa kanonicznego. Następnie od 1403 do 1408 roku studiował na Uniwersytecie w Padwie, by po powrocie do Polski objąć funkcję kustosza i kanonika krakowskiego. Wcześniej brał także udział jako polski prawnik w sporze z krzyżakami w Budzie na Węgrzech, gdzie rozjemcą był cesarz Ludwik Luksemburski u którego jako rycerz najemny służył Zawisza Czarny. Zawisza Czarny był też jednym z wielu rycerzy ochrony orszaku z Pawłem Włodkowicem, który udał się z misją poselstwa polskiego na Sobór w Konstancji w 1414 roku.
Sobór w Konstancji zwołano w celu zakończenia wielkiej schizmy zachodniej, gdzie do tytułu papieża kościoła katolickiego rościło sobie pretensje aż trzech papieży. Na poprzednim soborze w Pizie w 1409 roku wybrano Jana XXIII, w Awinionie wybrano Benedykta XIII, a w Rzymie Grzegorza XII.
Na Soborze trudno było dojść do konsensusu dlatego trwał aż do 1418 roku. Paweł Włodkowic uczestniczył we wszystkich obradach tego soboru aż do 1418 roku.
Na Soborze w Konstancji była też postawiona kwestia sporu Polski z Zakonem krzyżackim. Z polskiej delegacji to Paweł Włodkowic redagował pisma prezentujące stanowisko strony polskiej w sporze z Zakonem.
Postawa Pawła Włodkowica była niezłomna i godna podziwu jeśli chodzi o sprawy polskie, ponieważ miał nie lada przeciwników ze strony niemieckiej w osobach Jana Falkenberga i Jana Bamberga.
Jan Falkenberg dominikanin, teolog, wykładał na Akademii Krakowskiej, mieszkał w Krakowie w klasztorze Św Trójcy, był niejako kolegą Włodkowica, gdyż ten też tam był wykładowcą i rektorem, mimo to był wyjątkowo nieprzychylnie nastawiony do Polski i Polaków. Jan Falkenberg, Niemiec pochodzący z Gdańska działający na zlecenie Krzyżaków, przedstawił uczestnikom soboru rozprawę o sprzymierzeniu się Polaków z poganami przeciw władzy papieskiej. W swoim “dziele” pod tytułem “Satyra na herezję i inne nikczemności Polaków oraz ich króla Jagiełły” oskarżał Polskę o korzystanie z pomocy pogańskiego rycerstwa, pewnie dlatego, że Krzyżacy nie mogli przeboleć klęski pod Grunwaldem. Z oskarżeń wynika, że nie spodziewali się tego (Krzyżacy”, że Polacy, chrześcijanie wystąpią przeciwko zakonowi Najświętszej Marii Panny korzystając ze wsparcia pogan, których to Krzyżacy mieli nawracać na chrześcijaństwo. Sami jednak nie informowali papieża o ich sposobach nawracania, że nawracali ogniem i żelazem. Donosili natomiast papieżowi, że jak to, nie dość, że katolicy Polacy sprzeciwili się Krzyżakom a pośrednio przecież też papieżowi, to jeszcze do wojsk Jagiełły zaciągnęli pogańskich Litwinów, husyckich Czechów i o zgrozo muzułmańskich tatarów. Przekonywał papieża Falkenberg, że w takim razie nie ma przeszkód, żeby mścić się na Polakach, zabijać ich, bo są sprzymierzeńcami pogan, zamiast ich nawracać na wiarę, a opornych ubić jak psów. Polaków powinno się eksterminować, pozbawić niepodległości i uczynić niewolnikami.
Czy coś to nam przypomina? – historia przez następne pięć wieków? – to przecież taka polityka niemiecka. Nic się nie zmieniło. Niemcy i teraz i zawsze mieli takie samo podejście do Narodów Europy Środkowo – Wschodniej i do Polski, która zawsze im przeszkadzała, nie potrafiła się rządzić (rozbiory), nie chciała oddać części terytorium (Hitler i druga wojna światowa) i teraz też Polska będąc w Unii Europejskiej nie przestrzega standardów praworządności jakich by chcieli poprzez Unię Niemcy, a których to sami nie przestrzegają. Ingeruje się w sprawy Polski zmuszając posłuszeństwa stosowanym szerokim szantażem. I niestety dzieje się to przy wsparciu naszych eurodeputowanych, mających na celu swoje interesy a nie kraju, tak jak w czasie Soboru w Konstancji, przewodniczący polskiej delegacji arcybiskup gnieźnieński Mikołaj Trąba nagle zmienił swoje stanowisko w sprawie polskiej i wstąpił do koalicji anty polskiej, mając na uwadze własne korzyści. Kandydował na urząd papieża. Papieżem nie został, a okrył się hańbą. Ostatecznie papież nadał mu tytuł pierwszego Prymasa Polski. Ten wielce zasłużony dla Polski biskup, brał udział min. w bitwie pod grunwaldem, uległ jednak pokusie władzy. Po powrocie do kraju musiał się długo z tego tłumaczyć, ale ze względu na jego zasługi – był blisko króla, jego doradcą, sprawował wcześniej wiele ważnych funkcji, ukorzenie się i złożenie ślubów oczyszczających darowano mu zdradę.
Paweł Włodkowic już wtedy zaprezentował ze wszech miar słuszne po dziś dzień stanowisko, że wszystkie narodowości i te pogańskie też, mają prawo do samorządności, życia w pokoju na ziemiach, które z dziada pradziada są ich własnością. Na takich założeniach stanowiono prawo rzymskie, a na nim prawo międzynarodowe.
O mądrości i dalekowzroczności naszego rodaka niech świadczą inne postulaty, które wniósł na soborze w imieniu króla, a które były przez niego opracowane i znacznie wyprzedzające epokę.
Ze względu na istniejącą wojnę Ukraina – Rosja warto je przypomnieć, gdyż mimo upływu wieków od ich wysunięcia są właśnie te prawa łamane na wojnie przez Putina na Ukrainie.
1. Społeczeństwo ma prawo opowiedzieć się do jakiego narodu należy
2. Ludność ma prawo decydować o własnej przyszłości i obrony własnego kraju
3. Obowiązkiem władcy jest szanować przekonania religijne swoich poddanych, a poddani nie mogą być pozbawieni swoich praw ze względu na wyznawaną wiarę
4. Nawracanie przy pomocy przymusu i siły nie jest ważne, jest grzeszne i godne potępienia
5. Nie wolno używać nawracania jako usprawiedliwienia wojny (co Niemcy czynili nagminnie)
6. Utrzymywanie pokoju wymaga istnienie międzynarodowego trybunału
7. Narody niechrześcijańskie i niekatolickie żyjące z sąsiadami w pokoju mają zapewnione prawo do suwerenności nienaruszalności terytorium
8. Ani cesarz, ani papież nie mogą przeczyć regułom prawa naturalnego
9. Prawo silniejszego niszczy harmonię stosunków międzynarodowych
10. I ostatni punkt, ten, który powinien przekonać papieża o słuszności korzystania Polski z pomocy niewiernych w bitwie pod Grunwaldem brzmi następująco:
Egzekwując swoje prawo do samoobrony, kraj katolicki może wspierać swe siły niekatolikami i nie chrześcijanami.
No i cóż obrany na zakończenie soboru papież Marcin V unieważnił bullę poprzednika Jana XXII. Papież Marcin V potwierdził wszystkie przywileje zakonu krzyżackiego, w większości sfałszowane. Polska delegacja na czele z Rycerzem ochrony Zawiszą Czarnym na wieść o tym skierowała się do pałacu papieskiego w celu wyjaśnień, lecz ich tam nie wpuszczono.
Tego było za wiele, Zawisza i jego kompani nie zastanawiając się wyłamali bramę i stanęli przed papieżem oświadczając, że przybyli tu po to by bronić czci polskiego króla !! – Jeśli nie pomogło obronić jej “gębą” przez Włodkowica oni będą bronić “ręką” !!! – i dopięli swego. Papież Marcin V potępił i unieważnił traktat Falkenberga. Powołał komisję trzech kardynałów, która wydała już ostateczne orzeczenie w sprawie oszczerstw niemieckich. Soborowa Komisja Wiary uznała przywileje krzyżackie za błędne, gorszące, podburzające, okrutne, krzywdzące i bezwstydne.
To już pięć wieków od tamtych wydarzeń, a prawo opracowane przez Włodkowica nie straciło na aktualności.
Jego wizja praw człowieka jest cały czas aktualna, jednakże jest też cały czas deptana!
Ludwik Ehrlich, Polski prawnik, profesor Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie i Uniwersytetu Jagiellońskiego tak przedstawia wizję praw człowieka wg. Włodkowica: uznanie godności człowieka, bo człowiek jest najgodniejszym ze wszystkich stworzeń żyjących na świecie. Z uznania godności wynika uznanie wolności woli człowieka, z tym wiąże się obowiązek miłowania bliźniego. Obowiązek taki skutkuje przez całe życie człowieka i całych społeczeństw. A zatem bliźnim jest każdy człowiek, nie tylko katolik, czy chrześcijanin, ale wyznawca innej religii lub niewierzący.
Tadeusz Jasudowicz – Polski prawnik prof. Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, w Toruniu twierdził zaś, że Paweł Włodkowic przyjął że za punkt wyjścia wspólne wszystkim ludziom dziecięctwo Boże i związana z tu najwyższą godność człowieka, twierdząc: “Wszyscy, wierni i niewierni są owocami Chrystusa przez stworzenie, choćby nie byli z owczarni kościoła”. Ponadto: “co jest pozbawione miłości, jest też pozbawione wiary, ponieważ miłość nie może istnieć bez wiary, ani wiara nie może być pożyteczna bez miłości”.
Jan Paweł II w 1995 roku na sesji Organizacji Narodów Zjednoczonych wspomniał o dokonaniach Soboru w Konstancji, mówiąc: “jeśli pragniemy, aby wiek przymusu ustąpił wiekowi perswazji, musimy się nauczyć rozmawiać językiem zrozumiałym dla wszystkich powszechności ludzkich praw”.
Papież wspomniał też, że należy wrócić do refleksji etyczno prawnej, jaką podczas Soboru w Konstancji zapoczątkowali przedstawiciele Uniwersytetu Krakowskiego z Pawłem Włodkowicem na czele, którzy odważnie bronili prawa pewnych narodów europejskich do istnienia i autonomii. Mówiąc to papież pokazał różnicę między szaleńczym nacjonalizmem, mówiącym o pogardzie dla odmiennych narodów i kultur, a patriotyzmem, który jest godziwą, naturalną miłością własnej ojczyzny.
Zastanawiające, że mimo upływu pięciu wieków od tamtych wydarzeń, ludzkość dalej niewiele rozumie, albo nie chce rozumieć, czy tak ma już być do końca świata?
Jerzy Rozenek