Schowany głęboko w ogromnej ustawie o infrastrukturze, niedawno podpisanej przez prezydenta Joe Bidena, jest mało zauważalny środek „bezpieczeństwa”, który wejdzie w życie za pięć lat. Wprowadzony  jako łagodne narzędzie zapobiegające jeździe pod wpływem alkoholu, środek ten nakazuje producentom samochodów montować w każdym samochodzie coś, co jest równoznaczne z „wyłącznikiem pojazdu”. Ostrzega były kongresman Bob Barr na łamach https://dailycaller.com/

Urządzenie „bezpieczeństwa” ma „biernie monitorować zachowanie kierowcy pojazdu silnikowego, aby dokładnie określić, czy kierowca może być pod wpływem”.

Użycie słowa „biernie” sugeruje, że system będzie zawsze włączony. System musi łączyć się z elementami sterującymi pojazdu, aby wyłączyć pojazd albo przed jazdą, albo w trakcie, gdy wykryte zostanie odpowienia sytuacja a także będzie to system „otwarty” , co oznacza, że ​​autoryzowane (lub nieautoryzowane) osoby trzecie mogą w dowolnym momencie uzyskać zdalny dostęp do danych systemu.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Brak  kontroli nad własnym pojazdem stwarza liczne i niezwykle poważne problemy z bezpieczeństwem; kwestie, te powinny być oczywiste dla członków Kongresu przed głosowaniem nad tym środkiem.

Wybór, czy pojazdem może kierować dana osoba, czy nie – w przypadku pojazdów zbudowanych po 2026 r. – będzie spoczywał w rękach algorytmu, nad którym właściciel lub kierowca samochodu nie ma wiedzy ani kontroli.

Jak na ironię, a może celowo, w przepisach nie ma również szczegółowych informacji o tym , kto miałby dostęp do danych gromadzonych i przechowywanych przez system. Czy może być używany przez policję i czy mogą uzyskać dostęp do tych informacji bez nakazu sądowego? A co z towarzystwami ubezpieczeniowymi, które chcą wiedzieć, z jaką częstotliwością jeżdżą ich klienci po wypiciu alkoholu, nawet jeśli był on poniżej dopuszczalnego limitu?

Dodanie do samochodów tego, obowiązkowego, rządowego „wyłącznika awaryjnego”  jest pogwałceniem  konstytucyjnych praw