Ksiądz prałat Jerzy Karbownik to dobrze znany w Skarżysku Kamiennej, kustosz tamtejszego Sanktuarium Matki Bożej Ostrobramskiej, ale również niesamowity społecznik. Ksiądz Prałat bawił właśnie z wizytą u nas tutaj w Kanadzie, a kiedyś w Polsce wiele razy pomagał tutejszemu chórowi Stokrotki.
Ks. Jerzy Karbownik: Witam Pana bardzo serdecznie. Oczywiście to, co Pan powiedział na mój temat możnaby skwitować takim jednym zdaniem; robię co mogę, a ludzie ze mną co chcą. Tak to mniej więcej wygląda.
Jestem tutaj w Kanadzie ponad 20 – 30 raz. Jestem tutaj dlatego, że pracuję, jak pan wspomniał w Skarżysku Kamiennej, to jest diecezja w tej chwili radomska, a kiedy zaczynałem pracę, to była diecezja sandomierska. W 92 roku w wyniku podziału powstała ta diecezja radomska z diecezji sandomierskiej i pierwszym biskupem diecezji radomskiej, wcześniej sandomierskiej, został biskup Edward Materski.
To jest biskup, który ma korzenie z Wileńszczyzny. On urodził się w Wilnie i modlił się w Wilnie, tam, jako bodajże trzyletnie dziecko był na koronacji obrazu Matki Bożej w Wilnie, kiedy ojciec, jak opowiadał, trzymał go na ramionach.
Więc to były czasy, kiedy ludzie, którzy pochodzili jeszcze z Wileńszczyzny i przyszli do niego i powiedzieli, podobnie jak księdzu biskupowi Matka Boża Ostrobramska jest bardzo bliska, tak samo i nam. Razem modliliśmy się przy Matce Bożej Ostrobramskiej, później przyszły czasy historyczne, kiedy trzeba było uciekać z Wilna, bo prześladowania Polaków i tak dalej. I ci Polacy, którzy tam mieszkali zabrali, jeden łyżkę, drugi miskę, czy jakieś tam jeszcze pamiątki.
Ale wszyscy zabrali wielką miłość do Matki Bożej Ostrobramskiej, wielką miłość do Matki Bożej Miłosierdzia. I właśnie ci ludzie zwrócili się do księdza biskupa; chcielibyśmy na starsze lata, tak jak za młodu, modlić się przed Matką Bożą Ostrobramską.
Wtedy ksiądz biskup podjął myśl, abyśmy u stóp Gór Świętokrzyskich, kiedy niedaleko jest Święty Krzyż, wybudowali wierną replikę Ostrej Bramy z Wilna.
Dzisiaj z perspektywy czasu widzę, że to był strzał w dziesiątkę. To były czasy, kiedy jeszcze nie można było dojechać do Wilna, kiedy nie można było przyjechać do Matki Bożej Ostrobramskiej, na Wileńszczyznę. I kiedy ksiądz biskup pojechał z grupą księży autokarami do Ostrej Bramy, a bywał wcześniej w Wilnie na uroczystościach, ale stał w tłumie jako zwykły człowiek, nie jako ksiądz, nie jako biskup, bo nie było wolno tego czynić. I kiedy pojechał właśnie do Ostrej Bramy, kiedy tam rozpoczął Mszę świętą w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego, nagle ścisnęło gardło. Zaczął płakać, że po tylu latach udało mu się przyjść, wrócić do Matki Bożej Ostrobramskiej.
I dlatego właśnie odpowiadając na zapotrzebowanie tamtych ludzi, zdecydowaliśmy, że powstanie wierna replika Ostrej Bramy.
Wtedy ksiądz biskup powiedział, jedź do Wilna, zobacz, jak to wygląda. Pojechałem z architektami, zobaczyliśmy, obejrzeliśmy i podjęliśmy decyzję właśnie wybudowania wiernej repliki Ostrej Bramy.
Rozpoczęliśmy w 1988, a już 22 października 1989 roku była pierwsza Msza święta w kaplicy Matki Bożej Ostrobramskiej.
Wtedy został namalowany obraz także przez byłą wilniankę, która studiowała na Uniwersytecie Batorego, panią Izabelę Borowską. I ten obraz został umieszczony właśnie w kaplicy Matki Bożej, która jest wierną repliką.
Pamiętam, że kiedy rozpoczynaliśmy działalność tego sanktuarium, przyjechał wtedy do nas z Wilna ksiądz biskup Tadeusz Kondrusiewicz. Kiedy stanął, powiedział w ten sposób No, gdyby zamrożono mnie w Wilnie i tutaj by mnie odmrożono, to na pierwszy rzut oka nie wiedziałbym, że jestem w Skarżysku. Bym był przekonany, że nadal jestem w Wilnie.
22-go października była sprawowana pierwsza Msza święta. Proszę pamiętać, że było to również w kolejną rocznicę rozpoczęcia pontyfikatu przez świętego Jana Pawła II. Jan Paweł II rozpoczynał swój pontyfikat sławnymi słowami Nie lękajcie się, otwórzcie, otwórzcie drzwi Chrystusowi!
Był wtedy też tego wieczoru pierwszy apel. I od tamtej chwili przebywali ludzie, którzy kochali Matkę Bożą Ostrobramską, bo przecież tu i ówdzie są różne koła po dzień dzisiejszy miłośników Wilna, Wileńszczyzny, a to się również łączy właśnie z miłością do Matki Bożej Ostrobramskiej. Tak że ci pielgrzymi często przybywali i kult Matki Bożej Ostrobramskiej rozwija się po dzień dzisiejszy.
Tam, proszę Pana, przybywali wielcy Polacy, prezydenci Rzeczypospolitej, byli premierzy z panem Olszewskim na czele, bo przecież musimy pamiętać, że sanktuarium Matki Bożej Ostrobramskiej to nie tylko kult Matki Bożej, ale kiedy przyjeżdżają tam pielgrzymki, to również to sanktuarium staje się nauczycielką historii, bo tam uczymy o związkach Wilna z Polską, tam mówimy o wielkich Polakach. Mickiewicz, Słowacki, byli związani z Wileńszczyzną, czy też mówimy o wielkich świętych. Kazimierz, Faustyna, bo przecież wiemy, że obraz Jezusa Miłosiernego namalowany został po raz pierwszy w Wilnie.
Dalej, jeżeli mówimy o Ostrej Bramie, to mówimy właśnie o wielkim naszym marszałku Piłsudskim, którego serce spoczywa na Wileńszczyźnie. Jest to też nauczycielka historii dla tych młodych pokoleń.
Ja, kiedy ksiądz biskup powiedział mi, że będziemy budować sanktuarium Matki Bożej Ostrobramskiej, moja parafia, liczy gdzieś około czterech tysięcy, ja wiedziałem, że nie jestem w stanie wybudować tego sanktuarium z moimi ludźmi, z moimi parafianami i dlatego udałem się szukać pomocy za granicą.
A więc najpierw były Niemcy, była Anglia i tutaj był taki człowiek, nazywał się Paul, który mieszkał w Toronto. I on był bardzo pobożny, zaczął przynosić różne ofiary. No i ja potem tu przyjechałem. Zacząłem też mówić o tym sanktuarium, spotykać się z przedstawicielami Wileńszczyzny, ludźmi, którzy byli na Wileńszczyźnie. I widziałem tą wielką miłość tych ludzi do Matki Bożej Miłosierdzia, oni jak się spotykali, otwierali portfele, składali mi ofiary na to, żebym budował to sanktuarium Matki Bożej Ostrobramskiej, żebym szerzył kult Matki Bożej Miłosierdzia. I było na wielką skalę. Było widać tą wielką miłość tych ludzi.
Potem wielu z nich przyjeżdżało do Skarżyska, bo nie bardzo też jeszcze mogli pojechać na Litwę. I byli wdzięczni. Ja w czasie tych moich podróży, przywiozłem stąd około trzech tysięcy WOTów, różnych, które ludzie dawali, żebym powiesił przy Matce Bożej w podziękowaniu za ich życie, które było różne, takie tułacze, że Matka Boża się nimi opiekowała.
Byłem w kontakcie bardzo bliskim z prezydentem Sabbatem i z prezydentem Kaczorowskim byłem w wielkiej przyjaźni, bo przecież prezydent Kaczorowski był także na koronacji obrazu Matki Bożej w Skarżysku-Kamiennej. Kult się rozwijał, coraz więcej pielgrzymów przybywało. To było piękne. Siłę roboczą dali moi parafianie, natomiast materiały i zdobyte ofiary na to złożyła Polonia. I dlatego jestem ogromnie wdzięczny Polonii właśnie tutaj w Kanadzie, i w Stanach; emigracji, w Anglii i w Niemczech za to, że mi pomagali.
Dlatego proszę pana o jeszcze, jak pan wspomniał tutaj, byłem w wielkim kontakcie z panem Kazimierzem Chrapką, z chórem Stokrotki, który przybywał wielokrotnie do Polski i robili bardzo dobrą robotę, proszę pana, te dzieciaki śpiewały, „Daleko, daleko, daleko jest mój dom rodzinny, mój kraj” i tak dalej, to ludziom wyciskało łzy.
A pan Chrapka jeżdżąc z tymi ludźmi pokazywał młodemu pokoleniu historię Polski, pokazywał ziemie ich rodziców. To było bardzo budujące.
Chór Stokrotki, był też na koronacji obrazu Matki Bożej Miłosierdzia.
Matka Boża Ostrobramska to Matka Boża Miłosierdzia, a więc ucząc się od Matki Bożej Miłosierdzia, zaczęliśmy również okazywać miłosierdzie potrzebującym.
Otworzyliśmy dom dla bezdomnych, w którym do tej pory nocuje kilkadziesiąt osób. Następnie, proszę Pana, rozpoczęliśmy rozdawanie posiłków dla ludzi, którzy nie radzili sobie w obecnej sytuacji, nie radzą sobie po dzień dzisiejszy. I następnie, proszę pana, zaczęliśmy okazywać również miłosierdzie w sensie takim, że to ludzie przychodzą jak do polowego szpitala, jakby to powiedział Ojciec Święty Franciszek, że są okaleczeni i duchowo, i materialnie i potrzebują takiego, i takiego wsparcia. To wprowadziliśmy spowiedź rano od godziny siódmej do wpół do dziewiątej, w południe od godziny jedenastej do trzynastej, wieczorem od szesnastej do dziewiętnastej. I ludzie przychodzą, przez co chcieliśmy pokazać, że Pan Bóg nie męczy się miłosierdziem. To jest raz. A po drugie nie ma takiej drogi w życiu, w której nie można by było wrócić.
Jak patrzę z perspektywy czasu, to miało różne początki. Ci ludzie bezdomni, ci ludzie często z marginesu, oni przychodzili i kradli mi w tym kościele, albo dewastowali. Ale potem zaczęli się przekonywać, że podchodzimy do nich z sercem, z miłością. I ci ludzie dzisiaj, jak trzeba zrobić porządki przed kościołem, a zwłaszcza kiedy jest zima, to wtedy odśnieżają, żeby ludzie mogli przyjść, czyli czegoś się nauczyli. Jakiejś tam powiedzmy sobie, może mniejszej wrogości w nastawieniu do życia? Spojrzenia na drugiego człowieka z życzliwością i z miłością.
Tak to wygląda dzisiaj. To sanktuarium rozwija się dzisiaj, prowadzimy działalność charytatywną na bardzo szeroką skalę. Były czasy pandemii w Polsce, myśmy z pomocą wojsk terytorialnych, rozwozili, proszę pana, po całym mieście sporo posiłków dla ludzi starszych, którzy nie mogli przychodzić po pomoc.
Potem przyszła, Ukraina. Sąsiedzi z Ukrainy. Myśmy wysłali w ubiegłym roku 14 tysięcy paczek dla Ukrainy, to były paczki dla dzieci, paczki żywnościowe i paczki chemiczne. Tak to się rozkładało. Rozdaliśmy na Boże Narodzenie ponad 100 ciepłych kurtek. W sanktuarium mieliśmy przez trzy miesiące 18 osób, jedenaście kobiet i siedmioro dzieci. To jest właśnie taka pomoc, jaka była okazywana, ta pomoc jest potrzebna, ta działalność charytatywna jest potrzebna, bo dzisiaj też w Polsce jest sytuacja trudna i też są ludzie, którzy potrzebują wsparcia coraz bardziej. Wydaje mi się, że ludziom zaczyna brakować pieniędzy.
Chcielibyśmy te dzieła miłosierdzia dalej jakoś okazywać. Stąd te moje przyjazdy tutaj. One są przede wszystkim spotkaniami z ludźmi, którzy są zaprzyjaźnieni z sanktuarium. Są piękne spotkania, jest to z mojej strony jakieś słowo podziękowania tym ludziom za ich życzliwość i pomoc. A jednocześnie z drugiej strony, oni też przekazują pomoc, dzięki nim my możemy pomagać innym.
– Ksiądz mówił, że zaczęło się to w czasach, kiedy do Wilna nie można było tak łatwo pojechać. Dzisiaj można pojechać do Wilna, odwiedzić, stanąć przed obrazem. Czy ta siła oddziaływania sanktuarium jest teraz w pewnym sensie mniejsza? Nie odczuwa tego ksiądz prałat? Czy jednak powstał w Polsce nowy ośrodek duchowy?
– Myślę, że powstał nowy ośrodek duchowy. Proszę pana, bardzo często ludzie, którzy jadą do Wilna do Ostrej Bramy albo rozpoczynają podróż w Skarżysku; przyjeżdżają, by się pomodlić, albo przyjeżdżają na koniec. Nie jest jakaś taka konfrontacja, to, że dzisiaj jest większa możliwość wyjazdu do Wilna nie zmniejszyło – może to brzydkie słowo – popularności sanktuarium. Jest u mnie niemalże co roku Telewizja Trwam. Są transmisje z tego, ludzie znają, przyjeżdżają. Przy tym sanktuarium mają możliwość też zatrzymania się, dłuższego modlenia się.
Dwudziestego drugiego października 89 roku rozpoczął się apel i te apele są po dzień dzisiejszy, codziennie. Myślę, że to chyba są dwa miejsca w Polsce, gdzie jest codziennie apel, ta modlitwa wieczorna; to jest Jasna Góra, pod Ostrą Bramą na pewno jest dużo mniej ludzi, ale zawsze te apele są i zawsze przy Matce Bożej jesteśmy. Każdy może mieć możliwość połączenia się, ponieważ są kamery i można w każdej chwili wejść na ostrobramska.pl. Z kamery można widzieć bramę i kościół.
– Mówimy o ośrodku duchowym, mówimy o pomocy charytatywnej. Ale jak to jest z sytuacją Kościoła w Polsce? Jak jest z młodzieżą? Czy młodzież się garnie do tego rodzaju wielbienia Matki Bożej?
– Zanim na to pytanie postaram się odpowiedzieć, powiem, że jeszcze się zdarzyły dwa wielkie wydarzenia, bo obraz zostaje ukoronowany. To młode sanktuarium, a jednak już został koronowany koronami papieskim. To tylko dlatego, że kult się szerzy.
No, a potem występując właśnie do ojca świętego Franciszka, bo korony pobłogosławił jeszcze św. Jan Paweł II, a koronacja była w roku jego śmierci.
Zwróciliśmy się do ojca świętego Franciszka, przedstawiając mu, że w tym sanktuarium na szeroką skalę prowadzone jest dzieło miłosierdzia i duchowe, bo tam jest adoracja Najświętszego Sakramentu codziennie itd. i materialne. I prosiliśmy, czy papież mógłby ogłosić to sanktuarium, kościół bazyliką mniejszą.
I tak się też stało, że właśnie ojciec święty Franciszek ogłosił nasz Kościół bazyliką mniejszą. Więc to są te dwa takie wielkie wydarzenia.
Myślę, że jestem jedynym proboszczem na świecie, który rozpoczął budowę i doczekał, że kościół nazywa się bazyliką. To jest naprawdę takie niesamowite. Nam Pan Bóg to jakoś wynagrodził w ten sposób.
– Ale wróćmy do tej młodzieży.
– Więc tak, na pewno pandemia przyspieszyła proces laicyzacji. Przez to, że były ograniczenia ludzie nie chodzili do kościoła.
– U nas tutaj zamknięto kościoły.
– U nas też próbowano, żeby 5 ludzi w kościele, było i tak dalej. Robiliśmy, co mogliśmy, ale to, spowodowało na pewno – ja przed pandemią miałem około 1800 ludzi w kościele na 4 tysiące gdzieś z hakiem ludzi w parafii, a dzisiaj jak mam 1200 to się cieszę. Mówi pan o młodzieży…
Są to czasy na pewno trudne dla Kościoła, i dla młodzieży. Są czasy, kiedy wypływają na zewnątrz, te różne grzechy popełniane przez ludzi Kościoła. Wiadomo, że w dużej mierze jest to przesadzone, ale nie da się ukryć, że też takie grzechy były.
To jest taka rzecz, że w lesie, jak upada jedno drzewo, to jest wielki huk. No i tak się też akurat dzieje w tym momencie.
Jest taka też nagonka, bym powiedział, jest masa różnych negatywnych obrazów o Kościele. Nie ma dzisiaj jakichś nowych grzechów. Zawsze były te same od początku świata. Oczywiście, zmienia się świat. To co, jak byłem młody, było wstydliwe, co człowiek, jak popełnił jakiś grzech, to się wstydził, to dzisiaj się często to lansuje.
Odchodzi się od norm, odchodzi się od norm chrześcijańskich, Dekalogu, i chwali się to, co jest niemoralne. I to idzie w kierunku deprawacji młodych ludzi. Trzeba też powiedzieć, że owszem, ubolewamy nad tym, że tej młodzieży jest mniej w Kościele, ale też trzeba zauważyć, że są piękne oazy Kościoła domowego. Ja również mam swoje lata, a jednak co roku wybieram się na pieszą pielgrzymkę i idę. Bo moi koledzy żyjący w małżeństwie mają większe trudności i problemy. Dlatego ja chcę iść z różańcem w ręku, modlić się za nich. Wiem, że na piełgrzymkach jest dużo młodzieży, są rekolekcje dla młodzieży, są też przy ołtarzu ministranci i jeszcze są schole. Nie można powiedzieć, że nie ma tej młodzieży. Jest ich może mniej w Kościele.
Proszę pana, jesteśmy w domu, w rodzinie, w której ja tu jestem, proszę pana, i to jest oczywiście ojciec, mama, jest teściowa czy babcia, dwoje dzieci. 29 lat ma chłopak, dwadzieścia pięć ma dziewczyna. I proszę pana, oni codziennie wieczorem klękają do różańca. Ja też z nimi się modlę. I codziennie wieczorem śpiewany jest apel.
Widać tą atmosferę rodzinną, no ale wychowana jest ona na Bogu, więc to jest właśnie piękne, co tutaj gospodarz proponuje.
Ja mam też taką rodzinę u siebie w parafii. Młody człowiek ma trójkę dzieci, dość dobrze się mają. Deweloper buduje mieszkania w Krakowie. I on co dzień przyjeżdża do domu.
Mówię, Sławciu, co ty tak przyjeżdżasz, a on mówi, proszę księdza, ja mam, młodą żonę, młode dzieci i ja chcę, żeby one widziały ojca, a żona męża. W niedzielę są w kościele. I to jest, proszę pana, budujące. Dzieci tu, jak widzę, rano jedziemy do kościoła, wstają rano z nami, jadą do kościoła.
– Czyli formacja w rodzinie?
– Tak jest, bo te dzieci, one może nie mają jakiegoś uprzedzenia, ale nie bardzo wiedzą po co mają iść do kościoła. Nie bardzo wiedzą i nie widzą celu, bo ktoś im tego nie przekazał i ktoś im tego nie powiedział.
– Dlatego tu jest pole dla pracy duszpasterskiej w rodzinach, ale też w Kościele.
– Tak to jest, proszę pana, dla nas, kapłanów. Przychodzą czasy wielkiej modlitwy, no i oczywiście wielkiej troski duszpasterskiej, szukania sposobów, żeby Kościół się jakoś odrodził po tej pandemii. Chodzę z wizytą duszpasterską i słyszę, jak ludzie mówią, że jeszcze boją się i jeszcze nie idą do kościoła. Mówię, proszę państwa, wiecie, już nie ma tej dyspensy biskupa. Trzeba być na Mszy świętej itd.
– Przyzwyczailiśmy się, że Kościół może być w smartfonie, przez tę pandemię. Ale przecież były czasy trudniejsze, przecież ludzie żyli z chorobami od pokoleń i jakoś ten Kościół z nimi był w tych chorobach. Była gruźlica, przecież było mnóstwo różnych zagrożeń i ludzie się mniej bali w tamtych czasach, bo właśnie Kościół stał przy nich, a oni stali przy Kościele.
– Myślę, że tutaj Kościół na pewno ma dążenia uderzenia się w piersi, za te zamykane kościoły. Nie wiem, na ile była to presja rządzących, ale mi się wydaje, że gdzież ci ludzie mają szukać wsparcia? Idziemy do Pana Boga, bo szukamy pomocy. Tylko wtedy, kiedy jest nam dobrze, to mamy iść, a wtedy, kiedy jest nieszczególnie, to nie? No to tak się stało, że jakiś lęk był, że daliśmy się chyba wszyscy zastraszyć.
I my w Kościele; my, to znaczy hierarchia Kościoła chyba w wielu wypadkach też zawiodła oczekiwanie wiernych, którzy chcieli iść do kościoła, którzy chcieli się modlić. Ja nie wyrzucam sobie tego, bo zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy, nigdy nie zamknąłem kościoła przed nikim.
– No niestety, myśmy mieli to doświadczenie tutaj. To naprawdę są sceny chwytające za serce, widok ludzi, klęczących przed drzwiami zamkniętego kościoła.
– No właśnie, na pewno tego nie można pochwalać, bo przecież, to są ludzie wierzący, oni mają zaufanie do Pana Boga, szukają pomocy. Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy utrudzeni, umęczeni jesteście, a ja was pokrzepię. Powtarzam, że jako hierarchia w Kościele chyba gdzieś zawiedliśmy. Chociaż nikt za to nie przeprosił jeszcze. Ale mi się wydaje, że trzeba by było powiedzieć, że nie zdaliśmy chyba egzaminu wobec tych ludzi, którzy szukali pomocy u Pana Boga. Wie pan, znamy z historii, że księża zawsze byli tam, gdzie lud i walczył i narażali się z tym ludem. Szli w powstaniach i w różnych i w wojnach, byli przy żołnierzach.
– Cieszy, że ksiądz prałat tak to widzi, bo ja też zawsze mówię, że Kościół był z narodem. Oczywiście Kościół był też czasem przeciwko narodowi. Kościół ma różną historię. Ale myślę, że dzisiaj widać zarodki odrodzenia, że na tym się powinno skupić i właśnie takie miejsca jak Sanktuarium Matki Bożej Ostrobramskiej w Skarżysku Kamiennej to jest to, gdzie można przyjść i zaczerpnąć wody u źródła.
– Kościół jest cały dzień otwarty. Codziennie jest adoracja Najświętszego Sakramentu. Ludzie mi dziękowali, że mogą być cały dzień przy Najświętszym Sakramencie.
– To jest właśnie takie ważne, żeby Kościół był otwarty, żeby w momencie, kiedy człowiek…, bo w końcu wszyscy jesteśmy, połamani, doświadczamy różnych sytuacji życiowych i czasem człowieka Pan Bóg dotyka w nocy albo nad ranem, w różnych sytuacjach i są nawrócenia…
Oczywiście, dostęp do Pana Jezusa Eucharystycznego, do Kościoła powinien być jak najbardziej zabezpieczony. Dzisiaj jest taka możliwość, tłumaczenie się, że tam będą kraść itd. To chyba jednak są różne sposoby. Dobrze, że mamy kamery i tak dalej, gdzie można bezpiecznie wejść, pomodlić się. Zawsze. Święty Jan Paweł II mówił, że nawet ci, którzy nas proszą o pomoc, często nas oszukują. Ale niech tam nas oszuka ktoś cztery razy, a piąty będzie ten, który naprawdę potrzebuje pomocy.
– Księże prałacie, kończąc, chciałbym zapytać, komu tutaj ksiądz by chciał najbardziej podziękować?
– Jak powiadam wielu, wielu ludzi mi pomogło, a już tak w sposób szczególny chciałem tutaj podziękować zwłaszcza na terenie Oshawy. Państwu Stefanii i Aleksandrowi Dulembom. To byli ludzie zamożni, którzy nie mieli dzieci, a którzy byli bardzo otwarci na pomoc drugiemu człowiekowi.
Oni wspierali właśnie i Fundację Reymonta, którą prowadzi pan Kazimierz i inne rzeczy charytatywne, to oni właśnie swój dom, jakieś tam jeszcze przynależności obok tego domu przekazali na Uniwersytet w Oshawie. Natomiast też tam była taka sprawa, że w Polsce jedna szkoła w diecezji tarnowskiej uległa powodzi, zalało ją i tam była potrzebna sala gimnastyczna. Pani Dulembowa przekazała 100 tysięcy dolarów, żeby ta szkoła miała tę salę. I wybudowali i byli ogromnie wdzięczni do końca życia.
Pani Dulembowa wiele funduszy przekazała na Sanktuarium Matki Bożej Ostrobramskiej. To ona ufundowała sukienkę dla Matki Bożej, to dzięki niej powstało centrum Jana Pawła II przy Sanktuarium Matki Bożej Ostrobramskiej, gdzie mogą przebywać pielgrzymi, Mogą się zatrzymać dłużej, mogą skorzystać również z posiłku. To właśnie dzięki jej pomocy.
15 stycznia 2012 roku odeszła do wieczności. Też chciałbym tą drogą poinformować tutaj wielu ludzi, którzy może znali panią Stefanię i podziękować jej za jej wielką życzliwość, bo państwo Dulembowie byli bardzo znani i nieśli bardzo wielką pomoc.
– Jak można pomóc Sanktuarium?
– Więc ja tutaj dziękuję właśnie tym zaprzyjaźnionym księżom; myślę o księżach Michalitach z księdzem Gabrielem na czele z London Tutaj dużo też życzliwości księdza proboszcza Piotra z Oakville, który mi pomaga, czy też ksiądz Michał też mi pomógł ze świętego Stanisława Kostki czy mój rodak, który jest właśnie w St.Catharines. Dziękuję bardzo rodzinie Błędowskich, u których jestem, którzy okazują mi wiele serca, a zwłaszcza pani Agnieszce i panu Sławkowi i dzieciom tutaj bo bardzo mi tutaj pomagają. I dziękuję im za wielką życzliwość i pomoc.
Natomiast, proszę Państwa oczywiście wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób pomagają jestem wdzięczny i dziękuję, natomiast wszystkim, którzy chcieliby pomóc to jest możliwość złożenia ofiary na konto w Banku św. Kazimierza i św. Stanisława numer konta 56545 – Donation fot Sanct. Matki Boskiej Ostrobramskiej.
Jest możliwość przesłania pieniędzy stąd do Polski. Tak że dziękuję wszystkim za pomoc. I dziękuję bardzo za życzliwość. Oczywiście bardzo serdecznie zapraszam do Ostrej Bramy do Skarżyska Kamiennej, abyście Państwo tam mogli przyjść, pomodlić się, a wielu z Was zobaczyć owoce Waszych ofiar.
Zapraszam bardzo serdecznie. Bo jak nie to ja znowu przyjadę. (śmiech)
Szczęść Boże, wszystkiego dobrego.