W ówczesny czwartek 16 maja 1929 roku, 94 lata temu prezydent Polski Ignacy Mościcki otworzył w Poznaniu Powszechną Wystawę Krajową. Na tej wystawie z dumą pokazano osiągnięcia z pierwszej dekady odrodzonej Rzeczypospolitej. Pokazano wielki postęp w wielu dziedzinach, szczególnie w gospodarce, nauce, kulturze.
Wystawa trwała długo, bo aż do 30 września, dlatego spokojnie mogli przyjechać zainteresowani i zwiedzający z całego świata. Wystawa pierwsza po uwolnieniu z jarzma zaborów cieszyła się dużym zainteresowaniem i uznaniem.
Przewinęło się zatem około 200 tys. zagranicznych gości, a w sumie szacowano na ponad 4 mln wszystkich zwiedzających wystawę. Wśród nich było wielu dziennikarzy i dzięki ich publikacjom, pochlebnym, rzetelnym sprawozdaniom, świat mógł się przekonać o polskim “cudzie gospodarczym” jak to określał znany już wtedy słynący ze świetnych reportaży, ceniony pisarz Melchior Wańkowicz.
Znamy jego książkę pt. “Sztafeta” o polskim rozwoju gospodarczym, gdzie szczególnie uwydatnia on o Centralnym Okręgu Przemysłowym, a także o budowie miasta i portu w Gdyni.
Dzięki temu, dzięki zwiedzającym i publikacjom Europa i Świat mógł się dowiedzieć, że Polska w tak krótkim czasie od 1918 jest znowu liczącym się w pełni europejskim krajem.
W opiniach o wystawie podkreślano jej profesjonalne przygotowanie, mimo ogromnej powierzchni 65 ha, wszystko tam było dograne. Szczególnie wyeksponowana była polska myśl techniczna i polskie wykonanie eksponowanych towarów.
Dość powiedzieć, że żadna wystawa ani wcześniej, ani później, już nigdy nie dorównały rozmachem jak tej wtedy w 1929 roku.
Porównywano nawet tę wystawę do innych światowych EXPO, które już miały wcześniejsze doświadczenia organizacyjne.
Budynki powstałe na czas wystawy nie były tylko na tę okazję, ale konstruowano je z myślą by służyły Polakom na dalsze lata. Wtedy budynki z architekturą modernistyczną służą do dziś, takie jak: Collegium Chemicum, Collegium Anatomicum, hotel Polonia, dzisiaj mieści się w tym budynku Poznański Uniwersytet Medyczny.
Ta wystawa to były polskie wrota na świat, zachwycała nowoczesność, jak architektura pawilonów, filmowa reklama, zastosowano pierwszy przekaż faksem, były banki, kantory, teatry , kina, nawet ułatwiono przemieszczanie się gościom stosując wózki akumulatorowe.
Tak więc to co pisał Stefan Żeromski o szklanych domach, a niewielu w to wierzyło, stało się realne. Żeromskiemu niestety nie dane było, by to zobaczyć, gdyż zmarł kilka lat wcześniej, w 1925 roku.
Przyszłość Polski rysowała się więc obiecująco, mimo, że jeszcze teraz było wiele biedy. Wzięto kredyty, ludność była zbyt tym obciążona, ale był ogromny potencjał ludzki.
Coraz więcej było ludzi wykształconych, poziom nauczania był niezwykle wysoki i może dlatego część uczniów nie kończyła szkoły, nie nadążając z wymaganiami. Ale ci co kończyli, byli fachowcami w swoich dziedzinach. Walczono z bylejakością, nawet przez takie coś jak uczenie kaligrafii. Wtedy człowiek wykształcony, to człowiek starannie piszący, charakteru uczono przez stawianie odpowiednio uporządkowanych liter, nie byle jak. Kończący gimnazjum był też kaligrafem, każdy potrafił go rozczytać.
Była szansa oderwania się od spuścizny zaborów, czyli wszędobylskiej biedy, zacofania.
Biorąc pod uwagę takie tempo rozwoju przewidywano, że do roku 1950 i ludność Polski osiągnie poziom 40 mln, a więc tyle samo co Brytyjczyków i Francuzów, a zatem spodziewano się też zrównania z tymi państwami w rozwoju.
Niestety przyszedł rok 1939, wojna światowa, długie lata okupacji, Niemcy i Sowieci zrujnowali gospodarczo i ograbili nam kraj, wymordowano kadrę naukową. Nie szczędzono ludzi wykształconych z każdej dziedziny i normalnych zwykłych obywateli. Tak więc, po wojnie w roku 1948 w kraju nie tylko zrujnowanym pod każdym względem, ale także okrojonym terytorialnie pozostało tylko 26 mln ludności.
Niestety od tej pory będąc pod sowiecką okupacją i działając pod dyktando sowieckiego okupanta Polska nawet nie aspirowała by dorównać krajom Zachodu. Nawet zabroniono nam (Sowieci) występować o pożyczkę z Planu Marshalla, z której to skorzystały nawet Niemcy, które winne rozpętania ll wojny światowej, jeśli już, to powinny stanąć ostatnie w kolejce po tego typu świadczenia.
Lata dziewięćdziesiąte ubiegłego wieku i oswobodzenie się od sowieckiej okupacji postawiły Polskę na nogi. Teraz jako wolny, samodzielny, (choć jakby nie do końca), będący w strukturach europejskich kraj jesteśmy na dobrej drodze by dorównać, tak jak zakładano w latach dwudziestych ubiegłego wieku, do krajów takich jak Wielka Brytania i Francja.
Musi to wziąć pod uwagę, będący hamulcowym w dążeniu do tego celu, żyjący i mieszkający w Polsce obóz “zdrady i zaprzaństwa”, dla któremu dobro kraju w którym oni żyją najwidoczniej nie jest priorytetem.
Natomiast najwyraźniej celem jest szkodzenie i przez to sprzyjanie tym, którym zależy na spowolnieniu gospodarczym naszego kraju, w czym niestety sekundują urzędnicy europejscy, ochoczo zacierając ręce na każde potknięcie obecnego rządu.
To wszystko się dzieje w obliczu wielkiego zagrożenia ze Wschodu.
Czy znowu historia ma się powtórzyć?!
Jerzy Rozenek