Francja umiera od dawna, jej instytucje zostały podmyte, jej społeczeństwo, oprócz niedawnych imigrantów, pogrążone jest w demograficznej zapaści, jej nową tożsamość znaczą wyburzane zabytkowe kościoły.

        Wybuchające co jakiś czas zamieszki na tle „niesprawiedliwości rasowej” czy policyjnej brutalności, świadczą dobitnie o fiasku polityki  asymilacji i integracji, na którą liczyli „starzy” Francuzi. Słowem, nie da się wybudować nowej wielokulturowej „Francji”, bez spalenia tego, co za Francję uchodziło do tej pory. Można podejrzewać, że w przekonaniu kierowników systemu niedawne rozruchy mogą przyczynić się do tych zmian.

        „Najciekawszą” analizę przyczyn zaistniałej sutuacji przedstawił chiński „Global Times”, który piórem swego komentatora prof. Songa Luzhenga powód wypadków upatruje w wielopartyjnym systemie Zachodu oraz… wolności słowa.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

        Czytamy tam:        Wszystko to razem wskazuje na poważną dysfunkcję instytucjonalną na Zachodzie, której podstawowa przyczyna leży w jego własnym systemie.

        W systemie zachodnim każda partia polityczna reprezentuje różne grupy interesów. Żadna partia polityczna nie reprezentuje wszystkich ludzi w kraju.  (…)

        Jednak każda partia polityczna chce zostać partią rządzącą. W rezultacie pierwotne dobre intencje przekształciły się w dzisiejsze zaciekłe bitwy między różnymi partiami, w których każda ze stron jest zajęta szukaniem winy i atakowaniem się nawzajem, a interesy partii podważają interes narodowy.

        Weźmy francuskie zamieszki, wszystkie partie polityczne mają być zjednoczone przeciwko przemocy. Jednak lewicowa opozycja atakuje rząd. Tymczasem skrajna prawica stara się kreować na strażnika prawa i porządku i chce wprowadzenia stanu wyjątkowego.

        Może być wiele powodów, dla których zamieszki są trudne do szybkiego stłumienia, ale chęć różnych sił politycznych do poszukiwania własnych interesów w chaosie jest ważnym czynnikiem. (…)

        Ponadto, zachodni model wolności prasy i wolności słowa zaostrza konflikty. Wolność prasy i wolność słowa zawsze były uważane za ważne elementy zachodniego systemu i przewagę w zachodnim zarządzaniu narodowym. Jednak w rzeczywistości nie tylko nie pomagają w rozwiązywaniu konfliktów społecznych, ale często stają się zapalnikiem do konfliktów. (…) Tym razem zachodnia wolność prasy również odegrała swoją rolę w rozdmuchaniu pojedynczego przypadku w zamieszki na dużą skalę.

        To strukturalne braki systemu są prawdziwą przyczyną obecnej dysfunkcji systemu zachodniego.

        Proszę to zapamiętać, bo przecież premier Trudeau z zazdrością patrzy na chiński model i już dzisiaj próbuje go implementować na nasz grunt, oczywiście pod fasadą obrony „wolności i demokracji”; widzimy, że debata parlamentarna jest coraz bardziej kanalizowana w jeden głos, a  Liberałowie i NDP stapiają się w jedną kompartię.

        Wolność słowa kasuje się zaś pod hasłem walki z „dezinformacją”, co odtrąbione jest jako jej prawdziwe urzeczywistnianie.

        Obecne wypadki we Francji mogą więc stanowić punkt podparcia, dla polityki jeszcze większej „troski o wolność i demokrację”,  tak by „dezinformacja nie stawała się zapalnikiem konfliktów”, a system wielopartyjny nie szkodził realizacji nowej pięciolatki zielonej transformacji energetycznej. Wszak rząd Justina Trudeau zmierza ku przyszłości szybkim krokiem, czerpiąc z najlepszych chińskich wzorów.

Andrzej Kumor