Ligęza: Zostaniesz w nas

Wszystko na tym świecie znajduje swój kres. A każdy człowiek umiera. Tyle wiemy, choć akurat to wiemy z całkowitą pewnością.

Ot, ludzie przychodzą i odchodzą, i nic na to poradzić się nie daje. Obserwując tak zaznaczony zwrot wektora rzeczywistości, życie ludzkie zawsze okazuje się za krótkie. Nawet najdłuższe rozkwita wraz ze świtaniem, by wieczorem zwiędnąć nieodwołalnie. Mało tego, boć wszyscy mamy swoje indywidualne poranki i wyłącznie sobie przypisane zachody słońca. Fakty tracą laur teraźniejszości, interpretacje rozwiewa wiatr, zanika najgorętsza emocja, a wspomnienia roztapiają niczym płatki śniegu padające w stos płonących bierwion. Nawet rzeczy najtrwalsze przybierają pozy mamucich trucheł. Rządzi nami czas można powiedzieć, tymczasem spójrzmy: nawet najpotężniejsza burza niszczy jedynie to, co okaże się od niej wątlejsze. Czas nie jest aż tak wybredny, skoro pożera wszystko, nie przebierając. Obok każdej i każdego z nas przemyka dzień po dniu, pozbawiając czegoś, czego dobrowolnie nigdy byśmy mu nie oddali: naszych najbliższych. Nic tylko usiąść i płakać, i umierać wraz z nimi.

        Szczęściem, człowieczeństwo wyrasta na skale chrześcijaństwa. Znamy treść Objawienia i wierzymy w Zmartwychwstanie. Innymi słowy: chociaż rozłąka jest naszym losem, nadzieję pokładamy w ponownym spotkaniu. W wieczności. Po drugiej stronie cielesnej śmierci.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

***

        Ziemskie lata mijają nam prędko, a my odlatujemy, umierając, albowiem inną metodą nie sposób osiągnąć celu. Dziewiątego marca w Piechowicach na Dolnym Śląsku, przeżywszy sto trzy lata, dotarła do celu, odchodząc do Domu Ojca, śp. Zofia Koguciuk. Mama, Babcia, Prababcia i Pra-pra-babcia. Seniorka rodu ze strony matki niżej podpisanego.

        Dotarła do celu, to znaczy ujrzała podszewkę świata. Tę drugą stronę, tę za ptakiem, za górą i za morzem. I za biciem serca. Dusza Zofii Koguciuk wkroczyła w transcendencję i cokolwiek nie zgadzało się Jej, teraz wreszcie zgadza się w całości. Poznała sens i cokolwiek było dla Niej, kto wie, niepojęte, teraz stało się jasne. Wszystko rozumie bez zawahań czy niedowierzań. Wiele w nas łez, to jasne, ale koniecznie znajdźmy tam również odrobinę miejsca na zazdrość z powodu Jej obecnej wiedzy. Oto nasz Stwórca wezwał z miłości to, co z miłości stworzył, do siebie. I Zofia Koguciuk wezwania usłuchała, posłusznie poddając się woli Najwyższego. My zaś Jej szczątki doczesne przywiedliśmy na miejsce wiecznego spoczynku, Jej śmiertelne ciało składając do ziemi. Oddając właściwemu miejscu to, co z prochu powstało i co wkrótce ponownie w proch się zamieni. Warto w tym miejscu powtórzyć, co podkreślali nasi przodkowie: “Niczego nad powinność naszą nie czynimy, żeśmy się do ostatniej posługi temu zacnemu ciału stawili”.

        Nie zapominajmy jednak, nie wolno nam o tym zapominać, że to nie Zofię Koguciuk będziemy odwiedzać, pielgrzymując na cmentarz. Jej charakteru i cnót, Jej życzliwości i zasług, a w pierwszym rzędzie wiary, którą dzieliła się z nami i której nas uczyła – niczego z tego co wymieniłem, ziemią przysypać się nie da. To wszystko zostanie w nas. Również w czynach i w przekonaniach Jej następców.

        Z Nią byliśmy lepsi dla bliźnich, dla ludzi dobrej woli i dla samych siebie. Wytrwajmy w tym, również tym sposobem czcząc Jej pamięć.

***

        “Mamo” mówiły do Niej córki. Pozostali, pra-pra-wnuków nie wyłączając, nazywali Ją “Babcią Zosią” i “Babcią Piechowicką”. Teraz n ie ma Jejk wśród nas, w co i uwierzyć trudno, ani się z tym pogodzić. Bo przecież postrzegamy śmierć w kategoriach nieprzekraczalnego muru i najciemniejszego mroku. To naturalne i bardzo ludzkie, nawet jeśli mylimy się, a jak słusznie podejrzewa poeta: “Gdzieś ponad nami lepszy świat szeleści ku nam zaproszeniem”. Więc może i mur, i może mrok, ale – dziękować Bogu – również brama wiodącą w wieczną jasność.

        Córka ziemi wołyńskiej, wierna od zarania Radiu Maryja i wspierająca Telewizję Trwam, zagorzała zwolenniczka treści Naszego Dziennika, utożsamiająca się w pełni z przedsięwzięciami Fundacji Lux Veritatis o. Tadeusza Rydzyka, urodziła się wraz z Rzecząpospolitą odzyskującą niepodległość. Z Polską też związała życie, pielgrzymując wytrwale przez dzieciństwo i młodość spędzone na wołyńskiej wsi (Wysock, Terebejki), przez okrucieństwa II wojny światowej, przez katusze genocidum atrox, ludobójstwa okrutnego w czasie Rzezi Wołyńskiej, przez powojenną poniewierkę, wreszcie przez strapienia i zgryzoty bytowania we wrogiej rzeczywistości PRL. Wyszła za mąż, urodziła dwie córki i dwóch synów, zarazem przezwyciężyła niewyobrażalną dla matki grozę śmierci ich obu: śp. Józia w roku 1944 i śp. Zdzisława w 2004.

        Sto trzy lata, powtórzę. Cóż za misja. Jej trudy niełatwo sobie wyobrazić. Ktoś dałby głowę, że zdołałby wydobyć z siebie siły, niezbędne do pokonania wyzwań, które na Zofia Koguciuk czekały, a które z powodzeniem przeszła? Nie sądzę. Tymczasem Ona potrafiła. Dała radę. Dała radę, żyjąc w pewności, że jedyną zasadną perspektywą poznawczą człowieka świadomego, jest perspektywa aksjologiczna wyrastająca z tradycji chrześcijańskiej. Że tylko taka perspektywa pozwala rozumieć świat poprawnie, czyli zgodnie z prawdą.

***

        Najdroższa i najukochańsza Mamo, Babciu, Prababciu i Pra-pra-babciu. Przez całe życie wykazywałaś się nadzwyczajnym heroizmem, czerpiąc siłę z niesionego w duszy depozytu wiary. Niestrudzenie obdarzałaś nas wszystkim, czym mogłaś, ofiarowując wszystko, co ofiarować powinnaś. Więc wiarę i nadzieję. Więc miłość i korzenie. I ramiona, na które wspinaliśmy się, by widzieć dalej, i skrzydła, które wciąż niosą nas ponad światem, pozwalając zrozumieć ludzi i rzeczywistość w wymiarach wiedzy i wiary jednocześnie. Bogu Najwyższemu dziękujemy, że pozwolił nam wziąć udział w Twojej ziemskiej wędrówce i poczytujemy to sobie za zaszczyt. Wierzymy też, że kiedy nasze indywidualne wędrówki również dobiegną kresu, powitasz u celu każdą i każdego z nas, osobiście. Radzi bylibyśmy wielce.

        To dzięki Tobie jesteśmy tymi, którymi jesteśmy. Na zawsze zostaniesz więc w naszych sercach i naszych duszach. I w naszych modlitwach także. Swoje ziemskie zadanie wypełniłaś, ukończyłaś służbę, ustrzegłaś wiary przodków i przekazałaś ją następcom. Odpoczywaj w pokoju. W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego, amen.

Krzysztof Ligęza

Kontakt z autorem: widnokregi@op.pl