Wojna na Ukrainie trwa już więcej niż rok, a końca wojny wciąż nie widać. To, co najbardziej zastanawiające, to fakt, że nikt, oprócz Chin i Watykanu realnie nie chce chyba zakończenia tej Wojny. Obie wojujące strony, mocno zacietrzewione, chcą kontynuować wyniszczające walki do ostatecznego zwycięstwa, do ostatniego Ukraińca a potem pewno i do ostatniego Polaka.
Doprowadzenie do pokoju wydaje się być dzisiaj mrzonką a przynajmniej jest bardzo, to a bardzo odległe. Każda Wojna, jednak jakoś, zakończyć się musi…
Li Hui w Warszawie
Poważnym uczestnikiem Wojny na Ukrainie jest Polska.
Chiny chcą namówić Polaków do opowiedzenia się za pokojem. Specjalny wysłannik Chin na Ukrainę Li Hui odwiedza Warszawę. Li był wcześniej w Kijowie i po kilku spędzonych tam dniach pojechał do Polski. Tylko, czy Li będzie miał z kim tam w tej naszej Warszawie rozmawiać?
Chiński wysłannik pokojowy miał się spotkać z polskim wiceministrem spraw zagranicznych Wojciechem Gerwelem. Kim jest Wojciech Gerwel?
Klucz do zakończenia Wojny znajduje się w Warszawie. Problem w tym, że to nie Polacy dysponują szufladą, w której klucz się znajduje, ale szuflada jest jednak w zasięgu ręki warszawskiego rządu. Tylko, czy ten rząd może się zdobyć na minimum politycznej kalkulacji i niezależności, na najmniejsze chociażby działanie dla interesu narodowego Polaków?
Li Hui proponował w Kijowie, aby Ukraina oddała ostatecznie Krym i zrezygnowała z dalszej Wojny o Donieck w zamian za chińskie wsparcie finansowe i gwarancje bezpieczeństwa. Kijów jakoś zakpił sobie z Chin. Chiny nie lubią być upokarzane i może za to Kijów zapłaci swoją cenę, co daje możliwości dla Mińska i Warszawy.
Fakt, że Li Hui odwiedza Warszawę jest na pewno naszym poważnym atutem.
Dla Kijowa negocjacje z Pekinem były tylko kartą przetargową do podbicia stawki żądań wobec pragnących kontynuowania wojny do ostatniego Ukraińca Anglosasów. Kijowski reżim nie zdaje sobie sprawy, że poparcie Zachodu dla Ukrainy drastycznie spada, nawet w samej Ameryce.
Chiny rozczarowane postawą Ukrainy zechcą zagrać kartą białoruską i polską.
Łukaszence, walczącemu o życie nie trzeba tego dwa razy tłumaczyć, jaka to dla niego szansa. Gorzej z percepcją i ze zdolnościami politycznymi rządu w Warszawie, tak perwersyjnie zakochanemu w Kijowie i tak skrajnie zwasalizowanemu wobec Waszyngtonu, marionetkowemu rządowi PiS, konsekwentnie i jakże perwersyjnie realizującemu scenariusz uwikłania Polski w wojnę…
Geremkowo-pisowa dyplomacja w Warszawie, padalczo służalcza wobec Waszyngtonu, nie chce rozmowom z Chińczykami nadawać jakiejkolwiek realnej rangi. Mali chłopcy, w krótkich spodenkach w Warszawie boją się. Oni nie są od prowadzenia poważnej polityki…
Administratorzy Bantustanu nad Wisłą wolą, aby za nas we wszystkim decydowali Amerykanie. Kukiełki warszawskiej sceny politycznych marionetek nie są od pisania politycznego scenariusza. To wymaga jednak jakiegoś poziomu intelektualnego, chociażby poziomu Łukaszenki i chociażby odrobiny samodzielności. O poziomie Węgier Orbana albo o polityce na poziomie Norwegii w Warszawie można sobie tylko pomarzyć.
Poziom warszawskich marionetek mogliśmy zobaczyć w czasie wizyty Przewodniczącego Chińskiej Republiki Ludowej Chin Xi Jinpinga w Polsce w czerwcu 2016 roku, kiedy to trzydniowa wizyta chińskiego prezydenta nakazem tajemnej władzy właścicieli naszego bantustanu została kompletnie przemilczana. O trzydniowej oficjalnej wizycie głowy drugiego światowego supermocarstwa w Polsce informowały media całego świata. W Polsce nie napisała o niej żadna praktycznie gazeta. Małą, symboliczną notatkę zamieścił jedynie Puls Biznesu. Nie jest rolą marionetek prowadzenie polityki na poziomie supermocarstw. Marionetki znają swoje miejsce. Cierpliwie czekają na telefon z tej czy innej Ambasady, aby wiedzieć o czym i co mają myśleć i mówić, a co tu tam gadać o jakimś działaniu.
Kundelek może jedynie na Ruskich poujadać, połasić się do swojego Pana i zalotnie ogonkiem pomerdać.
Może się jednak mylę w mojej ocenie.
Tak bardzo chciałbym się mylić…
Polska leży w strategicznym, najlepszym miejscu na świecie, między Berlinem a Pekinem.
Tylko, czy ktoś w Warszawie to rozumie? Co z tego rozumieją Polacy? Czy jacyś myślący ludzie jeszcze w Polsce są? Nie wszyscy chyba przecież w Warszawie to tylko ci od „robienia łaski”, pozbawieni mózgu idioci, bezmyślnie, w podskokach realizujący interesy Wielkiego Brata?
Celem wizyty Li jest przekonanie Warszawy do dwunastopunktowego chińskiego planu zakończenia Wojny na Ukrainie. Oprócz Ukrainy i Polski Li odwiedzi też Rosję i kilka innych krajów europejskich.
Jednak Warszawa jest wciąż w grze, a nadzieja umiera ostatnia…
Może jedna uda się zakończyć tę bezsensowną rzeź armatniego mięsa, to rytualne wręcz niszczenie i wyludnianie Ukrainy?
Tej wojny nie wygra nikt
Od maja 2022 jest oczywiste, że bez negocjacji rozwiązania konflktu Rosji ze sterowaną przez USA Ukrainą nie będzie możliwe.
Chiny mają świadomość, że to one mogą odegrać kluczową rolę w zakończeniu tej niszczycielskiej Wojny.
Li Hui chce zakończyć Wojnę
Do pracy z zakończeniem Wojny Chiny wydelegowały swojego byłego ambasadora w Rosji, Li Huia, który dostał zadanie pojechać na Ukrainę, a także do Polski, Francji, Niemiec i Rosji, aby namówić do „rozmów pokojowych” za pośrednictwem Pekinu i przekonać świat do Pokoju.
Ukraina wspierana przez USA nie chce zakończenia Wojny
Oksana Markarova, ambasador Ukrainy w Stanach Zjednoczonych, odrzuca wszelkie rozmowy przed pełnym wyzwoleniem całej Ukrainy. Jej zdaniem (i zdaniem prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego), wola walki i wsparcie, stanowisko tych, od których zależy przyszłość Ukrainy, muszą być twarde i niezachwiane.
Kontynuacja Wojny wymaga od sojuszników Ukrainy, szczególnie od USA i Polski kontynuowania, a nawet zwiększenia militarnej i finansowej pomocy dla Ukrainy.
Nawet Amerykanie są coraz bardziej zmęczeni wojną na Ukrainie. 38 proc. Amerykanów wspiera Kijów w prowadzeniu Wojny, ale tylko 18 proc. uważa np. , że Rosja powinna oddać Krym.
Jeszcze w pierwszej połowie maja Zełenski podjął rozpaczliwe wysiłki – kampanię promocyjną na rzecz dalszej ukraińskiej Wojny w całej Europie, naciskając przywódców Włoch, Niemiec, Francji i Wielkiej Brytanii, prosząc o jeszcze większą pomoc wojskową przed deklarowaną, (mistyczną już dziś) wiosenną ukraińską kontrofensywą, która realnie nie dojdzie już do skutku chyba nigdy.
Zachód ma coraz bardziej dość trwającej Wojny i naciska na Zełenskiego , aby ten wreszcie wywiązał się z deklaracji, aby Ukraina ostatecznie rzuciła swoje wojska na rzeź celem pogonienia Rosjan lub klęski i zakończenia hucpy. Ukraińskich wojsk, uzbrojonych po zęby w najlepszy i najdroższy zachodni sprzęt, Zełenski jednak na front nie kwapi się rzucić i jakby czekał, aby najpierw na front rzucić Polaków…
Cel Zełenskiego wydawał się dość prosty, choć na razie odległy: zrównoważenie zewnętrznej presji ze strony Zachodu na negocjacje po ofensywie z oczekiwaniami własnych obywateli co do wytłumaczenia społeczeństwu powodu konieczności tych tak straszliwych ofiar Wojny dla całkowitego wycofania się Rosji do linii sprzed 2014 roku.
Po co była ta Wojna jeśli rezultat był z góry wiadomy? Po co te ofiary?
Wysłannik Chin Li Hui wezwał Ukrainę i Rosję do rozpoczęcia rozmów, podkreślając, że Pekin „nadal będzie udzielał pomocy” Kijowowi „w ramach swoich możliwości”. Chiny rozczarowały się, ale pozostają przy swojej ofercie dla Ukrainy, składając alternatywną ofertę Białorusi i Polsce.
Kijów sonduje, kto da im więcej Chińczycy, Niemcy czy Amerykanie, a czy takie myślenie możliwe jest w Warszawie?
Wysłannik Chin na Ukrainę Li Hui, który odwiedził Kijów, powiedział, że nie ma magicznej kuli, aby zakończyć wojnę na Ukrainie, jednocześnie dalej wzywając Kijów i Moskwę do podjęcia rozmów. „Nie ma panaceum na rozwiązanie kryzysu i wszystkie strony muszą (…) zbudować relacje oparte na wzajemnym zaufaniu i stworzyć warunki do zaprzestania wojny i dialogu”, nalegał Li Hui, zgodnie z komunikatem prasowym chińskiego Ministerstwa ds. Spraw zagranicznych.
Podczas wizyty na Ukrainie od wtorku Li Hui spotkał się w szczególności z ministrem spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kulebą, Li jest najwyższym rangą urzędnikiem chińskim, który odwiedził Ukrainę od początku Wojny. Podczas rozmów z ukraińskimi urzędnikami Li Hui podkreślił też, że Chiny „będą nadal udzielać Ukrainie pomocy w miarę swoich możliwości” .
Celem podróży Li do Europy jest korzystne dla Chin rozstrzygnięcie i zakończenie Wojny na Ukrainie. Li oprócz Polski pojedzie do Francji, Niemiec i Rosji. Chiny są bliskim partnerem Moskwy, nigdy publicznie nie potępiły rosyjskiej inwazji. Inicjatywa polityczna w Europie leży po stronie Chin, co jest znamiennym znakiem nowych czasów.
Pekin w lutym zaproponował 12-punktowy plan zakończenia wojny, co spotkało się ze sceptycyzmem Zachodu, a jego prezydent Xi Jinping odwiedził w marcu Moskwę, udzielając ważnego, symbolicznego poparcia Władimirowi Putinowi w obliczu ataków Zachodu.
Dominacja w Europie Wschodniej rozgrywa się między coraz bardziej uzależnioną od Chin Rosją a będącą narzędziem Ameryki Ukrainą.
Ukraina jest po Rosji największym krajem w Europie pod względem powierzchni, z populacją 44 milionów. Od ogłoszenia niepodległości w grudniu 1991 roku republika ukraińska stanęła przed największymi wyzwaniami w swojej najnowszej historii. Wydarzenia na Ukrainie w ostatnich latach wzbudziły międzynarodowe zaniepokojenie i doprowadziły do załamania stosunków Rosji z Zachodem. Wiosną 2021 r. na nowo rozgorzał konflikt o Ukrainę, który rozpoczął się w latach 2013/2014. Rosja rozpoczęła masowe rozmieszczanie wojsk na granicy z Ukrainą. Do lutego 2022 roku Rosja sukcesywnie gromadziła około 150 000 żołnierzy na granicach wokół Ukrainy, którzy wkroczyli na Ukrainę w momencie wybuchu Wojny. Wraz z uznaniem separatystycznych obszarów Doniecka i Ługańska za niepodległe państwa i poprzez ofensywą wojskową na Ukrainie Władimir Putin zerwał dyplomatyczne negocjacje z Zachodem.
Putin, który od lat zarzucał Zachodowi ekspansję ku granicom Rosji, zażądał od NATO pisemnych gwarancji, że żadne inne państwa Europy Wschodniej, takie jak Ukraina czy Gruzja, nie zostaną w przyszłości do Nato przyjęte.
24 lutego 2022 r. Rosja Putina rozpoczęła Wojnę przeciwko Ukrainie, aby, jak zadeklarowano, chronić obywateli Rosji, zagrożenych brutalnymi działaniami Ukrainy. W przemówieniu poprzedzającym inwazję Wladimir Putin powiedział, że musi bronić swych braci, maltretowanych i mordowanych przez kijowski reżim. Armia rosyjska miała dokonać „denazyfikacji” terytoriów ukraińskich i powstrzymać ludobójstwo Rosjan.
Społeczność międzynarodowa Europy i Ameryki, oburzona agresywną Wojną przeciwko ukraińskiemu państwu, (któremu USA i Wielka Brytania podobno gwarantowały nienaruszalność granic), potępiła w najostrzejszych słowach działania Rosji, rażące złamanie prawa międzynarodowego i zdecydowała się na na wprowadzenie surowych sankcji wobec Rosji.
Rosji chodzi nie tylko o zwiększenie wpływu na politykę bezpieczeństwa w Europie Wschodniej. Putin chce ponownie widzieć Rosję jako wielkie mocarstwo, na równi z USA i Chinami lub w partnerstwie z Chinami przeciwko Zachodowi. Zgodnie z jego pomysłami równowaga sił powinna zostać na nowo zorganizowana, a Rosja ponownie odgrywa rolę światowego mocarstwa w tej nowej strukturze.
Putin chce nowe Jałty
Historycznie rzecz biorąc, Putin chciałby odbudować ruski Mir, liczącą się na arenie międzynarodowej strukturę państwową złożoną z Rosji, Białorusi i Ukrainy.
Aby to osiągnąć i ponowne dokonać zjednoczenie, aby odbudować, rozszerzyć i zabezpieczyć swoje rosyjskie imperium, gotowy jest użyć wszelkich dostępnych mu środków.
Rosja postrzega Wojnę na Ukrainie jako zastępczą wojnę między Zachodem a Rosją
Niemcy i Francja pokładały nadzieje w tzw. „formacie normandzkim”, który przewidywał negocjacje między czterema państwami: Rosją, Ukrainą, Francją i Niemcami.
Jednak po kilku rundach rozmów wysiłki utknęły w “ślepym zaułku”.
Putin uznał samozwańcze „Republiki Ludowe” Doniecka i Ługańska za niepodległe państwa i podpisał z nimi traktaty o przyjaźni.
Wszystko wskazuje na to, że Wojna na Ukrainie może skutkować rozszerzeniem na kraje NATO, przede wszystkim na Polskę.
Nato, a przynajmniej Europa nie chce Wojny z Rosją. Jedynym krajem Nato prącym do Wojny z Rosją jest, co szokuje, Polska.
Zaangażowanie militarne NATO przeciwko Rosji jest uważane za całkowicie niemożliwe. Nie ma zastosowania artykuł 5 Traktatu Północnoatlantyckiego. Zachód jedynie zaopatruje Ukrainę w coraz większą ilość broni i trochę już znudzony przygląda się krwawej walce niewolniczych, słowiańskich gladiatorów..
Nie można jednak ignorować niebezpieczeństwa wciągnięcia NATO do Wojny bez bezpośredniej interwencji wojskowej. Poprzez swoje działania wspierające Ukrainę NATO, a szczególnie Polska może prędzej czy później stać się stroną Wojny.
Putin wyraźnie ostrzegał Zachód: „Ktokolwiek próbuje nam przeszkadzać, nie mówiąc już o stwarzaniu zagrożenia dla naszego kraju i naszego narodu, musi wiedzieć, że odpowiedź Rosji będzie natychmiastowa i pociągnie za sobą konsekwencje, jakich nigdy nie doświadczyliście w swojej historii.”
NATO i USA boją się Putina i z tego powodu nie wprowadziły na żądanie Ukrainy strefy zakazu lotów nad Ukrainą i dobrze mocno rozważają charakter dostaw dla Ukrainy, co wyraźnie słychać w dyskusjach na temat głównych czołgi bojowe i myśliwce. Oprócz Polaków nikt inny nie chce umierać za pomniki Bandery i złodziejskie interesy chazarskich oligarchów na Ukrainie.
Wojna na wyniszczenie trwa i trwać będzie dopóki strony utrzymują swoje stanowiska. Nie ma wciąż podstaw do wynegocjowania pokoju. Walki na froncie wojennym mogły ciągnąć się bardzo długo. Wojna to dla wielu bardzo korzystny biznes.
W połowie lutego zdobywca nagrody Pulitzera, dziennikarz Seymour Hersz napisał, że Ukraina jest w trudnej sytuacji, a czas trwania konfliktu zależy tylko od tego, ilu rodaków Zełenski jest skłonny jeszcze poświęcić.
Hersz zaznaczył też, że konflikt zbrojny trwa, ponieważ prezydent USA Joe Biden „postanowił wygrać na Ukrainie”
Joe Biden pojechał do Hiroszimy, aby zebrać sojuszników przeciwko Chinom Xi i Rosji Putina. Prezydent USA nie chce przeprosić za zrzucenie bomby atomowej na Japonię. Deklaruje, że martwi się przyszłą wojną nuklearną w Europie. Biden się martwi tak jak martwił się atakiem Rosji na Ukrainę. Biden chciał, aby Rosja zaatakowała Ukrainę i chce, aby w tej Wojnie użyta została broń nukkearna, co byłoby precedensem do użycia jej przez Izrael przeciwko Iranowi i przez USA przeciwko Chinom.
Wszystko wygląda na to, że zadaniem „rządzących” w Warszawie jest sprowokowanie nuklearnego ataku Rosji na Polskę. Na razie wojenne zapędy Warszawy hamowane są przez Waszyngton, który nie potwierdził ataku Rosjan na Przewodów ani spiskowych tez Maciarewicza o smoleńskim zamachu.
Warszawskie marionetki jedynie w robieniu w robieniu hucpy na wojennych cmentarzach i w burzeniu pomników poległych żołnierzy mają wolną rękę. Także w policyjnych atakach na szkołę, w zajmowaniu kont bankowych Ambasady Rosji. Chodzi generalnie o to, aby zmusić Rosję do zerwania stosunków dyplomatycznych i wprowadzenia stanu Wojny.
Warszawskie marionetki chcą też zmienić w Polsce konstytucję tak, aby każdy, kto podważa jedynie słuszną prowojenną linię pisowskiego reżimu mógł być na drodze administracyjnej pozbawiony wszelkiego majątku przez jakiegokolwiek aparatczyka neosanacyjnego reżimu.
Niestety społeczeństwo polskie oszołomione znieczulaczem 800 plus i faktem, że alternatywa jest jeszcze gorsza, nie widzi, że wilki w owczych skórach prowadzą nas do katastrofy dziejowej przy której klęski roku 1939 i roku 1944 były tylko „igraszką”.
I tylko nie mówcie potem, że nikt Wam o tym nie mówił.
Bogdan Kulas
a oto komunikat Warszawy
Wiceminister Wojciech Gerwel przyjął specjalnego wysłannika rządu Chin ds. Eurazji
19.05.2023
Z inicjatywy strony chińskiej wiceminister Wojciech Gerwel spotkał się ze specjalnym wysłannikiem rządu Chińskiej Republiki Ludowej do spraw Eurazji, ambasadorem Li Hui. Celem wizyty chińskiego dyplomaty było przeprowadzenie konsultacji z kluczowymi partnerami w Unii Europejskiej w kwestii chińskiego stanowiska wobec rosyjskiej agresji na Ukrainę.
Wiceminister Wojciech Gerwel – spotkanie ze specjalnym wysłannikiem rządu Chińskiej Republiki Ludowej do spraw Eurazji, ambasadorem Li Hui
Wiceminister W. Gerwel pozytywnie odniósł się do podjętego ostatnio przez Pekin dialogu z Kijowem, czego wyrazem była rozmowa telefoniczna przywódców Chin i Ukrainy oraz obecna wizyta chińskiego wysłannika. Podkreślił, że agresja Rosji na Ukrainę stanowi kluczowe wyzwanie dla stabilności i bezpieczeństwa regionalnego i globalnego. W tej wojnie racje nie są rozłożone równo. Wszelkie próby zrównania statusu Rosji – agresora i Ukrainy – ofiary, w tym konflikcie są nie do zaakceptowania.
– Zakończenie konfliktu i przywrócenie pokoju musi być bezwzględnie oparte o zasady prawa międzynarodowego, w tym Kartę Narodów Zjednoczonych. Popieramy plan pokojowy prezydenta Zełenskiego, który stanowi dobrą podstawę do rozwiązania konfliktu. Wycofanie się rosyjskich wojsk oraz zwrócenie bezprawnie odebranych przez Rosję ziem stanowią jedyne możliwe do zaakceptowania rozwiązanie na rzecz osiągnięcia sprawiedliwego pokoju – stwierdził wiceminister Gerwel.
Polska z zaniepokojeniem przyjmuje deklaracje Pekinu o dążeniu do zacieśnienia relacji dwustronnych z Rosją, państwem agresorem. Wiceminister Gerwel wyraził nadzieję, że Chiny nigdy nie uznają nielegalnej aneksji ukraińskich ziem przez Rosję, podobnie jak dotychczas nie uznały aneksji Krymu z 2014 r. Podkreślił także, że pomoc wojskowa, w tym ewentualne dostawy broni z Chin do Rosji, mogą mieć bardzo poważne skutki dla relacji Europy z Chinami.
Prawo Ukrainy do samoobrony jest oparte o art. 51 Karty Narodów Zjednoczonych. Wsparcie dla ofiary napaści zbrojnej jest nie tylko prawem, ale wręcz obowiązkiem wszystkich członków społeczności międzynarodowej. W tym kontekście wiceminister Gerwel wskazał na szczególną odpowiedzialność Chin jako stałego członka Rady Bezpieczeństwa ONZ i wyraził oczekiwanie, że Chiny – orędownik pięciu zasad pokojowego współistnienia – potępią rosyjską agresję i podejmą próbę wpłynięcia na Rosję na rzecz rezygnacji z agresji i powrotu do przestrzegania prawa międzynarodowego.
Wiceminister Gerwel potępił groźby użycia broni nuklearnej przez Rosję. Stanowi to niebezpieczny precedens i może mieć negatywne skutki również dla innych części świata. Polska liczy na konkretne działania ze strony Chin wobec Rosji – państwa szantażującego świat użyciem tej broni. Wiceminister podkreślił konieczność wsparcia ze strony społeczności międzynarodowej, w tym ze strony Chin, dla działań Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej na Ukrainie, przede wszystkim w celu zapewnienia bezpiecznego funkcjonowania elektrowni jądrowej w Zaporożu.
Chiński dyplomata zaznaczył, że sytuacja na Ukrainie nie służy niczyim interesom. W opinii strony chińskiej nie ma łatwego rozwiązania w kwestii wojny na Ukrainie. Rozmówca wskazał na potrzebę zawieszenia broni i powrotu do rozmów pokojowych. W tym kontekście, podkreślił również 12-punktowe „Stanowisko Chin w sprawie politycznego rozwiązania kryzysu na Ukrainie”. Ambasador Li zadeklarował zdecydowany sprzeciw Chin wobec użycia broni jądrowej, wskazując na wagę jaką Chiny przywiązują do bezpieczeństwa jądrowego oraz utrzymania mandatu organizacji międzynarodowych.
Łukasz Jasina
Rzecznik Prasowy MSZ