W czterech, częściowo okupowanych przez Rosję obwodach Ukrainy: ługańskim, donieckim, chersońskim i zaporoskim rozpoczęły się w piątek referenda, w których ich mieszkańcy mają odpowiedzieć na pytanie czy chcą, aby terytoria tych obwodów stały się częścią Rosji.
Władze Ukrainy apelują do ludności o zignorowanie tej akcji.
Jak podaje rosyjska agencja Tass, zrezygnowano z możliwości głosowania przez internet i zdecydowano się na tradycyjne, głosowanie na papierowych arkuszach. Tłumaczono to ograniczoną ilością czasu i względami technicznymi. Głosowanie osobiste ma odbyć się wyłącznie ostatniego dnia referendum. Wcześniej, ma ono być przeprowadzane na zasadzie chodzenia z urną i arkuszami do głosowania od drzwi do drzwi oraz organizowane przez lokalne społeczności samorządowe.
Pytania referendalne będą się różnić w zależności od tego, gdzie będzie odbywać się głosowanie. Mieszkańcy separatystycznej Donieckiej Republiki Ludowej oraz Ługańskiej Republiki Ludowej, które Moskwa uznaje za niepodległe państwa, zostaną zapytanie, czy są za akcesją ich „republiki” do Rosji jako podmiot federacyjny. Z kolei osoby z obwodów chersońskiego i zaporoskiego zostaną zapytane, czy opowiadają się za „secesję obwodu od Ukrainy, utworzenie niepodległego kraju, a następnie jego akcesję do Rosji jako podmiot Federacji Rosyjskiej”. To oznacza, że najpewniej dojdzie, de facto, do formalnego i efemerycznego utworzenia kolejnych „republik ludowych”, tym razem na południu Ukrainy. W Donbasie arkusze będą tylko w języku rosyjskim, na południu będą dwujęzyczne, również w języku ukraińskim.
Tass podaje też, że możliwość wzięcia udziału w głosowaniu będą mieć osoby, które wcześniej uciekły z terenów, gdzie odbywa się referendum, do Rosji. Dla uchodźców w Rosji zostały przygotowane lokale wyborcze i punkty do głosowania, z których przynajmniej część otwarto w piątek rano. Osoby z obwodu chersońskiego będą mogły głosować na Krymie.
Rosyjskie media twierdzą, że według okupacyjnych komisji wyborczych, w głosowaniu weźmie udział po około 750 tys. osób z obwodów chersońskiego i zaporoskiego. Donieccy separatyści wydrukowali około 1,5 mln arkuszy do głosowania.
Rosjanie oraz prorosyjska administracja obszarów, na których odbywa się głosowanie, deklarują, że będą one maksymalnie transparentne, a także otwarte dla międzynarodowych obserwatorów. Swoich obserwatorów obiecała przysłać też rosyjska centralna komisja wyborcza. Zaproszenia mają otrzymać też deputowani rosyjskiej Dumy. Rosja oficjalnie twierdzi, że głosowania odbywają się w zgodzie z Kartą Narodów ONZ.
Rosja przeprowadziła podobne referendum w 2014 roku na Krymie, po jego zajęciu. Na podstawie wyniku referendum Rosja dokonała aneksji Krymu, czego nie uznała jednak wspólnota międzynarodowa. Krym jest powszechnie uważany za część ukraińskiego terytorium, okupowanego przez Rosję.
Przedstawiciele Zachodu zapowiedzieli już, że nie uznają również wyników referendów, które odbędą się od 23 do 27 września w okupowanych przez Rosję częściach Ukrainy.
Aneksja zajętych przez Rosję części Ukrainy sprawi, że Moskwa zacznie je traktować jako część swojego terytorium – oznacza to, że – z jednej strony – władze rosyjskie będą mogły np. swobodnie wysyłać na te tereny żołnierzy z poboru, z drugiej – ukraińskie kontrataki, których celem będzie wyzwolenie okupowanych ziem, zaczną być traktowane jako atak na terytorium Rosji co, zgodnie z rosyjską doktryną wojskową, umożliwia obronę z użyciem wszelkich dostępnych środków, w tym broni atomowej.
Prezydent Ukrainy, Wołodymyr Zełenski oświadczył w czwartek, że “decyzje rosyjskiego przywództwa nie zmieniają niczego jeśli chodzi o Ukrainę”.
za kresy.pl rp.pl