Kiedy 11 lat temu, w 2012 roku Barbara Rode zamieściła w „Gońcu” relację fotograficzną z tak zwanej „Parady dumy” w Toronto, w której między innymi odniosła się do epatowania nagością; paradowania obnażonych mężczyzn wśród tłumu z małymi dziećmi (patrz zdjęcie obok), żadne inne media, dziś byśmy powiedzieli głównego nurtu, o tym nie donosiły, po prostu wówczas odwracano wzrok w inną stronę. Były to czasy kiedy jakiekolwiek uwagi co do niestosowności zachowania paradujących homoseksualistów były uznawane za przejaw homofobii. Chociaż tak na dobrą sprawę łamali oni wiele miejskich przepisów, żaden policjant nie ważył się wystawić im mandatu.
Dziś również nikt nie waży się wystawić mandatu, ale wiele różnych mediów z całego świata zwróciło na uwagę na zachowanie, które w tutejszych paradach homoseksualnych jest powszechne od wielu, wielu lat. Najwyraźniej zmienia się klimat przyzwolenia wobec tego rodzaju publicznych incydentów; coraz więcej ludzi podziela zdanie, że o ile tego rodzaju zachowanie może być na miejscu w klubie wśród ludzi dorosłych, o tyle na ulicy, w miejscu publicznym już nie, a to, że patrzą na to dzieci jest równoznaczne z ich krzywdzeniem.
Coraz więcej ludzi zaczyna dostrzegać zgubny wpływ, jaki na społeczeństwo ma nie tyle homoseksualizm, transseksualizm i tym podobne rzeczy, bo to zawsze w naszych społeczeństwach było obecne, co epatowanie seksualnością dzieci przed okresem dojrzewania, kiedy mają cztery, pięć, sześć czy siedem lat, a już o pomstę do nieba woła wprowadzanie wśród nich dżenderyzmu, konfundowanie dziecka co do jego własnej płci oraz podważanie władzy rodziców.
W Europie, w najbardziej „postępowych” krajach, na których Kanada się wzorowała, coraz częściej dochodzi do głosu zdrowy rozsądek, coraz więcej polityków głośno mówi o zgubnych społecznych skutkach takiego podejścia.
•••
A tymczasem właściciele Polski reagują na wzrost popularności Konfederacji po udanej konferencji tej partii, oskarżając ją już nie tylko o skrajną prawicowość, ale niemalże faszyzm, co jest o tyle śmieszne, że zarówno nazizm, jak i faszyzm podkreślały znaczenie państwa, a Konfederacja tego państwa chce mieć w życiu obywateli i gospodarki, jak najmniej. Właściciele polskiej przestrzeni publicznej poczuli się zagrożeni, że ktoś może podważyć pozycję, którą zapewnił im okrągły stół, że ktoś podważa ich wizję kompradorskiej Polski, że wreszcie Polska dorabia się własnej elity. W takiej sytuacji idzie się na całość, nie liczy się żadna przyzwoitość, po prostu, jeśli w grę wchodzi władza, no to uruchamia się poważne aktywa zagraniczne i krajowe, co właśnie odczuwamy również tutaj, na własnej skórze.
Jak wniosek z tego wszystkiego? Nie poddajmy się i róbmy swoje; róbmy rzeczy, do których jesteśmy przekonani.
Andrzej Kumor