Jeden z największych zespołów foklorystycznych w Kanadzie, Lechowia z Mississaugi obchodzi swoje 45-lecie. Z tej okazji w minioną niedzielę odbył się Wielki Koncert Jubileuszowy, z którego obszerną relację filmową zamieszczamy na kanale YouTube GoniecTv Toronto, a poniżej kilka rozmów z uczestnikami tego wydarzenia.
– Dlaczego pani tutaj przyszła?
Wiesława Grabka: – Kibicujemy. Dzieci tańczą.
– Dlaczego się dzieci zapisały?
– Żeby byli w odpowiednim towarzystwie, polonijnym. To jest akurat dwóch chłopców. Koleżanki mają fajne, fajne środowisko, tak że to jest perfekcyjne.
•••
– Dlaczego pani zapisała dzieci? Zespoły folklorystyczne w Polsce, nie były tak popularne.
Agnieszka: – Ważne, żeby spróbować czegoś innego.
-A co to daje?
– Ruszają się dużo. To jest fajne, poznają dużo nowych dzieci, uczą się troszkę kultury, tańca. Fajnie.
– Długo już tańczą?
– W tym roku pierwszy raz – dopiero jest w „Poziomkach”.
•••
Beata i Krzysztof – Dlaczego państwo zapisali dzieci?
– Ja tańczyłam kiedyś w Lechowii.
– Tradycja?
– Przede wszystkim.
– Ale co to daje?
– Polski język się utrzymuje, polska tradycja. polskie społeczeństwo; mają bardzo dużo polskich kolegów i koleżanek.
– Czyli obok harcerstwa to najlepsza rzecz, jeśli chodzi o utrzymanie polskości?
– Na pewno!
– A jak to jest z kontaktami? Bo może jakieś małżeństwa z tego wynikną?
– Słyszałam, że bardzo dużo. Jak najbardziej. W dzisiejszych czasach to bardzo ważna rzecz, ale też sport, ruch.
– I też to, że chłopak do dziewczyny wie, jak podejść.
– Przede wszystkim umieją tańczyć. To jest piękne, jak nasza młodzież umie tańczyć, umieją się zachować na imprezach, zabawach.
•••
Sylwia i Krzysztof: – Dziecko tańczy, nawet trzy tańce. I chcemy to zobaczyć. To już drugi syn, który tańczy, pierwszy tańczył wcześniej.
– A co to daje? Dlaczego państwo zapisali?
– Pierwszy powód, chcieliśmy, żeby chłopak nie podpierał ściany, jak pójdzie się zabawić. Wiedział, jak podejść do partnerki. Oprócz tego dobre towarzystwo.
– No właśnie, to tworzy też taką sieć potem, gdy ludzie idą w życie.
•••
– To od jak dawna w Lechowii?
Krzysztof i Filip: Ja miałem chyba 7 lat, jak zacząłem tańczyć, moja mama mnie zapisała. Na początku nie lubiłem, ale bardzo szybko pokochałem.
– Chciałem się dowiedzieć jak to jest z tym procesem pokochiwania?
– Tu było pełno dziewczyn, ja tego nie lubiłem, byłem nieśmiały, bardzo się wstydziłem. No ale po czasie, wiadomo, poznałem inne dzieci, dziewczyny, chłopaków.
– Zaczęliśmy jeździć po całym świecie. Byliśmy w Europie i w Południowej Ameryce, w Chinach, Ekwadorze, w Brazylii, po całym świecie.
– Ile osób liczy zespół?
– Jak ja byłem w zespole, to było wtedy około 300 dzieci, które tańczyły.
– Gdzie się ćwiczy?
– Ćwiczyliśmy w Centrum Jana Pawła II, które jest tutaj w Mississaudze. Jak miałem 7 latek, to właśnie tam zacząłem.
– Dużo się ma znajomych z zespołu?
– Sporo, wszyscy moi koledzy i koleżanki, to są Polacy, właśnie z Lechowii i moja żona jest z Lechowii.
– Jest bardzo fajnie, żeby się tak ze wszystkimi zebrać, poznać. Więc od kilku lat już nie tańczymy, ale dalej jak pan widzi, jesteśmy tutaj.
– Co się tańczy? Widziałem tańce głównie polskie, krakowiak, góralskie, ale widziałem też cygańskie…
– Mamy przeróżne, dlatego że wędrowaliśmy po całym świecie, więc jak pojechaliśmy, powiedzmy, do Meksyku z moją grupą, to myśmy się nauczyli ich narodowego tańca, żeby po prostu czegoś nowego się nauczyć, coś przywieźć z tego kraju do Kanady i coś innego pokazać, po prostu coś nowego na scenie. Więc postanowiliśmy uczyć się różnych innych tańców, tak jak pan mówi gipsy. Mamy teraz też kanadyjskie tańce, Montreal Canadian, więc przeróżne, przeróżne tańce.
– Ile jest grup wiekowych?
– W tej chwili mamy siedem grup.
– Czy można się zapisywać?
– Tak, można się zapisywać.
– Nawet w tej starszej kategorii wiekowej. Kiedy trzeba zacząć?
– Zawsze można zacząć, bo zawsze można tańczyć i tańca się nauczyć. Wystarczy tylko mieć energię i chęć do tańca i ładny uśmiech. (śmiech)
– Panowie, gratuluję, jestem zachwycony, Lechowia rzeczywiście robi wrażenie.
– Dziękujemy bardzo. Ja bym zachęcał, żeby młodzi, starsi, kto by chciał, żeby się dołączyli do grupy, bo naprawdę jest to prześliczna rzecz, żeby się zgromadzić ze wszystkimi, żeby tańczyć ze wszystkimi. No i wiadomo, naszą kulturę dalej, tutaj w Kanadzie promować i po prostu dalej to ciągnąć.
– Słyszałem, że Lechowia to jedna rodzina i miejmy nadzieję, że właśnie trzecie pokolenie tu będzie i czwarte pokolenie będzie słyszało o Polsce, ceniło Polskę i kochało Polskę.
– Dużo z tych starszych osób co tańczyło i ci co wrócili do tańca dzisiaj, właśnie mają dzieci, które latają tutaj dookoła i też występują tak, że to jest z pokolenia na pokolenie.
•••
– Urodziła się pani tutaj?
Sonia Królicki: – Tak.
– To proszę powiedzieć, co skłoniło do tego, żeby być w takim zespole?
– Myślę, że na pewno rodzice chcieli, żebym chodziła na tańce polskie i do polskiej szkoły. Całe życie jestem między Polonią, jak dołączyłam, to najpierw nie wiedziałam, czy będzie mi się podobało. A teraz myślę, że jakbym tego tańca nie miała, to moje życie by było kompletnie inne.
– Taniec zmienia życie?
– Na pewno.
– Dlaczego?
– Ruch. Dobrze jest się ruszać. Moja grupa dwa albo trzy razy w tygodniu spotyka się na próbach i jak jest występ, to fajnie jest występować do ludzi; jak ludzie się cieszą i widzą jak tańczymy. Zawsze fajnie jest.
– A jak to jest ze znajomymi? Bo słyszę, że kolega ma żonę z Lechowii. Jak to jest z tymi rzeczami, że znamy innych Polaków przez zespół?
– W naszej grupie jest kilka par, ale też wszyscy się kolegujemy, chodzimy na obiady, albo coś takiego, trzymamy się razem i wszyscy jesteśmy w naszej grupie w podobnym wieku. Interesujemy się prawie tymi samymi rzeczami, to mamy o czym rozmawiać i co robić razem.
– Była pani w Polsce i jak to jest z tą polskością, czy będzie pani obchodziła polskie święta, czy już to jest bardziej takie odległe?
– Z moją rodziną wszystkie polskie święta obchodzimy. Byłam w Polsce wiele razy, byłam też w Polsce z zespołem, na festiwalu w Kielcach. Fajnie było poznać różnych ludzi, którzy tym samym się interesują. I te same ludowe tańce tańczą.
•••
Ted Zdybał – Ja się tu urodziłem, ale też tańczyłam w Śląsku i jak wróciłem do Kanady, to zacząłem w 96 roku uczyć i parę lat uczyłem. I potem przez takie trzy różne kadencje byłem tutaj w zespole.
– No to pan tym żyje, to pana życie?
– Tak, jestem kierownikiem artystycznym zespołu. W sumie przed covidem zacząłem znowu z zespołem pracować i jest bardzo fajnie. Super młodzież.
– O to chciałem pana zapytać, o młodzież. Jakie my mamy dzieci?
– Naprawdę kochane i są oddani i przychodzą na próby chętnie. I to jest dla mnie radość, że nie trzeba ich zmuszać do tego, bo sami chcą.
– To niesamowicie ważne, bo to też chyba w bardzo dużej części ratuje przed ulicą, przed narkotykami i przed złym towarzystwem. Tutaj jest dobre towarzystwo.
– Mamy tu polskie towarzystwo i umieją się bawić razem i rozmawiają po polsku między sobą i pielęgnują tradycje. I jest świetna atmosfera.
•••
– Mówisz po polsku w domu. Mama i tata są Polakami?
Otylia: – Mama jest, ale tata jest od Kanady.
– Po polsku mówisz z mamą? A z tatą po angielsku. Jak to jest?
– Z mamą po polsku, po angielsku, z tatą trochę po polsku.
– Bardzo dobrze mówisz po polsku, masz babcię?
– Babcia jest od Polski, prawie cała moja rodzina jest od Polski.
– Podoba Ci się taniec?
– Jest tak fajnie, żeby tańczyć. Zaczynałam tańczyć jak miałam chyba 2 lata, ale tutaj przyszłam jak miałam trzy lata.
– To gratuluję ci, że tak ładnie tańczysz. A ile masz lat?
– Siedem.