Na rynku nieruchomości od marca 2022 roku obserwujemy spadki. Analitycy zastanawiają się, kiedy tendencja ma szansę się odwrócić. Według nowej analizy ekonomicznej przygotowanej przez RBC może to przyjść prędzej niż później – nawet wiosną bieżącego roku.
Ma to częściowo związek z ostatnią decyzją banku centralnego, by utrzymać główną stopę procentową na poziomie 4,5 proc. RBC przewiduje, że bank centralny będzie utrzymywał tę wartość do początku 2024 roku, a potem stopniowo obniży ją o 1,5 proc. do 3 proc. na koniec przyszłego roku lub początek 2025. Do tego zostanie dostosowane oprocentowanie kredytów, tak że kredytobiorcy powinni odczuć pewną ulgę.
Według RBC ceny domów w kraju spadną o 15 proc. (w ujęciu od wartości szczytowej do najniższej), przy czym ponad połowa tego spadku jeszcze jest przed nami. W Ontario spadek ma wynieść 19 proc., w Kolumbii Brytyjskiej 16 proc., a w Albercie 6 proc. Oznacza to jednak tylko częściowe zniwelowanie cen względem podwyżek, które miały miejsce od końca 2020 do lutego 2022 roku.
Autorzy analizy zauważają, że w czasie pandemii tak się złożyło, że mieliśmy wyjątkowo niskie stopy procentowe. Podaż jest rekordowo niska i nic nie wskazuje na to, by w którejkolwiek części kraju miało się to znacząco zmienić. Sprzedaż zaczęła spadać, a od jesienią ubiegłego roku pojawiły się oznaki stabilizacji.
Rynek nieruchomości ma zacząć się odbudowywać pod koniec 2023 roku. Problemy z przystępnością domów i słabość gospodarki powstrzymują potencjalnych kupujących przed podjęciem decyzji. Sytuacja gospodarcza ma się jednak poprawić w 2024 roku.
W najbliższych latach dodatkową presję na rynek mieszkaniowy będzie wywierać imigracja. W Kanadzie buduje się jednak za mało nowych domów i mieszkań. By sprostać zapotrzebowaniu do 2025 roku liczba oddawanych do użytku mieszkań powinna sięgnąć 270 000 rocznie. Tymczasem w 2019 roku oddano 190 000 nowych lokali, a w 2021 i 2022 – 220 000.