Po incydencie w Przewodowie ruszyła lawina emocji. A emocje nie służą myśleniu. Osadźmy ten odprysk wojny w szerszym, światowym kontekście – żeby zrozumieć. Pomoże nam w tym dwóch chińskich pułkowników i jeden amerykański generał.
Po incydencie w Przewodowie wojna znowu wtargnęła do naszych głów i uruchomiła lawinę emocji. Ale emocje nie służą ani wojnie, ani polityce, ani naszemu logicznemu myśleniu. Ale nie będę pisał o Przewodowie.
W tekście poniżej, chociaż miałem dziś pisać o Polsce, udajmy się w inny świat. W świat chińskiego rozumienia wojny. Pomoże to nam poznać szerszy kontekst obecnego rosyjsko-ukraińskiego konfliktu. Nadchodzącej wojny Stanów Zjednoczonych i Chin. Wojny o nowy porządek świata i przywództwo. Nie unikniemy udziału w niej, choćbyśmy nie chcieli.
Udajmy się w ten świat z dwoma pułkownikami Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej i jednym amerykańskim generałem. Chińscy pułkownicy, Qiao Liang i Wang Xiangsui, napisali w roku 1999 podręcznik dla kadr wojska i państwa pt. Nieograniczone działania wojenne. Generał Spalding, którego już znamy z książki: Niewidzialna Wojna (zdarzyło mi się o niej wspomnieć przy okazji cyklu amerykańskiego), przeczytał ich podręcznik. Najpierw, przed 20 laty trochę bezrefleksyjnie, jak przyznaje, a potem już w pełni świadomie, obserwując chińską aktywność w świecie. Przerażająco zgodną z twierdzeniami i wskazaniami Lianga i Xiangsui.
Nie będę tu streszczał książki, sami przeczytajcie. Nie sugerujcie się tylko wezwaniem Jacka Bartosiaka z obwoluty: „Jeśli chcesz się dowiedzieć, dlaczego Amerykanie zostali zmuszeni do pivotu (!-JAK) na Pacyfik, musisz przeczytać tę książkę.” Nie chcę się tu znęcać, ale Jacek Bartosiak w dniu pisania powyższych słów, jeszcze tej książki nie przeczytał Zresztą, moją ocenę ”płaskiego” sposobu myślenia Jacka Bartosiaka już kiedyś przedstawiłem.
Książka, ta chińska, jak i omówienie jej generała Spaldinga, dotyczy zupełnie czegoś innego. Dotyczy pojmowania zglobalizowanego świata i jego sposobu podboju przez Chińską Republikę Ludową, której najwyższą władzą jest Komunistyczna Partia Chin, a jej zbrojnym ramieniem Chińska Armia Ludowo-Wyzwoleńcza.
Od ponad 20 lat, piszą o tym wprost chińscy pułkownicy, celem Chin jest zdobycie kontroli nad światem. Po to, by służył interesom komunistycznych Chin. Rozróżnianie na wojnę i pokój, na środki cywilne i wojskowe, na neutralne narzędzia i broń, nie ma najmniejszego sensu. Wszystko może być bronią i wszystkie środki są dozwolone.
Jaki jest najprostszy sposób na pokonanie Stanów Zjednoczonych? Należy zabijać ich szeregowych żołnierzy. Teoretycznie bez znaczenia dla militarnego przebiegu wojny. Po to, aby społeczeństwo amerykańskie, karmione przez media codziennym widokiem trupów, powiedziało: dość, nie chcemy, żeby dalej ginęli nasi chłopcy! I wymusiło wycofanie Amerykanów z wojny, niezależnie od sensu jej trwania i rezultatu. Znamy to od czasu Wietnamu.
Przesadna i niezrozumiała – zdaniem chińskich pułkowników – amerykańska troska o życie każdego żołnierza, powoduje nadmierny i nieuzasadniony wzrost kosztów prowadzenia wojny. I stanowi słabość Ameryki w chińskim widzeniu wojny.
Nie wyobrażajmy sobie zatem, wyciągając polskie wnioski, że to Amerykanie będą za nas walczyć i ginąć. Ale pamiętajmy, że dzielne narody, których walka jest zgodna z interesem amerykańskim w świecie, mogą liczyć na ogromną pomoc amerykańską. Co właśnie obserwujemy na przykładzie Ukrainy.
Inne sposoby, o których nawet nie myślimy w kategoriach broni, jak nowe technologie, organizacje międzynarodowe typu ONZ lub WHO i historia z Covid-19, wewnętrzny porządek społeczny, poznacie dzięki książce generała Spaldinga. Jednak Autor, już podlegający poprawności politycznej, prawie nie dotyka spraw fundamentalnych, koncentrując się na technice. (Political correctness z pewnością jest już w arsenale chińskich narzędzi wojennych.)
Z Wojny bez zasad dowiadujemy się, że Chińczycy wiedzą jak pokonać Stany Zjednoczone i podporządkować sobie świat. Zmusić go do służenia chińskim interesom.
Po pierwsze, Stany Zjednoczone mogą się pokonać jedynie same, od wewnątrz. Ale wszelkie chińskie działania zbrojne, czyli każde, na przykład na Tik Toku, będą ten proces wspierać. To samopokonanie się USA będzie polegać na odrzuceniu amerykańskich wartości (credo), wynikających z wolności, jaką każdego człowieka obdarzył Pan Bóg. Wartości, z których wynika wprost amerykańska konstytucja i które zbudowały potęgę Ameryki. I na przyjęciu przez Amerykanów chińskiego systemu myślenia o państwie, człowieku i świecie.
Po drugie, Chiny muszą przekonać świat, że powinien on, dla własnego dobra, wybierać pomiędzy odchodzącym światem przestarzałych wartości (USA), który i tak upadnie, a nowoczesnym światem jutra, którego awangardą i niekwestionowanym liderem są komunistyczne Chiny. Chiny z nadwyżkami pieniędzy versus zadłużone Stany Zjednoczone. Wybierajcie! No dobrze, a jak my Polacy mamy się w tym wszystkim odnaleźć? I dlaczego zaczynając od odprysku rosyjsko-ukraińskiej wojny, jaki wylądował w Przewodowie, mamy myśleć o chińskim rozumieniu wojny? Właśnie dlatego, że Chińczycy już ją traktują jako element swojej wojny o panowanie nad światem.
Zachwyceni chińskim skokiem, rozwojem ich technologii i światowym awansem, możemy oczywiście wybrać chiński model państwa i społeczeństwa. Skuteczniejszy od rosyjskiego, bo poparty sukcesem ekonomicznym. Wszyscy możemy stać się nowoczesnymi niewolnikami. Z super gadżetami kontrolującymi nasze działania, zachowania i myśli. W imię postępu.
Ten komunistyczny chiński model, poparty przez WHO i nasze Ministerstwo Zdrowia, model centralnie zarządzanej kontroli społecznej i aresztu domowego, już daliśmy sobie narzucić na wiosnę 2020 roku. Na szczęście chwilowo. Nie zastosowała go prawie połowa stanów USA i… Republika Chińska (Tajwan).
Jeżeli chcemy zachować wolność i inne chrześcijańskie wartości, to odrzućmy irracjonalne oburzenie na Stany Zjednoczone. Za wszystkie krzywdy tego świata. Odpowiedzialność, jaką je obarczają lewacy i zaślepieni ultra prawicowcy, jest jedną z broni w chińskim arsenale wojennym. Zapożyczoną z sowieckiego magazynu.
Odrzućmy żądanie utrzymania naszej niepodległości, pokoju na świecie i dobrobytu za darmo. Ba, bez jakichkolwiek ofiar z naszej strony. Wymagajmy jednego – utrzymania chrześcijańskich zasad zapisanych w amerykańskiej konstytucji. Wewnątrz i na zewnątrz USA. Ale tego też wymagajmy od siebie.
Świat względnej wolności w jakim obecnie żyjemy, po wiekach niewolnictwa i bezwzględnego wyzysku, nie jest stanem wynikającym z prawideł darwinizmu. My, wolne wewnętrznie dzieci boże, wolnością w sferze społecznej możemy się cieszyć dzięki zastosowaniu i przestrzeganiu Dekalogu w życiu prywatnym i społecznym. Trwałe odejście od Niego, zwłaszcza odejście systemowe, zakończy się upadkiem naszej wolności. Chińscy komuniści w dążeniu do panowania nad światem też odwołują się do swoich tradycyjnych zasad, do Konfucjusza i Sun Tzu … i do Marksa. I stosują je obecnie, dodatkowo wykorzystując rozwój nowych technologii. Po to, by zniewolić wszystkich. Najpierw wszystkich Chińczyków, po Hongkongu również tych z Tajwanu, a potem nas.
Zanim zatem za tydzień napiszę o Polsce i o możliwościach jej naprawy, zastanówcie się czy upadek Ameryki, Wolnego Świata (nie mówię o świecie wynaturzonych dewiacji), upadek Ukrainy i zwycięstwo Rosji, i Chin, na pewno leży w naszym narodowym interesie. I służy naszej polskiej wolności.
Jan Azja Kowalski https://abcniepodleglosc.pl/