Nauka to potęga. Wiedza to władza i przewaga. Trzeba jednak chcieć te fakty posiąść i przyswoić, a nie negować, odwracając się doń plecami z przyczyn ideologicznych.
W ubiegłym tygodniu nie zabrałem głosu w sprawie obywatelskiej inicjatywy ustawodawczej pt. “Aborcja to zabójstwo”. Celowo, gdyż wszyscy dobrze wiedzieliśmy, że propozycja przepadnie – tym bardziej po deklaracji intencji obozu rządzącego, że projekt ustawy nawet do komisji sejmowych nie trafi. No i nie trafił. Rzecz jasna: po ubiciu odpowiedniej ilości medialnej piany. Szkoda było zmarnować okazję? No przecież. Poczekałem zatem, aż piana z telewizora ścieknie, czy tam z monitora, i parę zdań jednak powiem. Kobiety przodem, tam może być niebezpiecznie.
Weźmy posłankę Platformy Obywatelskiej, Pomaskę Agnieszkę (“weźmy” to tylko figura stylistyczna, na poważnie jej nie bierzmy). Spójrzmy pani Agnieszce w oczy, następnie obniżmy wzrok i łapmy koralowy sznur jej słów, co to z warg tryskają pani tej wodospadem: “Nie możemy robić referendów dotyczących praw kobiet. (…) Mamy pewne prawa podstawowe, które nie powinny być naruszane” – rzekła ci ona, nam rzekła, komentując ideę ogólnopolskiego referendum w sprawie aborcji (pomysł PSL i Polski 2050). “Takie referendum byłoby upokarzające dla kobiet” – dodała Pomaska. No pewnie, że byłoby. Jak wiadomo powszechnie, nic człowieka nie upokarza bardziej niż umożliwienie mu wypowiedzenia się w kwestiach uznawanych przezeń za istotne.
Maciej Gdula, profesor i poseł, również wydaje się niezły w te klocki. Ten z kolei powiada: “Trzeba wspierać kobiety które chcą przerwać ciążę”. Co brzmi niczym: “Trzeba wspierać Niemców, którzy chcą…” i tak dalej, wiadomo jak. Byle postępować zgodnie z prawem. “Jesteśmy za tym, żeby kobieta decydowała” – rzecze z kolei wiceprzewodniczący sejmowego klubu lewicy Trela Tomasz, nie ujawniając, że owa kobieta miałaby decydować o swoim losie i jakości swego życia, rozstrzygając o życiu lub śmierci kogoś, kto na pewno nie jest już nią, mimo, iż przez dziewięć pierwszych miesięcy istnienia właśnie w niej przebywa i rośnie
Podsumowując: nauka to potęga, wiedza to władza i przewaga, tymczasem nikt nie obawia się nauki bardziej niż zwolennicy tezy o dopuszczalności rozwiązywania problemów matki metodą eliminacji jej dziecka, i nikt nie umyka przed wiedzą tak ochoczo, jak optujący za koniecznością uznania aborcji za “prawo kobiety do wyboru”. Ot, postęp i nowoczesność dotarły do punktu, w którym nowoczesne i postępowe kobiety postanowiły zanegować biologię. “Nasze brzuchy to nie inkubatory!” – wołają. Brzuchy nie, to prawda. A macice? I kto niby ustanowił tę kobiecą właściwość? Samce naturalnie i ich opresyjny patriarchat? Czy raczej biologia?
***
Bardzo proszę poniższe meritum zapamiętać, a następnie ponieść w świat, stosownie meblując łepetyny ludziom oszukiwanym i nakłanianym do czynnego udziału w mordach: wiek to jedyna znacząca różnica (jakąkolwiek inną różnicę byśmy sobie wyobrazili, byłaby ona pochodną wieku) – wiek to jedyna znacząca różnica między mordowanymi i spopielanymi w Auschwitz, a jeszcze nienarodzonymi, mordowanymi i spopielanymi w nowoczesnych ubojniach dla najmłodszych i najsłabszych. W ubojniach, powtórzę, tu i ówdzie zwanych gabinetami lekarskimi. Ale czemu wiek czynić kryterium zasadnym, a nie jakiekolwiek inne? Dajmy na to kształt nosa czy grupę krwi? Czy kolor skóry? Ktoś wie?
Panie i panowie, piewczynie i piewcy postępu, może wyjaśnijcie światu to, czego w oparciu o rozum i wiedzę wyjaśnić się nie da? Co dałoby się uczynić jedynie opakowując smród nieodpowiedzialności celofanem gdulizmu? Aborcja to zabójstwo, zaś w celu przyswojenia tej wiedzy wystarczy sięgnąć do encyklopedii. Gdzie stoi jak byk i byczym rogiem wiedzy, wszystkim zbyt nowocześnie postępowym w oczy sedno wkłuwa: ontogeneza, to jest nasz rozwój osobniczy, zaczyna się w chwili poczęcia. Mniej kolokwialnie: w momencie pierwszego podziału diploidalnej komórki, powstałej… i tak dalej. Mało tego. Spragnieni wiedzy, czy tam dostatecznie mocno za wiedzą stęsknieni, mogą też do jej zasobów sięgnąć głębiej i douczyć się, o czym właściwie rozstrzyga różnica między ludzką haploidalną komórką rozrodczą a diploidalnym ludzkim zarodkiem. Przestaliby pleść androny o dębach, jajkach, itp. Embriologia to nauka, nie ideologia, zaś cała reszta to pusty gdulizm, jałowy intelektualnie niczym zawartość cuchnącej kociej kuwety.
Dlaczego zatem postępowcy uparli się zdążać ku manowcom, ignorując naukę i wiedzę, pyta ktoś? To proste: sprowadziwszy siebie i nas na manowce, zaraz czują się mocniejsi w gębach. Na manowcach łatwo i prędko znajdują uzasadnienia dla ich bełkotu, dla idiotycznych uzasadnień, tryskających im spomiędzy warg. Albo inaczej: ulokowawszy oponentów na swoim poziomie, pokonują ich doświadczeniem w głupocie.
A że tej ostatniej ci u nich nadmiar, próbują też wcisnąć ją światu. Szczerze powiedziawszy, niektórzy skusić się dają i biorą, skoro za darmo dają, lecz po mojemu brać nie warto – choćby dopłacali.
Krzysztof Ligęza
Kontakt z autorem: widnokregi@op.pl