Jedne seniory zamknęły drugim seniorom drzwi przed nosem na zasuwkę od wewnątrz i ich nie wpuściły do środka. A potem mówiły, że nie zamknęły. Przyparte do muru, przez świadków tych nie wpuszczonych powiedziały, że pan Zyzio im kazał nie wpuszczać. Kim jest pan Zyzio tego nie wie nikt. Ale ani pan Zyzio, ani seniory nie mają mocy decydowania o otwieraniu i zamykaniu – nawet nie na zasuwkę. Mocy nie mają w teorii, bo w praktyce mają moc sprawczą, i przekręcić zasuwkę umieją, po czym chichrać się w kułak też umieją. A chichrają się, bo zostawili tamtych innych stojących na mrozie. Potem te seniory co zamknęły drzwi mówiły, że było otwarte, choć ino zamknięte na skobelek, a potem, że wpuszczać nie było wolno nawet bez pana Zyzia, bo jeszcze nie nadszedł czas. I tak wkoło, i tak na okrągło przez calutkie dwie godziny.
Co wiadomo? To co na początku, że jedna grupa została na zewnątrz, bo inna grupa postanowiła ich wykluczyć zostawiając za zamkniętymi drzwiami. Zrobili to z czystej złośliwości – a ile mieli przy tym radochy! Nie wszyscy. Wiemy, że nie wszyscy. Ale niektórzy. Ci niektórzy pomnożeni przez biernych i obojętnych doprowadzili do takiego obrotu sprawy. Nie, to nie kabaret. Nie, to nie dosłownie z życia wzięte, ale blisko. Coś na rzeczy jest. I to przecież nie o seniorów chodzi, a raczej o takich obecnych wzdłuż i wszerz aktywnych głupków. Ci są najgorsi. Szczególnie w grupach, które nie wypracowały sobie jeszcze dojrzałości dawania sobie rady z aktywnymi krzykaczami powodującymi konflikty i scysje. Może wystarczyło w tej opisanej wyżej, iście kabaretowej sytuacji (choć nie do śmiechu) od samego początku wyraźnie nakreślić, z powagą i niepodważalnym autorytetem kto decyduje? Jak tego zabrakło, to niektórym strzeliła woda sodowa do łba, i myśleli, że rządzą bo mają władzę do skobelka na drzwiach.
Tak często jest, że jak nie ma przez jakiś czas kontroli („kota”) nad podwładnymi lub podopiecznymi („myszami”), to następuje lekceważenie reguł, obowiązków itp.
Byłoby śmieszne, gdyby nie było prawdziwe. Tak dla załagodzenia sprawy napiszę, że prawie prawdziwe. Kota nie ma, myszy harcują to podobne przysłowie do innych opisujących rozpasanie ponad przyjęty stan. Innym przykładem jest ‘dasz palec, a chcą całą rękę’. A z drugiej strony, cóż by to było za życie bez harcowania ponad miarę? Wiele zmian, na pewno rewolucyjnych, to wychodzenie poza utarte reguły. Niekoniecznie musi to przebiegać w tak jaskrawo głupi sposób jak opisany na początku. Jakże często jednak bez bacznego oka trudno nam stosować reguły wobec bliźnich. Dlatego też powinniśmy dążyć do bycia dobrym, bez względu na wszystko. Gdyby w tej grupie tych złośliwych cepów, którzy pozostawili na mrozie inną grupę, tylko dlatego, że mieli dostęp do zasuwy drzwi, znalazł się jeden sprawiedliwy, to by do tego nie doszło. A tak jeden baran, powiódł całe inne stado baranów, nie zważając na konsekwencje. Mieli radochę przez kilka chwil jak obserwowali tych dobijających się do drzwi. Na dłuższy dystans to oni zostaną wykluczeni przez tego, do którego należą drzwi – nie tylko skobelek.
A jak zostaną wykluczeni, to będą uważać, że ktoś ich dyskryminuje, bo nie są w stanie nawet powiązać przyczyny ze skutkiem. Jedyne co mogą to przekręcić skobel, nie rozumiejąc nawet jaka jest jego moc.
MichalinkaToronto@gmail.com