W końcu. W chwili wolnego czasu (choć dalej tak naprawdę nie wiem co to jest ten ‘czas wolny’?) postanowiłam przeczytać książkę, która jest na mojej długiej liście książek do przeczytania. Okazało się, że już jest niedostępna. Jedynie Empik.com oferował ją w formie elektronicznej, która nie jest moim ulubionym formatem. Na czasopisma i gazety już się przestawiłam, bo są dostępne zaraz jeszcze ‘ciepłe’. Mogę je pobrać natychmiast, zanim ukażą się drukowane w sprzedaży, a u nas dopiero po jakimś tygodniu? Zanim przylecą samolotem i zostaną rozwiezione po punktach. No cóż, już mam sporą kolekcję elektronicznych książek: takich sztandarowych z literatury światowej, w tym polskiej (wiele nie jest objętych prawami autorskimi i są do pobrania za darmo); wszystkie pozycje z Narodowego Czytania, czy innych moich ulubionych. Coraz częściej korzystam też z formy on-line z biblioteki. Pisałam już wielokrotnie o tym, ale dobrych opinii, nigdy nie za dużo, więc dzielę się jeszcze raz, że Toronto Public Library jest jedną z najlepszych bibliotek świata.
No nic. Raz kozie śmierć. Zapłaciłam za elektroniczną książkę na Empik.com, i po chwili na weryfikację mojej płatności (cena książki jest w złotych polskich -25,90 PLN, a moje karta kredytowa w dolarach kanadyjskich – 7.93 CAD) mogłam książkę pobrać. Musicie przyznać, że cena bardzo dla nas atrakcyjna. Poza tym, już i tak mam mało miejsca na książkowych półkach. A tak, ponieważ książkę kupiłam, mogę ją pożyczyć mojemu dobremu znajomemu – elektronicznie oczywiście.
Co to za książka? ‘My, dzieci komunistów’, Krystyny Naszkowskiej. Książka była wydana w roku 2019 przez wydawnictwo Czerwone i Czarne. Autorka jest dziennikarką Gazety Wyborczej. Tylko tyle, i aż tyle. Pomyszkowałam trochę po Internecie, i znalazłam, że sama autorka jest córką komunisty Mariana Naszkowskiego (m.in. generał brygady) należącego do słynnej grupy Puławian (nazywanych przez Jedlickiego ‘Żydy) walczącej z Natolińczykami (nazywanymi ‘Chamy’). Czyli ojciec autorki był wysoko postawionym komunistą rządzącym z sobie podobnymi Polską do roku około 1989 – niektórzy twierdzą, że i do dzisiaj. To już trzecie pokolenie byłych komunistów (Puławian) walczy z trzecim pokoleniem Chamów.
Tak więc książka ‘My, dzieci komunistów’ przedstawia następujące sylwetki: Aleksandry Jasińskiej (córka Bolesława Bieruta), syna Anatola Fejgina (jednej z najważniejszych osób w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego, oskarżonego o stosowanie tortur wobec więźniów), Agnieszki Holland, Aleksandra Smolara, Ernesta Skalskiego, Andrzeja Titkowa, Włodzimierza Grudzińskiego. Rozmówcy autorki (samej będącej córką wysoko postawionego komunistycznego aparatczyka) opowiadają o swoim dzieciństwie w rodzinach komunistycznego aparatu i uprzywilejowanego życia jakie wtedy wiedli, i dalej wiodą. Żeby powiedzieć, że wszyscy jakoś sobie radzą, to powiedzieć za mało. Wszyscy radzą sobie dobrze. To, że my nie gorzej niż oni, to jakieś czyste nieporozumienie.
Zaczęłam od czytania wspomnień Agnieszki Holland. Ha! to było tak. Zupełnie inaczej, niż życie ciężko urobionych Polaków. Za świętym Mateuszem, po owocach poznacie ich – postanowiłam zobaczyć jej pierwsze filmy: Aktorów prowincjonalnych (1978) i Kobietę samotną (1981). Oczywiście spodziewałam się, że podglądnę coś z życia dla mnie zakazanego, przy-komunistycznego, ‘elytarnego’ bo przecież takie pani Holland dobrze znała. Ale gdzieżby tam! W pierwszym filmie teatralna elita prowincji głównie pali i pije, pije i pali. I dręczy się – nawzajem. Czarno, ciemno i ponuro. No dobra, może ja tego nie chwytam, bo nie jestem mundurową aktorką, ale drugi film o kobiecie samotnie wychowującej dziecko wcale nie jest lepszy. Powiedziałabym, że jeszcze gorszy, bo tam już nie ma żadnej życzliwości ludzkiej. A przecież ja to znam, bo tam i wtedy żyłam! Pani Holland przedstawia jakiś inny całkowicie wredny polski świat.
Bieda wygarbowała moją skórę, ale to nie o biedę przecież chodzi, tylko o sportretowanie Polski i Polaków w iście chamski sposób. A przepraszam, mogę zapytać, co pani Holland o tym naszym życiu wie, wyrastając w kręgach wysokich komunistów?
Jedyna wzmianka w jej wypowiedzi o Polakach spoza, to o niani pani Holland, która (o zgrozo!) była analfabetką. Naprawdę? Taką niewykształconą chamkę przyjęto do pracy dziećmi? A filmy te są niestety jednymi z wielu na długiej liście utworów artystycznych nas wściekle i zacięcie nas portretujących. Zresztą oba filmy są dostępne na youtube, więc można samemu zobaczyć. Także po to, aby dostrzec jak inaczej odbieramy filmy (a także książki) po latach. Dodam, po latach prawdy ślamazarnie nam odsłanianej. Zbyt często sami jesteśmy zamknięci w rusztowaniu przeszłości, którego nie potrafimy zburzyć, aby odsłonić inne widoki. A podróż naprawdę jest warta trudu, bo tylko wtedy jak dojrzymy jak nami gardzą, będziemy mogli się obronić.
Alicja Farmus
24 października, 2022