Przyznam szczerze, że do niedawna książki Doktora Seussa kojarzyłam z lekturą dla ludzi bardzo młodych i myślałam, że obie z córką mamy już ich etap za sobą. Aż tu nagle, jedna krótka wizyta w pokoju zaprzyjaźnionej dziewczynki, w czasie tegorocznej wizyty w Polsce, i rzut oka na jej półkę z książkami, sprawiły, że wszystko się zmieniło. Wyszłyśmy z córką z pokoju ze stosem nieznanych dotąd książek Doktora i natychmiast się za nie zabrałyśmy. Po czym zrobiłam listę zakupów i po powrocie do Kanady udało mi się dostać 4 książki, dwóch szukam dalej. Każda ze zdobytych czterech okazała się balsamem na serce i koncentratem przygody intelektualnej. Na dodatek, z obrazkami będącymi radością dla duszy, coraz częściej otoczonej zewsząd brzydkimi ilustracjami w stylu clip-art. Książki o tym, jak Grinch ukradł Boże Narodzenie, o “niesamowitych miejscach, które na nas czekają”, o tym jak “miałem problemy usiłując się dostać do Solla Sollew”, czy “Bitwa o masło” zawierają głębokie przemyślenia, które mogą być cenne dla czytelnika w każdym wieku.
Dr Seuss piętnuje głupotę i zło. Robi to z talentem, wręcz genialnie (piszę w czasie teraźniejszym, bo, mimo że autor już od nas odszedł, książki żyją). Jego pełne mądrości refleksje mają to do siebie, że trafiają w samo sedno. Na dodatek, wzmocnione są ilustracjami, których nie da się zapomnieć. Na dodatek, te książki mobilizują do myślenia. Samodzielnego. Czyli takiego, do jakiego dzieci zaczyna się w naszych czasach zniechęcać. Można nawet powiedzieć, że zaczyna ono być dzieciom zabraniane. Dlatego książki Doktora Seussa, na których nauczyło się już czytać kilka pokoleń, są bezcenne.
Dr Seuss po prostu dobrze robił swoją robotę. Tak dobrze, że Ci, którym jest ona nie w smak, urządzili mu kilka lat temu, w jego własnej ojczyźnie, szeroko zakrojoną akcję w stylu “huzia na Józia”. Która zresztą pewnie w niczym jego twórczości nie zaszkodzi, a popularności już dodała (według haseł towarzyszących tamtej akcji, jego książki miały zniknąć ze wszystkich półek).
Przypuszczam, że wśród licznych rzesz tych, którzy cenią jego twórczość, każdy podziwia w niej coś innego. Ma ona tyle zalet, że jest co wybierać. Osobiście chyba najbardziej lubię jego książki za ich ciepły, “ludzki” styl, pozbawiony napuszenia, który w połączeniu z tonami nieprzeciętnego humoru sprawia, że książki te stanowią balsam na każdy mały, zły humorek. Może dlatego, że pomagają wyrabiać dystans do wielu rzeczy, a inne z nich zobaczyć takimi, jakimi naprawdę są.