Lider Coalition Avenir Québec, François Legault, mówi, że osiągniecie celów klimatycznych prowincji nie jest możliwe bez budowy nowej tamy. Zapowiada też, że resztę swojej kampanii wyborczej poświęci właśnie polityce klimatycznej i wykazaniu, że to, co zapowiadają jego konkurenci, jest niemożliwe do zrealizowania. W czwartek czeka go kolejna debata.
Rząd CAQ chce obniżyć emisję gazów cieplarnianych o 37,5 proc. w porównaniu z 1990 rokiem do roku 2030. Strategicznym celem jest osiągnięcie neutralności węglowej do 2050 roku. Partia liberalna w tym samym czasie proponuje obniżenie emisji o 45 proc. Québec solidaire idzie dalej i deklaruje 55 proc.
Legault krytykuje przeciwników zarzucając im, że nie pokazują, jak zamierzają produkować energię elektryczną, która obecnie pochodzi z paliw kopalnych. Dodaje, że budowa tamy to przedsięwzięcie na co najmniej 15 lat. Partie opozycyjne wykluczyły rozpoczęcie kolejnego megaprojektu związanego z energetyką wodną.
„Bez tamy się nie da”, mówi Legault, pytając, czy jego przeciwnicy myślą o energii jądrowej, gazie ziemnym, ropie.
Wcześniej Legault wspominał, że zamierza zasugerować rozpoczęcie nowego projektu hydroelektrycznego, ale nie podał, gdzie nowa tama mogłaby stanąć. Powiedział tylko, że elektrownia musiałaby produkować dodatkowe 100 terawatogodzin energii, by sprostać prognozowanemu zapotrzebowaniu przez kolejne lata. To połowa obecnej produkcji Hydro-Québec. Do tego w 2041 roku Quebec będzie musiał renegocjować umowę z Nową Fundlandią i Labradorem dotyczącą zakupu energii z Churchill Falls. Umowa z 1969 roku kończy się właśnie w 2041. W takiej sytuacji dobrze będzie mieć w zanadrzu plan na własne źródło dodatkowej energii.