Rekruterzy wojskowi są oskarżani o brutalną taktykę, gdy próbują zwiększyć liczbę osób powołanych do wojska.

Ruslan Kubay był zaskoczony, gdy otrzymał pod koniec stycznia wezwanie do wojska. Zarejestrowany jako niepełnosprawny od dzieciństwa –  Kubay nie ma obu rąk – powinien być automatycznie zwolniony ze służby. Jeszcze bardziej zaskakująca była jednak reakcja urzędników z miejscowego urzędu w Drohobyczu pod Lwowem. Zamiast przyznać się do błędu, oznajmili mu że jest zdolny do służby. Dopiero post w mediach społecznościowych i późniejszy skandal zmieniły decyzję.

Przypadek Kubaya był skrajny, ale nie odosobniony. Ukraina wyraźnie zintensyfikowała działania mobilizacyjne w pierwszych dwóch miesiącach tego roku. Pojawiły się doniesienia o wezwaniach doręczanych (czasem brutalnie) na pogrzebach wojskowych we Lwowie, punktach kontrolnych w Charkowie, centrach handlowych w Kijowie i na rogach ulic w Odessie. Popularne ośrodki narciarskie  pomimo dobrych warunków śniegowych stoją puste: materiał filmowy przedstawiający wojskowych węszących po stokach wystarczył, aby odstraszyć tłumy. W każdym mieście w całym kraju kanały mediów społecznościowych pełne są informacji gdzie mogą się pojawić oficerowie rekrutacyjni.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

za The Economist