17 czerwca w sobotę na Cmentarzu Świętego Grobu w Southville, nieopodal Detroit odbyła się ceremonia poświęcenia nowych nagrobków żołnierzy Armii Hallera spoczywających w kwaterze nr. 5. Jednolite nagrobki według wzoru z polskich cmentarzy wojskowych zostały sfinansowane przez IPN. W uroczystości wzięło udział kilkaset osób, w tym Henrietta Nowakowska, córka żołnierza Hallera i działacza polonijnego, członkowie Stowarzyszenia Weteranów Armii Polskiej, konsul Polski z Chicago, konsul kanadyjski z Detroit, przedstawiciele amerykańskiego sokolnictwa oraz grupa straży honorowej z Kanady wraz z przedstawicielem Kanadyjskiego Towarzystwa Historycznego. Obszerną relację filmową zamieszczamy na naszym kanale YouTube GoniecTv Toronto.

Goniec: Kiedy IPN dowiedział się o tej sprawie?

Dr Adam Siwek Dyrektor Biura Upamiętniania Walk i Męczeństwa IPN – Jeszcze w 2018 roku otrzymaliśmy informację o tym, że tutaj jest taka kwatera żołnierzy weteranów Błękitnej Armii. Mieliśmy już szczęśliwie możliwość zaangażowania się w urządzenie tej kwatery, bo w 2018 roku weszła ustawa o grobach weteranów walk o niepodległość Polski. Najszybciej jak się dało, w marcu dziewiętnastego roku przyjechałem tutaj, żeby obejrzeć osobiście ten cmentarz i te groby, wstępnie zacząć myśleć na temat tego, jak to można urządzić, bo od początku była taka tendencja, żeby ta kwatera wyglądała jak cmentarz wojenny w Polsce, żeby były jednolite krzyże, pełne dane pochowanych osób, żeby był pomnik im poświęcony.

        I od tej pierwszej wizyty zaczęły się prace koncepcyjne. Przygotowywałem projekt tego cmentarza. Równolegle, przy wielkim wsparciu pani Henrietty Nowakowskiej zgromadziliśmy informacje o pochowanych tutaj weteranów.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Czy wszystkie groby były oznakowane?

– Jedynie jedna trzecia miała tabliczki imienne, reszta to był po prostu trawnik. Ale na szczęście zachowała się dokumentacja w kancelarii cmentarza, no i w zarządzie,  i te informacje, które zebraliśmy w ramach kwerendy archiwalnej, pozwoliły na odtworzenie układu pochówków, tak że w tej chwili każdy grób jest imienny. Każdy pochowany ma tutaj swój krzyż, swoje dane. Stanął też pomnik dla nich wszystkich i dla wszystkich weteranów Błękitnej Armii. Tak że po czterech latach starań, mamy dzisiaj wielki finał tego przedsięwzięcia. Byłby pewnie wcześniej, gdyby nie przerwa covidowa. No ale najważniejsze, że cmentarz powstał i będzie tutaj takim poważnym, myślę, miejscem pamięci dla Polaków.

– Panie dyrektorze, czy takich kwater w Stanach Zjednoczonych jest więcej?

– Takich zwartych? Szczerze mówiąc, nie wiem. Nie znam drugiego takiego przypadku. Grobów polskich w Stanach Zjednoczonych jest oczywiście masa. W wielu leżą weterani obydwu wojen w walce o niepodległość Polski, ale wydaje mi się, że raczej, pomijając amerykańską Częstochowę,  są bardziej rozproszone.

– Czy Instytut zbiera dane o tych ludziach, którzy byli żołnierzami Błękitnej Armii, walczyli w Polsce w wojnie bolszewickiej i tutaj wrócili do Stanów Zjednoczonych?

– Zbieramy takie dane, zbieramy dane o wszystkich weteranach walk o wolność, niepodległość. Prowadzimy ewidencję takich grobów. One, wiadomo, są rozsiane po całym świecie. No i oczywiście istotnym elementem tego zbioru są weterani w armii generała Hallera.

•••

Andrzej Kawka, Honour Guard: Tutaj będzie  poświęcenie polskich kwater żołnierzy Armii Błękitnej, którzy w zasadzie zostali zapomniani. Tutaj było 60 grobów, w tym 35 nieoznaczonych, ale dzięki lokalnym ludziom, a szczególnie pani  Henriettcie Nowakowski, został ten projekt doprowadzony do końca. Polski rząd IPN zainwestował, postawił nowe pomniki, wszystko jest odnowione i zostały odnalezione nazwiska tych brakujących 35. Lokalna Polonia ma tutaj wielkie święto dzisiaj, tym bardziej, że proszę sobie wyobrazić, iż z tego rejonu w promieniu 100, 200 kilometrów było najwięcej ochotników do obozu szkoleniowego w Niagara on the Lake. I to trzeba uznać z dumą. I na szczęście jest to bardzo blisko od Kanady. Dlatego my też tu jesteśmy, żeby dołożyć tego niebieskiego koloru, wolności, radości i przyszłości. Będziemy dbali o to. Mamy ten cmentarz blisko, tak że to jest pierwszy raz, ale na pewno będą się tu odbywać jeszcze inne ważne uroczystości.

•••

Dr Teofil Lachowicz, redaktor naczelny „Weterana”:  Takich kwater jest kilka. No oczywiście najbardziej znane z Niagara on the Lake cmentarz ochotników, którzy nigdy do Francji nie dotarli, ale tam spoczywają. Zmarli  w czasie szkolenia w obozie Kościuszko, wybuchła. nieszczęsna pandemia hiszpanki 41 zmarło, dwudziestu sześciu jest tam pochowanych i do dnia dzisiejszego tam spoczywają. Tu mamy kolejne miejsce, gdzie grupowo są pochowani hallerczycy z Ameryki. Takie miejsca są w innych miastach.

– Takie kwatery, czy też pojedynczo leżą?

– Różnie. Kwatera jest, na przykład, w New Britain w Connecticut. Znalazłem informację, że coś podobnego jest w St. Louis. No i oczywiście sporo grobów tych ochotników z Ameryki jest w Chicago. Właściwie każde większe miasto, które dało najwięcej ochotników, to właśnie takie groby ma. To wymaga teraz pracy, żeby te groby odszukać zinwentaryzować i w należyty sposób upamiętnić.

        Oczywiście weterani z Błękitnej Armii spoczywają też w sanktuarium narodowym w Doylestown w amerykańskiej Częstochowie, tak że mamy nadzieję, że zaowocuje ten piękny przykład dany tutaj przez Detroit, głównie dzięki ogromnej pomocy finansowej państwa polskiego i instytucji, jaką jest Instytut Pamięci Narodowej. Ten projekt idealnie się wpisuje w działalność tej instytucji, żeby tę pamięć narodową zachować.

– Proszę powiedzieć, ilu tak szacunkowo było weteranów Armii Błękitnej, którzy zostali przywiezieni przez Amerykanów z Europy do Stanów Zjednoczonych?

– Szacunki są różne. Pierwsze mówią o 12 i pół tysiącach ochotników, bo mimo tego, że wyjechało do Francji 20 720 ochotników, tylu wyjechało, powróciło w różnych odstępach czasowych, ale powróciło około 12 i pół tysiąca. Potem, w następnych latach jeszcze mniejsze grupki przyjeżdżały tak że dziś może da to około 14 tysięcy. To jest spora liczba.

– A czy polskie Ministerstwo Obrony prowadziło jakiekolwiek statystyki? Wiadomo o tym, czy były takie archiwa?

– Nie ma. Z tego względu, że po 26 roku zmieniły się władze polityczne. Był zamach majowy i wtedy czyn zbrojny wychodźstwa polskiego w Ameryce, który był utożsamiany z Narodową Demokracją, Dmowskim, Paderewskim, generałem Hallerem był uznawany po prostu za opozycję do tzw. sanacji, czyli rządów po majowych, które kultywowały przede wszystkim pamięć o Legionach Polskich przy armii austro węgierskiej, a szczególnie pamięć o Pierwszej Brygadzie i Polskiej Organizacji Wojskowej, na czele z marszałkiem Józefem Piłsudskim.

        Względy polityczne zadecydowały o tym,   że ten nieprawdopodobny wysiłek wychodźstwa polskiego, ewenement w historii Stanów Zjednoczonych; żadna grupa etniczna czegoś takiego nie dokonała, co zrobili Polacy, bo oprócz tych ochotników, ponad blisko 21 tysięcy osób, Polonia zebrała na sprawy polskie ponad 16 milionów ówczesnych dolarów. W przeliczeniu na dzisiejsze dolary, to jest ponad 400 milionów dolarów, choć wychodźstwo było trzy razy mniejsze od obecnego, o wiele biedniejsze, ale niesamowicie ofiarne, gorące serca, ogromnie patriotyczne. To zadecydowało o tym właśnie, że ten czyn zbrojny pomocy Polsce wybuchł wręcz z tak ogromną intensywnością wybuchł wręcz. I to jest, obawiam się, że to jest nie do powtórzenia w dzisiejszych czasach.

•••

– Pani świetnie  mówi po polsku!

Henrietta Nowakowski, córka żołnierza Hallera: Nie najgorzej, gdy jestem wypoczęta, to lepiej, gdy zmęczona trochę gorzej.

– Pani tutaj się urodziła?

– Oczywiście, tu się wychowałam, w Detroit i wszystkie szkoły skończyłam tutaj.

– Bardzo dziękuję jako Polak za to, co Pani zrobiła.

– Bo zacznę płakać.

– To bardzo ważne dla naszej tożsamości. Proszę opowiedzieć o swoim tacie.

– To cała historia i nie mamy na to czasu. Tak więc ojciec był Hallerczykiem. Był założycielem placówki siódmej w Detroit. Pierwszej placówki na naszym terenie. I był oddany weteranom. I mama też. Oboje byli sokołami i ja również. I to te dwie organizacje są i były najważniejsze w życiu moich rodziców i naszym życiu rodzinnym.

– Kiedy pani postanowiła, że coś z tą kwaterą trzeba zrobić?

– Piętnaście lat temu, jak przyszłam i widziałam, w jakim jest okropnym stanie. Od tego się zaczęło.

– Jeszcze raz z serca dziękuję. I powiem pani, że to dla mnie jest też historia w pewnym sensie związana rodzinnie. Moja babcia urodziła się w Detroit, tylko że  wrócili jeszcze w czasie przed pierwszą wojną.

– Rodzice mieli intencję wrócić, ale była kraksa bankowa i zgubili wszystkie swoje oszczędności. Inaczej mnie nie byłoby tu. Wszystkie ich oszczędności poszły. I dlatego jestem tutaj, a nie tam.

– Nie, ma przypadków w tym wszystkim.

– Takie było przeznaczenie. To było przeznaczenie.

– Ja pani bardzo dziękuję za wszystko, co pani zrobiła.

•••

Jacek Kawczyński, Rajd Katyński: – Serce. To zapiera dech w piersi. Niagara on the Lake To jest praktycznie to jest to samo. Bo to jest łączność. Szczególnie szczególnie w sytuacji obecnej.

To, że ci ludzie rzucili wszystko.

– Rzucili tak, rzucili wszystko. Walczyli z bolszewikami, z Ukraińcami. I to trzeba też podkreślać. Oczywiście część z nich zginęła w Katyniu.

– A mieli tutaj wygodne, dostatnie życie. Nie było tu wojny.

– Nie było wojny. Pojechali. Rzucili wszystko. Część została tam, część została na zawsze, część została w dołach katyńskich. Ci, którzy wrócili,  mieli bardzo ciężko z tego, co czytamy i wiemy i  słuchamy.

– Dopiero teraz pamięć o nich jest przywracana.

– Po tylu latach, Ale, ale trzeba koniecznie zrobić.

•••

– Panie konsulu, pan jest historykiem. Kiedy się pan dowiedział o czynie zbrojnym Polonii amerykańskiej?

Konsul Generalny w Chicago Paweł Zyzak: – No właśnie, jestem historykiem. Od tych rzeczach się czyta,  ze wspomnień członków Polonii, o tych rzeczach…

– Ale gdy był pan na studiach, już pan wiedział o tym?

– Nie, nie. To są rzeczy, które odkrywałem z biegiem czasu. To są rzeczy tak naprawdę wciąż jeszcze dobrze nieopisane.

– Stąd moje pytanie, co zrobić, żeby ta świadomość była większa, Przecież to jest część tożsamości polskiej, to co tutaj jest; żeby ona była częścią nauczania historii w Polsce?

– Ja bym chciał po pierwsze, żeby państwo polskie w taki systemowy, strategiczny sposób zaangażowało się w opisywanie historii Polonii, opisywanie jej przede wszystkim na łamach książek; książek, które będą później podstawą filmów dokumentalnych,  nawet filmów fabularnych. Wiele z tych życiorysów, nawet tych chłopców, za nami. To są filmowe życiorysy.

        Wciąż potrzebujemy dobrze opisywać Polonię, opisywać ją później w języku dostosowanym do wrażliwości społeczeństwa amerykańskiego, żeby opowiedzieć tę historię później Amerykanom i pokazać im, że to także jest część dziedzictwa amerykańskiego. Ci chłopcy wyjeżdżali z amerykańskiej ziemi do kraju, który właściwie jeszcze nie istniał, bo powstawał. Jego granice dopiero się zarysowały. Wyjeżdżali, nie mając żadnych gwarancji ze strony państwa amerykańskiego do państwa, które nie istniało, więc nie mogło im niczego zagwarantować. Nie mieli gwarancji, że nawet ich zwłoki powrócą tutaj, że ktoś się o to zatroszczy.

        W związku z tym te życiorysy należy społeczeństwu amerykańskiemu przedstawić, a społeczeństwu polskiemu tak naprawdę przypomnieć głównie młodym pokoleniom, bo one powinny brać przykład z takich postaw, a nie z postaw wielu dzisiejszych tzw. celebrytów.

– Jeden naród ponad granicami,  – myślę, że tutaj najbardziej to widać i czuć.

– Oczywiście, że tak.