Globalizacja wcale nie wymusza postrzegania ludzi jako niewolników kierowanych z góry; są możliwości rozwoju świata w sposób zgodny z tym, kim jesteśmy
Marta Markowska: Czy w związku z przemianami prawno społecznymi myśli pan, że teoria o tzw. nowym porządku świata, czyli NWO, może mieć w sobie coś z prawdy?
Andrzej Kumor: NWO to jest opis tego, co ma być; zawsze podkreślam, że są dwie książki, które warto przeczytać dla zrozumienia naszych czasów, to jest właśnie „Nowy, wspaniały świat” Aldousa Huxleya. Nawiasem mówiąc, jest to książka, którą gdy wyjechałem z komunizmu, wyemigrowałem mając 300 dolarów amerykańskich przy duszy kupiłem sobie w Wiedniu ponieważ już wtedy, sądziłem że jest to bardzo głęboka prawda o zmianach społecznych, które zachodzą na naszych oczach.
Natomiast drugi autor, którego warto czytać, to jest Edward Bernays i to jest ojciec PR-u. To jest ten człowiek, który stworzył to myślenie, że ludzie generalnie nie mają wiedzy, żeby decydować o sobie i trzeba im tak przedstawiać decyzje, które są podejmowane, żeby je popierali i rozumieli, że one muszą zostać podjęte. Do tego służy pijar, czyli propaganda.
PR to jest propaganda na poziomie konsumenckim czy korporacyjnym, a propaganda jako taka jest na poziomie państwowym. I on to bardzo dokładnie opisał w bardzo wielu swoich publikacjach, takich jak np. Engineering of Consent, czyli inżynieria zgody.
Z tym mamy do czynienia w Polsce i na całym świecie, nie tylko zachodnim, ponieważ są to skuteczne metody. I jak pani zna te metody, to czasem się pani uśmiecha, widząc, jak są stosowane. To jest na przykład plotka. Inna metoda to są celebryci, którzy propagują pożądany przekaz i oni mają tzw. target, czyli to, do kogo mają kierować np do nastoletnich panienek, bo są właśnie idolami wykreowanymi dla tego środowiska. Ale to są wszystko podręcznikowe rzeczy.
Dodam tylko, że Edward Bernays nauczył Amerykanki palić papierosy. To najsłynniejsza kampania, gdzie w latach dwudziestych skojarzono palenie z niezależnością kobiet. Wcześniej palenie kojarzyło się z prostytutkami, one jedynie paliły papierosy publicznie. A później papierosy uczyniono symbolem wyzwolenia kobiety – ruchu sufrażystowskiego.
I to do tego stopnia, że nazywano papierosy torches of freedom – pochodniami wolności. Bernays nauczył kobiety palić na zlecenie przemysłu tytoniowego i kobiety zaczęły palić. W czasie drugiej wojny światowej paliły jak smoki, a zrobiono to w ten sposób, że koncerny tytoniowe finansowały ruch sufrażystowski, w zamian za co sufrażystki publicznie paliły papierosy. Bernays zaaranżował coś takiego, że zapłacił fotografikom New York Timesa, którzy specjalnie podczas Parady Wielkanocnej, a to były wtedy wielkie przemarsze w Stanach Zjednoczonych, w Nowym Jorku, fotografowali te główne sufrażystki, które domagały się praw dla kobiet, jednocześnie paląc papierosy.
Mówię o tym dlatego, że w ten sposób się dzisiaj również działa. Jesteśmy świadkami olbrzymiej kampanii propagandowej, PR-owej sprzedaży ludziom idei, że muszą się zaszczepić.
Opłacono tysiące trolli internetowych, opłacono firmy, które mają propagować przekaz, pewne talking points, argumenty, i to doszło do takich śmiesznych poziomów, że mówiono na przykład; u nas się mówiło, “no ale przecież na polio wszystkie dzieci zostały zaszczepione i był to powszechny program szczepień”. A potem słyszałem to samo w Polsce, też na przykładzie Heine-Medina. A dlaczego nie o jakiejś innej chorobie? Dlaczego nie o ospie? Dlatego, że ktoś włożył jeden przekaz propagandowy, który poszedł przez wszystkie kanały, zresztą te firmy PR owe są globalne, w związku z czym one mają swoje biura w Warszawie, biura w Nowym Jorku, biura w Paryżu czy w Londynie i ich przekaz jest tak samo konstruowany, oczywiście oparty na badaniach psychologicznych.
Warto sobie zdawać sprawę, jak te mechanizmy manipulacyjne działają, żeby wiedzieć, kiedy się ma nam zapalać czerwona lampka, że coś jest nie tak.
– Wspomniał pan między innymi sufrażystki. W związku z tym nawiążę też do nich, ponieważ obecnie na prawicy pojawia się wiele głosów, że te sufrażystki to były OK, natomiast te współczesne feministki to już są takie zdegenerowane. Natomiast tutaj nasuwa się pewna taka ciągłość między poszczególnymi falami feminizmu. I czy nie sądzi pan, że ten feminizm już u samych swoich podstaw był zły?
– Jesteśmy świadkami demontażu albo rozpadu rodziny. To jest główny problem. Tu nie chodzi o kobiety, prawa kobiet i tym podobne historie, tu chodzi o to, żeby rozmontować rodzinę albo grupy rodzin, bo duża rodzina ma podrodziny w sobie. Rodzina impregnuje człowieka na przekaz, który idzie z góry.
Ja to zawsze podkreślam, że jeżeli nie ma rodziny, jest zatomizowane społeczeństwo, to ono jest o wiele łatwiejsze do manipulacji.
Natomiast jeżeli chodzi o sufrażystki i kobiety, no to następuje rozmontowanie tradycyjnych ról męskich i żeńskich, bo proszę popatrzeć, że chodzi również o mężczyzn. Mężczyzna ma być mniej męski, w ogóle nie ma być męski w tradycyjnym znaczeniu, czyli nie ma być odpowiedzialny.
I jeżeli mężczyzna jest nieodpowiedzialny, to jedyną ochroną kobiety jest państwo. Jedynie instytucja państwowa może pomóc kobiecie.
Wygląda to na zamierzony proces przekształcania społecznego.
Oczywiście jestem za tym, żeby kobiety miały prawo głosowania, chociaż wie pani, historycznie to było tak, że ci ludzie, którzy byli za prawami głosowania dla kobiet, ale też dla wyzwolonych niewolników, uważali, że kobieta i tak będzie zawsze głosowała jak mężczyzna, więc jak gdyby chcieli podwoić swój głos.
Natomiast zamach na rodzinę jest czymś potwornym, bo on zmienia nasze myślenie o samym sobie. A on jest, proszę panią, najbardziej smutny dla kobiet, dlatego, że została zdeprecjonowana rola matki i rola babci, no bo “nie ma rodzin”. Czyli kobieta ma być praktycznie rzecz biorąc, cały czas atrakcyjna w sensie seksualnym.
Gdy pani ma dwadzieścia lat, to w naturalny sposób jest pani atrakcyjna, 30 – również, ale mówi się o tym, że jak pani ma 50 czy 60 lat, to też pani powinna być atrakcyjna. Stąd te wszystkie botoksy i tym podobne historie, no bo nie ma pani innej roli.
Tymczasem, żaden syn nie powie o swojej matce, że jest brzydka i żaden wnuk nie powie o swojej babci, że jest brzydka. I to są rzeczy, które powinny dawać kobietom do myślenia, że my wszyscy i mężczyźni, i kobiety żyjemy w pewnym ciągu naszych ról.
Gdy ktoś jest uczniem, dzieckiem, to ma inną rolę, gdy ktoś jest młodym mężczyzną ma inną; idzie na przykład do wojska bronić ojczyzny. Ale gdy ktoś jest ojcem trojga dzieci, to również ma inną. Inne są jego odpowiedzialności. I ta odpowiedzialność jest częścią rozumienia wolności człowieka i jest wyzwaniem. Role społeczne, które mamy, są niezwykle ważne.
I wie pani, po to, żeby kobieta się dobrze czuła ze sobą, to musi wiedzieć, że będzie również potrzebna, gdy będzie miała 40 lat, jak będzie miała 50 lat i że będzie osobą, która będzie funkcjonowała w takiej sieci wsparcia, czyli w rodzinie, otoczona miłością i szacunkiem; że będzie pożądana jej rada, pomoc.
To wszystko zlikwidował ruch sufrażystek, który zaczynał od praw kobiet, a przeszedł do tego, żeby kobiety były traktowane tak samo, jak mężczyźni i robiły to samo; były traktorzystkami, żołnierzami czy górnikami. Kobiety są inne, wyjątkowe, bo rodzą dzieci i nie mogą być traktowane tak samo. Wszyscy przechodzimy przez ciała naszych matek; kobiety i mężczyźni. Więc to jest rola wyjątkowa, niezastąpiona – dopóki nie będzie sztucznych łożysk i dopóki państwo nie wyciągnie swej łapy po kolejny obszar ludzki, czyli prokreację.
To jest zresztą jeden z głównych wątków „Nowego wspaniałego świata”, gdzie prokreacja jest oddzielona od seksu. Seks jest rekreacyjny i nie powinien dyskryminować, a więc każdy z każdym, natomiast prokreacja to jest poważna rzecz i to państwo powinno robić, państwo tam zbiera komórki jajowe od kobiet, zapładnia in-vitro, no i jednych ludzi hoduje, do tego, a innych ludzi, do tamtego, zgodnie z potrzebami “planu pięcioletniego”, albo czegoś w tym stylu.
Wie pani, to jest tak, jak mówię zmiana antropologii i to jest robienie z nas wszystkich niewolników, to jest pozbawienie nas, tych boskich atrybutów, bo Pan Bóg dał wolną wolę i niestety ci, którzy rządzą, uważają, że ona im się tylko należy i usiłują odbierać ją innym.
Jednych bije się kijkiem, a innym zawiesza marchewkę przed nosem i ludzie w ten sposób są sterowani. Trzeba się od tego wyzwolić. I do tej pory największym wyzwalaczem była wiara. Zresztą ona jest do tej pory największym wyzwalaczem.
Jeżeli pani głęboko wierzy, to te sprawy doczesne nie mają aż tak dużego znaczenia i nie podlega pani tego rodzaju prostym chwytom manipulacji.
Dlatego też, oczywiście oprócz zniszczenia rodziny, drugą rzeczą jest zniszczenie Kościoła, wiary i takiej głębokiej przynależności religijnej.
Chodzi o to, żeby zrobić z tego, tak jak Sowiety zrobiły Państwową Cerkiew, czyli jak coś tam zaboli, to masz miejsce, żeby się pomodlić. No ale ty się tym tak do końca nie przejmuj, bo wiadomo, że to są takie tam historyjki. Lenin mówił opium dla mas. A właśnie jest wręcz odwrotnie. To, co robi państwo, to jest opium, to jest narkotyk i to jest utrzymywanie ludzi w niewiedzy i podległości, i karmienie ich dezinformacją i mówienie o tym, jak się rzeczy nie mają.
Natomiast religia bardzo często wyzwala i mówi, jak się rzeczy prawdziwie mają, jaki jest nasz status ontologiczny.
Zresztą wie pani, ostatnio tak słuchałem różnych rzeczy na temat psychologii – jedyną skuteczną metodą, wyzwalającą z tak ciężkich nałogów jak alkoholizm jest nawrócenie. Ludzie, którzy skutecznie pożegnali się z nałogiem, najczęściej również doznali nawrócenia, głębokiego nawrócenia i to im pozwoliło pozbyć się tej strasznej przypadłości.
– Nasuwa się od razu wniosek, że jedną z podstawowych przyczyn upadku tradycyjnej rodziny jest upadek chrześcijańskich wartości, które tej rodzinie sprzyjały. Widzimy laicyzację społeczeństw zachodnich, widzimy utratę pozycji Kościoła, który coraz bardziej łagodzi swój przekaz. A tymczasem państwa islamskie cały czas się radykalizują i wchodzą do Europy, zasiedlają Szwecję itd. No niestety, w tej chwili zaszła taka nierówna walka tych dwóch religii.
– Myślę, że nasi kierownicy uważają, że oni sobie poradzą z tymi islamistami w drugim, trzecim pokoleniu, że odbiorą im ich dzieci, co jest jednak bardzo ryzykownym złożeniem. Bardzo często dzieci się radykalizują widząc degrengoladę społeczeństwa dookoła siebie. Bardzo wielu islamistów, którzy walczyli w różnych wojnach i byli terrorystami, urodziło się np. tutaj w Toronto. To drugie pokolenie.
Religia jest królestwem nie z tego świata, więc każde królestwo z tego świata będzie głęboką wiarę atakowało i od środka, od wewnątrz Kościoła i instytucji religijnych, tak jak to zrobiono z Cerkwią w komunizmie, w Związku Sowieckim, gdzie hierarchowie byli agentami KGB.
Problem, z którym mamy dzisiaj do czynienia, to jest w ogóle odrzucenie wartości, które zbudowały nasze instytucje i naszą cywilizację, odrzucenie tej triady, które się dokonało przez ostatnie dwieście lat, z mniejszym lub większym natężeniem; obiektywnych wartości, które dała nam Grecja, odrzucenie prawa rzymskiego, które zakłada domniemanie niewinności, komuniści pokazali jeszcze przed wojną, że trzeba udowadniać, że się jest niewinnym, a teraz coraz częściej tutaj trzeba udowadniać, że jest się niewinnym, będąc na przykład oskarżonym o zbrodnie motywowane nienawiścią, co jest niesamowitą korupcją prawa.
No i odrzucenie chrześcijaństwa, że każdy ma taką samą duszę; mamy różne role społeczne, rodzimy się w różnych miejscach w życiu, ale Bóg od nas wymaga realizacji powołania. Teraz nie ma żadnego powołania, ma się je wymyślić na nowo. Pani jest całkowicie dowolna w tym, kim pani ma być. Do niedawna było to jeszcze ograniczone przez płeć… Dziś już nie.
To są rzeczy, na które człowiek sprzed 20 lat powiedziałby, że to dom wariatów, że to jest szaleństwo, że to bzdura, że to jest kompletny idiotyzm.
No ale ludzie z tym żyją. Więc przekonano ich do tego, głównie przez metody manipulacyjne, przez indoktrynację, poczynając od przedszkoli.
Dzisiaj wiele ludzi sobie z tego zdaje sprawę i mam nadzieję, że coraz więcej ludzi będzie sobie z tego zdawać sprawę i że będzie coraz większy opór przeciwko temu, bo globalizacja wcale nie wymusza tego rodzaju postrzegania człowieka, jako niewolnika kierowanego z góry, że są możliwości rozwoju świata w sposób zgodny z tym, kim naprawdę jesteśmy.
Andrzej Kumor na kanale SommerTV