Głos repatrianta

        Kocham granitowe skały Ontario, kocham tę dzicz, jakiej mogłam zaznać, tęsknię za tym krajobrazem. Ale słuchając ostatniej sondy Gońca dotarło do mnie, że to mnie nic, a nic nie obchodzi; nie obchodzi mnie Kanada, los jej polskich mieszkańców oczywiście trochę tak, ale to są tak odległe sprawy, tak nieistotne wobec tego, co dzieje się tutaj. Oni i tak skazani są na rozpłynięcie się ich dzieci w genetycznej mieszance.

        Jestem tu, w środku mojej Polski, i choć ten fakt mojego zaistnienia na tej ziemi niczego nie zmieni w biegu historii, to mam poczucie sensu życia, współodczuwania losów z moimi rodakami. Nie wiem, jak mogłam tyle lat zmarnować, czekając nie wiadomo na co. Teraz na nic nie czekam, jestem tu, gdzie powinnam być. Zamienilam 200 m kw. na 40 i jest fajnie. Pijaczek na ławeczce przed moim blokiem, uprzejmie prosząc o datek na piwo, jest moim polskim pijaczkiem, a nie Murzynem na dragach, lubię go. Jest mój, swojski. I tak jest z wieloma ludźmi, z którymi się spotykam, o zupełnie innych poglądach.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

        Wreszcie nie czekam, aż coś się stanie w Polsce, że będzie można uzasadnić sens pozostania w Kanadzie, np. że będzie wojna atomowa. To wyparuję, szczęśliwa, a ci nieszczęśliwi w Kanadzie wciąż będą szukać uzasadnienia, że jeszcze trochę trzeba poczekać, poczekać, zobaczyć, ocenić, może będzie armagedon i lepiej zostać, bo jest inflacja, groźba wojny atomowej, gospodarka siada.

        Takich mam znajomych, co do mnie wydzwaniają, czekając bym im powiedziała, „nie przyjeżdżajcie”. Chcieliby wrócić, ale się boją. Planują powrót od wielu lat, ale nie mogą się zdecydować. Do końca życia będą w zawieszeniu, w tymczasowości. Współczuję im; w życiu trzeba podejmować decyzje, czekanie to umieranie.

        Jestem wreszcie we właściwym miejscu, nawet jak bomby spadną i będą musiała zwiewać do Kanady (mam schron przeciwatomowy w bloku). Wtedy poczekam i wrócę jak najszybciej tutaj. Czuję taką ulgę, że wreszcie nie czekam na coś. A w sumie to idiotyczne, zacząć wreszcie normalnie żyć w wieku 60+.

Anna w Polsce od 2 lat

•••

Panie Andrzeju,

        We know according to the mainstream commentaries that Canada is a free, democratic country and in Iran a terrible regime of religious fanatics are imposing harsh rules on the society.

        I can’t remember how long daily protests of thousands of women in Teheran are protesting the fundamental law of their country.  The protests are still ongoing and no police or other forces are “calming” the crowds.

        In our capital, Ottawa, just after 2 weeks or so of the truckers protests the democratic(???) government imposed martial law on the country.

        They interfered with my money and my civil liberties.  It is an interesting comparison of the regime and democracy, eh?

Pozdrawiam,

Adam Andronowski

•••

        Próbowałem panie Andrzeju ostro i nigdy w życiu tyle czasu nie spędziłem badając kandydatów. Dzwoniłem nawet do wielu w moim okręgu, googlowalem…itd. Niestety nie ma ani jednego na którego mógłbym zagłosować z czystym sumieniem. Nawet idąc na pewne kompromisy. Ani na burmistrza, tzw. councillor czy trustee.

        Jestem politycznie zaangażowanym osobnikiem ale niestety muszę chyba odpuścić mimo że mnie to gryzie. Bardzo słaba obsada tu gdzie mieszkam. Może za 4 lata ktoś się pojawi (jak doczekamy). Dziękuje za informacje i pana zaangażowanie.

Rafael Tyszler – fb

•••

Dotyczy tekstu o organizacjach polonijnych

        Dziękuję za te przemyślenia. W organizacjach polonijnych potrzeba ludzi, którzy chcą coś robić, a nie tylko być prezesem, dyrektorem, członkiem zarządu i jeszcze nie wiadomo kim, ale być! Młodsi nie mają czasu i ochoty uczestniczyć w naradach, zebraniach, obradach, czekaniu na podjęcie decyzji. Ludzie, obudźcie się! Gdy wymrą 60-90-latkowie, niewiele zostanie, jak po organizacjach, które nie dopuszczały “obcych” do siebie. Sprzedali, podzielili się pieniędzmi i… nic się nie stało Polacy, nic się nie stało. Bea Brz