Sąd Najwyższy USA wydał w czwartek przełomową decyzję zakazującą faworyzowania przez uczelnie przedstawicieli dyskryminowanych mniejszości rasowych w ramach rekrutacji. Zdelegalizował w ten sposób funkcjonującą od dekad politykę “akcji afirmatywnej” (affirmative action) mającą na celu wyrównywanie szans.
Sąd uznał, że programy rekrutacyjne uniwersytetów Harvarda i Karoliny Północnej przyznające dodatkowe punkty w rekrutacji dla czarnoskórych, latynoskich i indiańskich studentów są niezgodne z 14. poprawką do konstytucji, gwarantującą równą ochronę prawa dla wszystkich obywateli. Poprawka ta została przyjęta po wojnie secesyjnej, by zagwarantować prawa wyzwolonych czarnoskórych niewolników. Mimo że decyzja dotyczy dwóch instytucji, ma jednak zastosowanie dla wszystkich uczelni w kraju.
“Student musi być traktowany w oparciu o swoje doświadczenia jako osoba – nie w oparciu o jego rasę. Wiele uniwersytetów od zbyt dawna robiło coś odwrotnego. I robiąc to, skonkludowało mylnie, że kryterium tożsamości osoby stanowi nie to, jakie pokonała wyzwania, nabyła umiejętności i jakie przeszła lekcje, ale kolor jej skóry. Nasza historia konstytucyjna nie toleruje takiego wyboru” – oznajmił prezes Sądu John Roberts w opinii większości.
Sąd przyjął decyzję stosunkiem głosów 6-3, wedle ich podziałów ideologicznych – konserwatywna szóstka powołana przez republikańskich prezydentów zagłosowała za, sędziowie powołani przez Demokratów przeciwko. Reprezentująca liberalną mniejszość Sonia Sotomayor – pierwsza latynoska sędzia SN w historii – stwierdziła, że swoją decyzją “Sąd obala konstytucyjną gwarancję równej ochrony poprzez dodatkowe umocnienie rasowych nierówności w edukacji, samej podstawie naszego demokratycznego państwa i pluralistycznego społeczeństwa”.
Czwartkowy wyrok stanowi odwrócenie dotychczas wydawanych przez sąd decyzji w podobnych sprawach, ostatnio w 2016 r. Zapowiada też koniec trwającej od dekad, lecz wywołującej kontrowersje polityki “akcji afirmatywnej”, nazywanej też wcześniej pozytywną dyskryminacją. Jej zwolennicy twierdzą, że wyrównuje ona szanse historycznie dyskryminowanych mniejszości, krytycy – że dyskryminuje większość, a także uczniów o azjatyckich korzeniach.
Część uczelni i stanów już wcześniej zrezygnowała z tej polityki. Jak pisze portal Axios, po tym jak stan Michigan zakazał takich praktyk, liczba przyjmowanych Afroamerykanów dramatycznie spadła.
Wyrok wywołał sprzeczne reakcje polityków. Lider Demokratów w Senacie stwierdził, że decyzja “postawiła gigantyczną przeszkodę w marszu naszego kraju ku sprawiedliwości rasowej”. Republikański spiker Izby Reprezentantów Kevin McCarthy pochwalił sąd, twierdząc, że “teraz studenci będą mogli konkurować w oparciu o równe standardy i indywidualne zasługi” i uczyni to proces rekrutacji bardziej sprawiedliwym.
Decyzja Sądu Najwyższego, która zakazała uwzględniania rasy jako kryterium w rekrutacji na studia, cofnęła dekady postępu – powiedział prezydent USA Joe Biden. Dodał, że jest to już kolejna decyzja sądu na przekór ugruntowanym precedensom. “To nie jest normalny sąd” – stwierdził.
“Sąd po raz kolejny odszedł od dekad precedensów i jak jasno mówi zdanie odrębne: +cofa dekady precedensu i ważnego postępu+. Zgadzam się z tym zdaniem” – powiedział Biden w wystąpieniu w Białym Domu.
Skomentował w ten sposób czwartkowy wyrok Sądu Najwyższego. Jak powiedział Biden, taka praktyka, zwana “akcją afirmatywną”, która miała promować uczniów z dyskryminowanych mniejszości, była akceptowana przez prawo i sądy przez 45 lat.
Prezydent zaznaczył, że polityka ta dotyczyła uczniów, którzy spełniali wszystkie inne kryteria i miała na celu promować różnorodność i “otwieranie szans dla każdego Amerykanina”. Ogłosił, że rozkazał resortowi edukacji przygotowanie wytycznych uniwersytetom, by nadal mogły kierować się celem tworzenia różnorodnej populacji studentów. Ma to np. polegać na uwzględnianiu w procesie rekrutacji przeszkód, jakie dany student musiał pokonać w swoim życiu. Dodał, że choć uniwersytety powinny być “motorami awansu społecznego”, to często tylko utrwalają nierówności. Powołał się na statystyki, według których uczniowie z rodzin będących wśród 1 proc. najlepiej zarabiających mają 77-krotnie większą szansę dostania się na wybraną uczelnię niż ci pochodzący z rodzin z 20 proc. najmniej zarabiających.
Pytany przez dziennikarkę, czy wobec kolejnego kontrowersyjnego wyroku Sądu Najwyższego – m.in. po zniesieniu federalnego prawa do aborcji – sąd stracił legitymację, Biden odparł: “To nie jest normalny sąd”.
Wyrok w czwartek skrytykował też prokurator generalny Merrick Garland, który stwierdził, że “podważa on wysiłki uniwersytetów, by stworzyć różnorodną grupę absolwentów, przygotowaną do przewodzenia coraz bardziej różnorodnemu narodowi”. Zapowiedział, że wraz z resortem edukacji jego urząd pomoże stworzyć nowe, zgodne z prawem wytyczne w procesie przyjmowania studentów.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)