Istnieją mądrzy ludzie, którzy nie są i nie będą inteligentni. Istnieją też ludzie inteligentni, którzy często bywają niemądrzy. Nawet jawiąc się ponad miarę wygadanymi.
Żadne odkrycie, nieprawdaż? Równie mało odkrywczo zabrzmi dopowiedzenie: poza wymienionymi wyżej, plączą się po świecie nieprzebrane tłumy głupców niemądrych i nieinteligentnych, to jest takich, o których mawia się z przekąsem, że powinni myśleć całymi mózgami, skoro urosły im tak niewielkie – przez co pozwalają wodzić się za nosy w te i we w te, zgodnie z upodobaniem i wolą tak zwanych przywódców. Weźmy partyjnych, ale i wszelkiego innego asortymentu. Przepraszam, sortu.
***
Obywatele Tuskolandii oraz kilku państw ościennych – “w rocznicę pierwszych częściowo wolnych wyborów” według jednych, a według innych “w rocznicę obalenia pierwszego demokratycznego rządu III RP” (czerwiec 1989 a czerwiec 1992, toć to ledwie trzy lata różnicy) – więc obywatele Tuskolandii oraz kilku państw ościennych, zwiezieni “zewsząd” i przemierzający ulice Warszawy w niedzielnym marszu “w spontanicznym proteście przeciwko”, mniejsza przeciwko czemu, pozwolili “policzyć się” opozycji. W każdym razie zdaniem starych, szczwanych rutyniarzy partyjnych. Jeśli wspomniani rutyniarze zbiorą jesienią do kupy paręnaście razy większą ciżbę, pokonają Prawo i Sprawiedliwość. To niewykluczone. Stąd na pytanie, czy niedzielny parteitag wyszedł Tuskowi, odpowiadam: wyszedł, choć zabrakło kropki nad i w postaci: “Sieg Hail!”. Zabrzmiałoby idealnie. Bo w ustach Tuska Donalda: “Zwyciężymy!”, choćby z wykrzyknikiem i powtórzone głosem paru milionów ludzi totalnie zduraczonych, przypominało kwilenie ułomnego koziołka.
Pani Agata, redaktor naczelna czegoś tam, koleżankom i kolegom z TVN24 wyznała po powrocie z marszu bez mrugnięcia okiem: “Tłum szedł, szedł, a ja miałam, wrażenie, że stoi”. Nie dodała komu i co ewentualnie ze stojącym uczyniła. I czy w ogóle. Przesadna skromność moim zdaniem. Z kolei pan Jarosław, naczelny redaktor tygodnika – nie pomnę tytułu, acz bez wątpienia tytułu należycie postępowego i nowoczesnego odpowiednio, albowiem wiadomo powszechnie, że przedstawicieli innych mediów niż te nowoczesne i postępowe do telewizji TVN nie wpuszczają – więc pan Jarosław oświadczył był expressis verbis: “Mieliśmy do czynienia ze wściekłymi ludźmi”. Za tę demaskację, będąc na miejscu ludzi postępowych i nowoczesnych, w jednej chwili wylałbym gościa ze studia precz.
***
Inną totamtkę oprę o pytanie: czy oni się lubią? Nie żeby zaraz, czy się kochają, czy tam, że wskoczą za sobą w ogień. Ale nie ma to, tamto: czubią się na potęgę. Mianowicie posłanka Senyszyn Joanna z europosłem Dominikiem Tarczyńskim. A że nic nie winduje oglądalności tak bardzo jak spór na wizji, decydenci redakcyjni wszelkiej proweniencji programów, adresowanych do tzw. masowego odbiorcy, nie potrafią oprzeć się swędzeniu i co czas jakiś podrapać się muszą, inaczej się uduszą, zapraszają zatem wspomnianą dwójkę na wizję. I wtedy dzieje się, niezależnie od tematu. Zawsze coś wystrzeli. A to pani Joanna zgłosi postulat odebrania głosu panu Dominikowi (“Niech się pan wreszcie zamknie!”), a to pan Dominik wyjaśni w odpowiedzi, że nic podobnego, że do studia przyszedł właśnie po to: “Aby nam, Polakom, komuna już nigdy ust nie zamykała”.
Tym razem oboje znaleźli się w TVPinfo, a redaktor prowadzący sprowokował posłankę pytaniem, cytuję: “Co jest złego w tym, że rodzice chcą mieć większą kontrolę nad tym, jakie organizacje wchodzą do szkół i jakie treści propagują?”. Senyszyn usiłowała przedstawić perspektywę “nowoczesnej” lewicy, z kolei Tarczyński niespecjalnie przejawiał ochotę wysłuchania posłanki, przerywał więc, co rusz wchodząc jej w słowo. Uznawszy w tych okolicznościach, że komórki pod sklepieniem nie te same co kiedyś, więc nie zderzają w takim tempie, by iskrzyło jak należy, Senyszyn przerwała występ i zanurzyła głowę w wiadrze z zimną wodą. Czy tam kazała wiadro zimnej wody “wylać na łeb” – Tarczyńskiemu. Czy może gorącej, nie pamiętam. W każdym razie jakoś tak. Cóż, ludzie starzeją się wszyscy, ale niewielu uczy się starzeć ładnie. “Takiej starości się boję” – warknęła kiedyś pod adresem Joanny Senyszyn posłanka Anna-Maria Żukowska. Persona też nie z mojej bajki.
***
Miałem dość, przełączyłem znowu na TVN24. “Twoim prawem jest wiedzieć” – usłyszałem i dłuższą chwilę pozbierać się nie mogłem. Spod biurka. Jak to się mówi: “ze śmiechu rozbolał go brzuch”. Znaczy mnie.
Parę minut później przyszła refleksja: to bardzo dobrze sformułowany przekaz. Chwytliwy, trafiający w sedno, rzec można: obezwładniający intelektualnie. No bo jak, żeby nie wiedzieć? Wiadomo, że mamy prawo wiedzieć. Nie wszystko co prawda i nie tak, żeby w ogóle cokolwiek, a tylko w sposób, w jaki wiedzę podaje nam TVN24 do wierzenia. Czy TVPinfo. Czy tam inny jakiś przekazior. Ale o “wojnie poznawczej”, jak współczesną propagandę nazwali współcześni mędrcy rodem z NATO oraz o jej konsekwencjach w naszych umysłach, porozmawiamy sobie już przy innej okazji.
Krzysztof Ligęza
Kontakt z autorem: widnokregi@op.pl